Po trzech energetycznych singlach opowiadających o walce z własnymi demonami Swiernalis dzieli się piosenką “Ja już te błędy popełniłem” – intymną i emocjonalną, zwalniając na chwilę tempa. Na warsztat bierze to, o czym potrafi mówić najcelniej – o miłości, w niebagatelny sposób.
Po świetnie przyjętych “Nie zmieniłbym wiele” i „Dziury w moim sercu” Swiernalis wraca do tematu w którym porusza się najpłynniej – miłości i jej trudach. W piosenkowej formie dzieli się ze słuchaczami historią miłości torpedowanej przez depresję. Autor opowiada o próbach robienia więcej niż się da, tylko po to, aby zdjąć ciężar z barków ukochanej osoby. Czy da się popełnić błędy za kogoś, na zaś?
Utworowi towarzyszy teledysk, który można zobaczyć na YouTube:
Patrząc jak ukochany człowiek walczy z depresją próbujemy wszystkiego, co potencjalnie może pomóc. Obecność, cierpliwość, wyrozumiałość i troska – zwykle to jednak za mało przy walce z tą okropną chorobą. Swiernalis na swój sposób próbuje ratować sytuację zastanawiając się, czy może odciążyć głowę drugiej osoby biorąc na barki jej problemy. Czy może wziąć na siebie nieokreśloną winę popełniając inne błędy, żeby czemukolwiek zapobiec?
Może jesteś ciut starsza, ale ja na pewno widziałem więcej. Więc obiecaj, iż zawsze te trudniejsze rzeczy dźwigać będzie moje serce.

Całość ubrana w post-bluesową piosenkę z charakterystycznym hookiem, na pierwszy plan wypuszcza słowa i opowieść, jaką buduje autor przez cały utwór. Charakterystyczne dla niego syntezatory mieszają się z gitarami i perkusją wrzucając piosenkę w nieokreśloną przestrzeń czasową – mogło to powstać dziś, albo 40 lat temu, przez co konsekwentnie wymyka się kategoryzacji i porównaniom do innych twórców

Swiernalis dojrzał, spojrzał na siebie z dystansem i – jak sam przyznaje – nauczył się znajdować euforia w życiu. Przeszedł długą drogę – zarówno zawodowo, jak i prywatnie.
Swiernalis kieruje swoją muzykę zarówno do dotychczasowych fanów, jak i nowego pokolenia. Jego teksty poruszają tematy tożsamości, zagubienia i samotności. Ci, którzy znają go od lat, mogą być zaskoczeni – to już nie chłopak w kapeluszu i krawacie, ani zagubiony outsider. Artysta, dojrzalszy i bardziej
świadomy, tworzy na własnych zasadach – bez presji, ale z pełnym przekonaniem o wartości swojej muzyki.
Po zakończeniu współpracy z Kayaxem po raz pierwszy wydaje materiał niezależnie. kooperacja z zespołem pod okiem Pawła
Cieślaka zaowocowała albumem o spójnej, emocjonalnej narracji – rockowym, mocnym, momentami wulgarnym, ale bardziej przystępnym. Swiernalis nie szuka już potwierdzenia swojej wartości na zewnątrz – zyskał spokój i pewność siebie. To nowy, ekscytujący rozdział jego twórczości.