Nie płakał wcale, kiedy pochowano żonę. Spójrz, mówiła cicho Tosia, przysłuchując się szeptom sąsiadki nie kochał Zuzanny, nie? Daj spokój, Tosiu. Co to ma znaczyć teraz? Dzieci zostały sierotami przy takim ojcu. Zobaczysz, on i tak poślubi Kasię zapewniła Lelia. Dlaczego Kasię? Przecież to Grażyna jest jego prawdziwą miłością. Pamiętasz, jak biegali razem po kurnikach? Kasia nie ma szans ma rodzinę i już go zapomniała. Czy naprawdę wiesz? Oczywiście. Kasia ma już męża, żołnierza frontowego. Nie potrzebuje Fiodora i jego hałasu. Grażyna natomiast dręczy się z Michałem. To od nich zacznie się ta nowa miłość dodała Lelia.
Zuzannę pochowano, a dzieci trzymały się mocno za ręce. Michałek i Polona dopiero co skończyły osiem lat. Zuzanna poślubiła Felicjana z wielkiej miłości, ale czy on naprawdę ją kochał? W wiosce nie było o tym mowy. Mówiło się, iż zaszła w ciążę, więc Felicjan musiał przyjąć ją pod swój dach. Dziecko przyszło na świat po siódmym miesiącu, nie długo przeżyło, a potem Zuzanna i Felicjan nie mieli już potomstwa. Felicjan był zawsze ponury i małomówny, zwany wśród ludzi Bzyk. Słowa rzadko wypuszczał, a czułość jeszcze rzadziej. To wiedziała Zuzanna.
Jednak Bóg usłuchał jej modlitw i podarował jej dwa maleństwa. Polona i Michałek bliźnięta. Michałek odziedziczył po matce łagodny, współczujący charakter. Polona po ojcu milcząca, zamknięta w sobie, jakby trzymała serce pod setką zamków. Nikt nie znał jej myśli, a jedynie z ojcem czuła większy podobieństwo. Gdy Felicjan pracował w stodole, młoda Polona krążyła wokół niego, wsłuchując się w jego opowieści o życiu. Michałek pomagał matce, zamiatając podłogi i niosąc mały wiaderko z wodą choćby mały gest był wielką pomocą.
Zuzanna kochała dzieci, ale nie rozumiała Polony. Do Michałka przywiązała całe serce. Gdy umierała, zwróciła się do niego: Synu, już niedługo odejdę. Będziesz głową rodziny. Nie krzywdź siostry, broń jej. Jesteś chłopcem, masz chronić ją, bo ona jest słabsza. Czy tata nas ochroni? zapytał chłopiec. Co? nie zrozumiała Zuzanna. Czy tata będzie nas bronił? Nie wiem, synu. Życie pokaże. Więc nie odchodź, bo nie damy rady bez ciebie. płakał Michałek. Och, synu, gdybym mogła, już bym nie odchodziła mruknęła, po czym zgasła.
Felicjan stał przy żonie, trzymając ją za rękę, nie wypowiadając ani słowa, nie ocierając łez. Zgięty w smutku, przybrnął i zgasł. Życie toczyło się dalej. Polona wzięła na siebie obowiązek prowadzenia domu. Próbowała samodzielnie gotować i sprzątać, choć była jeszcze mała. Przybywała siostra Felicjana, Natalia, i pomagała jej w codziennych pracach. Ciociu Natalio, tata ma się żenić? zapytała Polona. Nie wiem, córeczko, co kręci w jego głowie. Czy przyjmie nas pod swój dach? Nie marudź. Ojciec was kocha i nie pozwoli, by ktoś wam zaszkodził odpowiedziała Natalia.
W wiosce rozeszły się plotki, iż stare uczucie Felicjana i Grażyny znów rozkwita. Grażyna zwariowała od miłości, znowu knuje coś z Felicjanem szepnęła Tosia. Ta głupia babka gadały przy sklepie. Panowie, kończcie gadki przerwał przewodniczący kołchozu, Maciej Lech. Plotkarze, wasze słowa ranią ludzi. Nakazał.
