Wyobrażenie bajecznie bogatego Azjaty na dobre zagościło w globalnej kulturze. Zainteresowani regionem kiedyś wspominali co najwyżej o miliarderach z Hongkongu, ale wraz z dynamicznym rozwojem znacznej części kontynentu filmy i książki zaludniły się tamtejszymiself-made manami, nuworyszami i dziedzicami rodzinnych fortun. Swoisty destylat tych wyobrażeń stanowi błyskotliwa książka Mohsina HamidaJak zostać obrzydliwie bogatym w rozwijającej się Azji, opowieść o człowieku bez adekwatności, ubogim chłopaku ze wsi, który próbuje dojść do wielkiej fortuny i przeżyć wielką miłość. Napisana w drugiej osobie powieść Hamida jest momentami złośliwą i zabawną parodią poradników o samodoskonaleniu, a momentami – tragiczną opowieścią o pogoni za marzeniem, które łączy kilka miliardów ludzi na świecie.
Czytasz felieton z cyklu„Pismo ze świata”. Zamiast szukać nowego ujęcia patrzenia na „Innego”, Paweł Marczewski spróbuje spojrzeć oczami owego „Innego” na nas samych. Teksty komentujące wybrane przez niego wydarzenie, zjawisko lub trend ze świata, będą próbą wytrącenia czytelników z perspektywy, którą uznają za oczywistą czy naturalną.
Ci jednak rzadko dochodzą do bajecznego bogactwa, o którym marzą. Lista azjatyckich miliarderów jest wprawdzie dłuższa niż w przypadku pozostałych kontynentów, ale wciąż liczy zaledwie 950 osób. Jak na obszar, który jest domem dla prawie 5 miliardów ludzi, to rozczarowująco mało w stosunku do aspiracji.
Wybór zagraniczny
Co w prasie obcojęzycznej zaciekawiło Marcina Czajkowskiego, redaktora i fact-checkera „Pisma”?
O ile zbiorową wyobraźnię napędzają azjatyccy miliarderzy, o tyle cichym bohaterem na kontynencie przez ponad dwie dekady pozostawała klasa średnia. Jak obliczyli analitycy z Economist Intelligence Unit (EIU, dział badań i analiz The Economist Group wydającej znany tygodnik), w latach 1991–2014 rosła w rekordowym tempie o 6 procent rocznie, co oznacza, iż każdego roku awansowało do niej 19 milionów azjatyckich gospodarstw domowych. Aby zaliczyć się do klasy średniej, gospodarstwa te musiały – według kryteriów EIU – dysponować rocznym dochodem od 3 do 25 tysięcy dolarów (przy uwzględnieniu inflacji). Pod uwagę wzięto tylko kraje „na dorobku”, czyli wyłączono z analizy najbogatsze gospodarki Japonii, Tajwanu, Korei Południowej, Hongkongu i Singapuru, a także kraje niestabilne politycznie, często pod dyktatorskimi rządami, takie jak Afganistan i Mjanma, oraz te, w których dane o dochodach są trudno dostępne, czyli Bhutan, Nepal, Bangladesz i Kambodżę. W efekcie powstał statystyczny obraz Azji aspirującej do lepszego standardu życia i realizującej ten cel w …