Joanna Zaręba „Ludzkie zoo. O wystawianiu ludzi na pokaz”

horror-buffy1977.blogspot.com 14 godzin temu
Dziwolągi, wybryki natury, potwory, showmani. Ludzie z wadami wrodzonymi i nabytymi, odróżniający się anatomicznie, niepasujący do obowiązujących kanonów piękna, postrzegani jak egzotyczne okazy nienaturalne, odrażające anomalie biologiczne, krzyżówki międzygatunkowe, istoty fascynujące w swojej niekwestionowanej brzydocie. Zmuszani do zabawiania gawiedzi i dobrowolnie wystawiający się na widok publiczny. Niewygodny fenomen społeczny i kulturowy pod lupą Joanny Zaręby, autorki popularnonaukowej publikacji pod tytułem „Ludzkie zoo. O wystawianiu ludzi na pokaz” (wydana też pod nazwą „Dziwolągi. Historie ludzi wystawianych na pokaz”). O bohaterach i bohaterkach tak zwanych freak shows.

Okładka książki. „Ludzkie zoo. O wystawianiu ludzi na pokaz”, Wydawnictwo RM 2025

Wznowienie jednej z najpoczytniejszych książek absolwentki Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego, kolekcjonerki minerałów, profesjonalnej trenerki rozwoju kreatywności, doradczyni biznesowej i życiowej, szczególnie interesującej się psychologią i filozofią, autorki między innymi „Krótkiej historii psychologii” (2018), „Wszystko w mojej głowie” (2020) i „O mężczyźnie, który widział dźwięki. Zagadki umysłu” (2024), Joanny Zaręby. Skrót porażająco długiej historii rozrywki dziś uznawanej za skrajnie amoralną, który swoją premierę miał w roku 2023 - „Dziwolągi. Historie ludzi wystawianych na pokaz”, Wydawnictwo RM. W styczniu 2025 roku ta sama oficyna uaktualniła tę fascynującą ofertę w ramach swojej nowej serii - w spójnej szacie graficznej - „Fenomeny ludzkości”. „Ludzkie zoo. O wystawianiu ludzi na pokaz” zawiera grubo ponad dwadzieścia minibiografii przedstawicieli teoretycznie wymarłego zawodu, tytułowanych freaks of nature i prodiges. Niewolników i gwiazd estrady, ludzi uprzedmiotowionych i cieszących się sławą, okrutnie wykorzystywanych i autentycznie realizujących się w rolach dziwolągów.