Rzeczywiście, kiedyś Felicjan i Grażyna się kochali. Ale on został oddelegowany do innej gminy, by pomóc w trudnych polach. Tam spędził dwa miesiące, a Grażyna spotkała się z Michałem Czarnym. Gdy Felicjan wrócił, usłyszał o tym i nie wytrzymał. Grażyna poślubiła Michała. Był wędrownym chłopem, hulając po wsi, a ona płakała, iż nie trafiła na lepszego męża. Felicjan, skromny i pracowity, nie mówił wiele, ale serce miał wielkie.
Wkrótce wieś zaczęła szeptać, iż Felicjan zwraca się ku Zuzannie. Zuzanna rozkwitała niczym niebieska mak, a ludzie nie mogli uwierzyć własnym oczom. Co miłość potrafi zrobić z ludźmi? mówili, patrząc na tę parę.
Zuzanna od dawna była zakochana w Felicjanie, ale milczała, nie chcąc konkurować z Grażyną. Los jednak chciał, iż spotkali się, spacerowali, a w końcu wzięli ślub w radzie wsi. Ceremonia była skromna. Felicjanowi pozostała tylko ciotka Natalia, a Zuzannie staruszka matka. Matka Zuzanny urodziła ją w podeszłym wieku; nikt nie chciał o tym mówić głośno. Przewodniczący wsi, Janusz Prokop, był ojcem matki Zuzanny. Ona, piękna Oktawia, nigdy nie wyjdła za mąż, chociaż wielu ją podrywało. Mieszkańcy życzliwie współczuli jej, zwłaszcza po jej ślubie z Felicjanem. Ojej, co się dzieje, on przecież jej nie kocha wzdychała stara Basia, patrząc na nową parę.
Jednak Felicjan okazał się wiernym mężem. Czy w małej wsi można ukryć takie sprawy? Przez piętnaście lat żyli razem, nie kłócąc się. ale zima przyniosła Zuzannie poważną chorobę, nieuleczalną. Beznadziejna sytuacja.
Pewnego popołudnia Felicjan wracał z pola. Feli, mogę wpaść na chwilę, przynieść ciastka dla dzieci? zawołała Grażyna, trzymając tackę pełną drobnych wypieków. Nie, dziękuję, wczoraj już mamy ciasto odmówił Felicjan. To naprawdę od serca nalegała. Ja też cię kocham, jak siostra odpowiedział Felicjan, po czym pospieszył do domu, gdzie czekali na niego chłopiec i dziewczynka.
Grażyna stała sama na drodze, patrząc, jak znikają w mgle.
Kilka lat minęło. Dzieci dorosły. Ciotka Natalia przez cały czas odwiedzała ich, zawsze z zapasem pierogów. Polono, słyszałam, iż spotykasz się z Grzegorzem Wronkiem zagadnęła z progi. Tak. A co z tego? odpowiedziała Polona, myśląc o własnych planach. Bądź ostrożna, nie daj się zwieść. Natalia upomniała. Kocham go na dobre i na złe zapewniła Polona. Wierzę w to, ale pamiętaj, iż Grzegorz może cię zdradzić. Natalia skinęła głową.
Wieczorem Michał i Polona czekali na ojca. Tata się spóźnia mruknął Michał. Dziś piątek. On zawsze w środę, w piątek i w weekend idzie na grób mamy. Skąd to wiesz? zapytał Michał, uniosąwszy brwi. Głupcze, nie czujesz duszy ojca, nie rozumiesz go. Szli cicho na cmentarz, a Polona prowadziła ich przez ukrytą ścieżkę w ogródku. Spójrz, tam pokazała, wskazując na skuloną postać Felicjana. Michał wsłuchał się w szept ojca. Zuzanno, takie są sprawy. niedługo Polona wyjdzie za mąż, a ja już zebrałem jej posag, Natalia pomogła. Żałuję, iż za życia nie mówiłem ci więcej słów miłości. Serce moje zawsze mówiło to, co słowa nie potrafią wymamrotał, chwiejąc się i odchodząc w stronę bram cmentarza.
Polona spojrzała na brata, w oczach jego zaległy łzy.
Tak kończy się opowieść o jednonawistnym mężczyźnie, o miłości, zdradzie i cichych troskach w małej polskiej wsi.








