Jak podaje serwis „Super Express”, Joanna Opozda po raz pierwszy otwarcie opowiedziała o dramatycznych chwilach, gdy jej nowo narodzony syn trafił do szpitala. W szczerym wywiadzie aktorka przyznała, iż to doświadczenie przewróciło jej życie do góry nogami i nauczyło ją codziennej wdzięczności.
Nic nie jest ważniejsze
Choć dziś Joanna Opozda promienieje spokojem i uśmiechem, jeszcze niedawno przeżywała chwile, których żadna matka nie chciałaby doświadczyć. Jej syn, Vincent, zachorował, gdy miał zaledwie miesiąc, a każdy dzień przynosił niepewność, strach i bezradność.
Joanna Opozda po raz pierwszy otwarcie opowiedziała o dramatycznych chwilach, które przeżyła, gdy jej syn Vincent miał zaledwie miesiąc. Maluch trafił do szpitala z odmiedniczkowym zapaleniem nerek, a aktorka sama była w połogu, chora i wyczerpana. Pamięć o pierwszym pobycie w szpitalu pozostaje dla niej traumatyczna – musiała nie tylko karmić dziecko i łagodzić jego ból, ale też zmagać się z własnym stresem i osłabieniem.
„To było straszne. Widziałam, jak płacze, jak poddają go cewnikowaniu, pobieraniu krwi. Wszystko, co wcześniej wydawało mi się ważne, nagle straciło znaczenie. Najważniejsze jest zdrowie dziecka” – powiedziała Opozda, cytowana przez dziennik.
To była ważna lekcja
Dziś każdy uśmiech Vincenta jest dla aktorki powodem do wdzięczności. Joanna uczy syna, by doceniał to, co ma, choćby jeżeli innym wydaje się to oczywiste. – Codziennie, gdy widzę, iż jest zdrowy i szczęśliwy, jestem za to wdzięczna. Uczę go, by patrzył na życie podobnie – mówi. – Ma ręce, nogi, dach nad głową, jedzenie. To wszystko jest bezcenne.
Trauma sprzed lat stała się dla Opozdy życiową lekcją. Dziś problemy, które kiedyś spędzały jej sen z powiek, wydają się nieważne. Najważniejsze stało się cieszenie się tym, co naprawdę istotne, i uczenie syna wdzięczności za codzienne drobiazgi.