We wstępie do „Ludzkiego zoo” Joanna Zaręba naświetla wielowiekową tradycję kolekcjonerską. Od średniowiecza do współczesności. Żywe eksponaty w rezydencjach magnackich i dworach szlacheckich, nabytki królów i książąt mniej czy bardziej chętnie zabawiających ich gości oraz przyciągające tłumy „potwory XIX i XX wieku”. Kreśli kontekst historyczny. który zawsze należy brać pod uwagę rozpatrując moralny wymiar ludzkiego zachowania. Pamiętać o zmienności moralnej, o dynamicznym postępie cywilizacyjnym, rozwoju humanizmu. Zaręba współczującym okiem przygląda się autentycznym postaciom heroicznie walczącym z przeciwnościami sadystycznego Losu, jednocześnie rozumiejąc czasy, w jakim przyszło im żyć. Innymi słowy, „Ludzkie zoo” nie jest krytycznym manifestem, jednoznacznym potępieniem „pokazów dziwolągów”, tylko uczciwym rozliczeniem z historią. Obiektywną pracą o bardzo dochodowym biznesie. Pokuszę się o stwierdzenie, iż przy okazji spełniającym „niezwykle ważną”, wstrętną funkcję społeczną – dowartościowywanie większości krzywdą mniejszości. Zawsze modne „polowanie na czarownice”. Odzierani z człowieczeństwa, uprzedmiotowiani i rzucani na pożarcie. Normalni radośnie konsumujący nienormalnych. Szatańskie pomioty, wilkołaki, małpoludy, grubasy, szkielety, liliputy, olbrzymy, żaby, żółwie, bydło - nigdy ludzie. Trzeba przyznać, iż kiedyś sprzedawcy inności byli kreatywniejsi, iż impresarie i naganiacze z XIX i XX wieku wymyślali chwytliwsze nazwy i opisy dla „swoich produktów” od samozwańczych strażników ładu i porządku publicznego z XXI wieku. Azteckie Dzieci, Ambasadorzy z Marsa, Zip Co To Jest, brakujące ogniwo ewolucji. Artyści reklamowani jako dziwolągi i cuda dostawali zupełnie nowe, nieprawdopodobne życiorysy – bywało, iż sami je opracowywali, a przynajmniej dokładali szokujące szczegóły do fałszywego wizerunku mającego skusić frajerów, bo tak w tej branży zwykle nazywano spragnioną mocnych wrażeń publiczność bez opamiętania wydającą nierzadko z trudem zarobione pieniądze na oglądanie „najbrzydszych mężczyzn i kobiet świata”. Fantastycznie brzmiące historie życiowe „dziwolągów” były oszustwem dopuszczalnym - fikcją teatralną, przez jakąś część widzów przyjmowaną całkowicie bezkrytycznie, braną za absolutną prawdę, ale wielu (może nawet większość) traktowało to bardziej jako baśniowy dodatek do autentycznych wynaturzeń – natomiast za nieuczciwe praktyki uznawano przebieranie, charakteryzowanie „normalnych ludzi” i prezentowanie zwykłych zwierząt jako niezwykłych istot. Najbardziej przedsiębiorczy impresarie starali się więc o certyfikaty prawdziwości, standardowo uzyskiwane po nader szczegółowych, często poniżających, badaniach lekarskich. W środowisku naukowym nigdy nie brakowało chętnych na oględziny potworów (wtedy oficjalna nazwa medyczna), także poza kolejnością; „dziwolągi” były priorytetem z uwagi na wysoką wartość poznawczą; uczeni widzieli w nich ogromne źródło nowych i potencjalnie bardzo przydatnych dla rozwoju medycyny, informacji o chorobach i schorzeniach, anatomii i fizjologii człowieka. Ulubieńcami niejednego amerykańskiego lekarza z XIX i pierwszej połowy XX wieku byli pacjencji z egzotycznych rejonów świata, czyli wszystkich kontynentów poza Europą. Kontakt z obcymi organizmami inwazyjnymi w bezpiecznych – powiedzmy laboratoryjnych – warunkach. Z żywymi dowodami na niższość innych kultur, wstrętnymi przybyszami z nieucywilizowanych terenów. Joanna Zaręba we wprowadzeniu do „Ludzkiego zoo” przypomina, iż w tamtym czasie na świecie powszechny był rasizm (i kolonializm), według mnie zjawisko, które zdążyło już wrócić do łask. Historia kołem się toczy, więc... Kolejny boom na freak shows uważam za wielce prawdopodobny. Wolę przygotować się na najgorsze, niż srogo rozczarować.

Okładka książki. „Dziwolągi. Historie ludzi wystawianych na pokaz”, Wydawnictwo RM 2023

