W lutym minęło 5 lat, od kiedy Fukaj szturmem wdarł się do mainstreamu. Po dłuższej chwili nieobecności i udanym PRELUDIUM, powraca z kolejnym rozdziałem swojej kariery. EPka INTERLUDIUM to krótki zbiór opowieści przedstawiających jego drogę nie tylko jako artysty, ale również człowieka.
INTERLUDIUM składa się z zaledwie 6 utworów tworzonych na różnych etapach życia Fukaja. Trwająca niecały kwadrans płyta obrazuje drogę, którą przeszedł zarówno jako człowiek, jak i jako artysta. Promował ją tylko jeden singiel, GOD SAVE THE PRAGUE, wypuszczony w ramach nowego projektu SBM Label.
Najnowsza EPka Fukaja jest niezwykle spójną płytą, przez co momentami wdziera się w nią monotonia. Za warstwę muzyczną w całości odpowiada Charlie Moncler. Producent bawi się brzmieniami, tworząc zarówno psychodeliczne ambienty, jak i pozytywne, klubowe beaty. Płynne przejścia pomiędzy utworami sprawiają jednak, iż ich granice wydają się całkowicie zatarte. Powoduje to poczucie, iż przez kwadrans leci jedna, może dwie piosenki.
Płyta otwiera się stłumioną frazą „znajdź mnie”, po której rozpoczyna się faktyczna część tytułowego utworu Interludium. Stanowi on pewnego rodzaju spowiedź artysty. Jego przeświadczeniu o byciu „self-made manem” towarzyszą jednak ogromna wdzięczność i melancholia. Ambientowy beat potęguje stale narastające napięcie. Punktem kulminacyjnym okazują się dwa ostatnie wersy wyrecytowane w kompletnej ciszy. Emocjonalne mistrzostwo.
Następujący po nim MANIFEST z kolei jawi się jako jeden z gorszych fragmentów płyty. Wokal strasznie wybija się z dość nieciekawego beatu rodem z debiutanckiego Chaosu. Nie współgra z nim, a przez cały utwór porusza się po tych samych dźwiękach i dziwacznym akcentowaniu słów. Trudno odróżnić zwrotki od refrenu, przez co wdziera się poczucie monotonii. Zupełnie inaczej prezentuje się GOD SAVE THE PRAGUE. Melodia dalej jest pozytywna, ale dynamiczniejsza i klubowa. Głos artysty brzmi o wiele lepiej z podkładem zdominowanym przez mocne basy i dźwięki syntezatorów. Ciekawe, nieco niechlujnie nawinięte zwrotki dopełnia chwytliwy refren oparty na wielokrotnie powtarzanych jednosylabowych wyrazach.
Naprawdę ciekawą kompozycją jest NIE CHCĘ WRACAĆ. Na beacie, który kontynuuje poprzedni utwór, gwałtownie pojawia się linia wokalna Fukaja. Charakterystyczna dla niego melorecytacja przechodzi w bardziej śpiewany bridge, a następnie refren. Partie autora płyty przelatają się na nim z wersami Maćka Kacperczyka pochodzącymi z utworu Zobaczymy. Numer uzupełnia zwrotka niedawno debiutującego Huberta. Pod żadnym względem nie ustępuje on starszemu koledze po fachu, idealnie wpasowując się w jego klimat.
Wraz z TRAKTOREM wracamy do motywu Fukaja jako człowieka zawdzięczającego sukces samemu sobie. Emanuje on zarówno energicznym flow, jak i tekstem mającym uciszyć wszystkich, którzy w niego nie wierzyli. Dodatkowego charakteru dodaje wyrazisty, ambientowy beat. Utwór zamyka kilkusekundowy kod Morse’a. Po jego odszyfrowaniu dostajemy frazę: „www.fukaj.com”. Zwieńczenie całej płyty stanowi natomiast psychodeliczny ambient POSTLUDIUM rozpoczynający się zapętloną, stłumioną frazą „znajdź mnie”. Część kompozycji to nie tyle innowacyjny, opierający się brudnym beacie i wokalu apel do słuchaczy, by odnaleźć Fukaja, a zapowiedź następnego wydawnictwa.
EPka jest naprawdę krótkim i zwięzłym, ale naprawdę przyjemnym i dopracowanym materiałem. Dzięki płynnym przejściom pomiędzy utworami nie odczuwa się jakichkolwiek granic i niespójności. Kwadrans upływa gwałtownie na słuchaniu tych lepszych, ale i nieco gorszych, wręcz monotonnych kawałków. Fukaj znów bawi się swoim flow, czasami brzmiąc niesamowicie, a czasami jednak zbyt jednostajnie i niepasująco do beatów Charliego Monclera. Mimo nieco nużących momentów INTERLUDIUM pozostaje dobrym i spójnym zbiorem singli zapowiadających dłuższy projekt. Cytując młodego rapera:
I pamiętajcie: to jest dopiero prolog. To wszystko to tylko INTERLUDIUM…
Niedługo zobaczymy…