KEVIN COSTNER: – Prawda jest taka, iż kiedy zaczynasz się przyglądać uważniej historii, zdajesz sobie sprawę, iż Ameryka rozwijała się bardzo powoli. Najpierw dotarliśmy na Wschodnie Wybrzeże, którego kurczowo się trzymaliśmy. Mówiliśmy do ludzi zamieszkałych głębiej w lasach: „Prosimy, nie krzywdźcie nas, my tu tylko sobie żyjemy”. Oczywiście wcale nie chodziło nam o to, żeby tylko sobie gdzieś na uboczu pożyć, bo zaczęliśmy podbijać cały kontynent. Planowaliśmy, jak usunąć z niego ludzi, których wcześniej prosiliśmy, żeby zostawili nas w spokoju. To, co jest fascynujące w Ameryce, to iż ten nasz marsz na Zachód trwał 400 lat! Tak naprawdę dopiero w ostatnim stuleciu wysunęliśmy się na czołówkę światowej sceny, zaczęliśmy mieć znaczenie dla innych państw.
Pan w serialu pokazuje, jak to było możliwe, tłumaczy, co było siłą napędową Ameryki.
Imigranci. To oni – przybywający z najróżniejszych miejsc świata – wypchnęli nas do przodu. Połączenie różnych ludzi, którzy zaczęli się dzielić ze sobą swoją wiedzą, ciekawością i inteligencją, doprowadziło do tego, iż przez ostatnie 100 lat zaczęliśmy się rozwijać w niewiarygodnym tempie. Zyskaliśmy pozycję w świecie właśnie dzięki naszej różnorodności. jeżeli zrezygnujemy z tego podejścia, nie utrzymamy tego samego kursu, którym podążaliśmy przez ostatni wiek. A jesteśmy teraz w takim momencie naszej historii, w którym zmienia się nastawienie do imigrantów przybywających do naszego kraju.