Poza wstępem i krótkim podsumowaniem w „Ludzkim zoo” Joanny Zaręby mamy dwadzieścia pięć nieponumerowanych rozdziałów (wybrane sylwetki nieżyjących już gwiazd freak shows i side shows) pogrupowanych w ośmiu działach: DZICY I WŁOCHACI - NAJGRUBSI I NAJCHUDSI - Z MAŁĄ CZASZKĄ - SKOSTNIALI I POWYGINANI - BEZ RĘKI, BEZ NOGI – ZAWSZE RAZEM – ZZA OCEANU – PRAWIE BLIŹNIĘTA. Zadziwiające, ile treści autorka zmieściła na mniej więcej dwustu pięćdziesięciu stronach. Widać, iż dokładnie przestudiowała temat - bibliografia na samym końcu publikacji, wiele wskazuje jednak na to, iż nadrzędną pomocą dydaktyczną było „American Sideshow: An Encyclopedia of History's Most Wondrous and Curiously Strange Performers” Marca Hartzmana – zdecydowanie potrafi obrazowo opisywać. Bogaty zasób słów, godna pozazdroszczenia zdolność do łączenia ich w rytmiczne zdania, wysoki poziom empatii i ironiczne (moje ulubione) poczucie humoru. Najbardziej szokująca dla mnie była historia z działu pierwszego – najdłuższa opowieść w niniejszym biograficznym zbiorze – horror pt. „Najbrzydsza Kobieta Świata”. Urodzona w Meksyku w pierwszej połowie XIX wieku, porzucona przez matkę, wyklęta przez zabobonnych rodaków, zniewolona przez „dżentelmena z cywilizowanego kraju”. Chciwość Theodore'a Lenta, „menadżera” nieszczęsnej Julii Pastrany nie znała granic. Człowiek pozbawiony hamulców, z nieznośną łatwością pokonujący wszelkie przeszkody (nie wyłączając śmierci) na drodze do jeszcze większej, i jeszcze większej fortuny - mamony nigdy dość. Pierwszy, ale nie ostatni nekrohandlarz w sprawie, która swój finał znalazła dopiero w 2013 roku. To bodaj najjaskrawszy przykład wyzysku w business freaks, ale ten proceder praktycznie rzecz biorąc był na porządku dziennym. Prędzej norma niż wyjątek, nie należy jednak przez to rozumieć, iż wszyscy byli niewolnikami diabolicznych impresariów. Można, a choćby trzeba, zarzucać im wykorzystywanie dzieci i osób z niepełnosprawnościami intelektualnymi – za nich decydowali rodzice i inni opiekunowie prawni. Oddawani (sprzedawani) pod opiekę mniej i bardziej znanych przedsiębiorców cyrkowych (najczęściej przewijającym się nazwiskiem w „Ludzkim zoo” Joanny Zaręby jest oczywiście P.T. Barnum, adekwatnie Phineas Taylor Barnum, założyciel Barnum & Bailey Circus). Nie zawsze z lekkim sercem, ale jak słusznie zauważa autorka w tamtych czasach nie było czegoś takiego jak opieka/pomoc społeczna, nie istniały zasiłki, renty, ani inne świadczenia dla osób z niepełnosprawnościami, gdy więc w niezamożnych domach, ubogich rodzinach przychodziło na świat maleństwo bez rąk i nóg albo zrośnięte bliźniaki, to wraz z nimi pojawiał się nieopisany strach o przyszłość. choćby jeżeli ich opiekunom nie uśmiechało się wystawianie własnego dziecka na widok publiczny (jedni rodzice mieli z tym problem, inni nie), choćby jeżeli mierziły ich oferty takich ludzi, jak P.T. Barnum, pokornie je przyjmowali. W każdym razie masowego odrzucania takich niemoralnych propozycji historia nie odnotowała. Kariera potwora albo śmierć głodowa. Instynkt przetrwania, niemożność znalezienia lepszego sposobu na utrzymanie się, czy po prostu pragnienie odciążenia bliskich (jak przypuszczalnie było w przypadku Jonathana R. Bassa występującego pod pseudonimem Skostniały Człowiek) był jednym z najczęściej występujących powodów włączania się do niezwykłych kolekcji rekinów show biznesu przez pełnoletnie, pełnosprawne intelektualnie, zdrowe psychicznie osoby; artyści znający swoje prawa i swoją wartość, świadomie wkraczający w ten szalony świat zmyślnie złożony z uderzających kontrastów, nieubezwłasnowolnieni przez krwiożerczych biznesmenów. Dla jednych, mimo wszystko to była istna męka, a dla drugich łączenie przyjemnego z pożytecznym, pracy z pasją. W tej dziwnej branży czuli się jak w wielkiej, szczęśliwej rodzinie. Zarabiali więcej niż godnie i mieli sporo frajdy z odgrywania potworów... i skubania frajerów:) W cyrkach, tawernach, podrzędnych teatrach i muzeach. Z przygód filmowych najbardziej znaną i najczęściej wspominaną przez autorkę „Ludzkiego zoo” - część obsady aktorskiej Joanna Zaręba uczyniła bohaterami i bohaterkami swojej arcyciekawej książki – jest kontrowersyjna akcja z lat 30. XX wieku: kultowe dzieło Toda Browninga pt. „Freaks” (pol. „Dziwolągi”).

Poznajcie pierwszego wilkołaka w historii, najwspanialszego z grubasów, kobietę ptaka, mężczyznę zaklętego w kamień, półchłopca, braci z Syjamu, Tomcia Palucha, człowieka z miniaturowym bliźniakiem i wiele innych niesamowitych stworzeń. Poznajcie ludzi, których okrzyknięto potworami. Sprawdźcie, jak potoczyło się ich życie. Wejdźcie do Cyrku Dziwolągów, a po „uciesznym” przedstawieniu koniecznie zajrzyjcie za kulisy. Przyjrzyjcie się kobietom, mężczyznom i dzieciom zdehumanizowanym. Przeczytajcie „Ludzkie zoo. O wystawianiu ludzi na pokaz” Joanny Zaręby – polecam, nie nakazuję;)

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

Idź do oryginalnego materiału