Co się dzieje w Serbii?
Komplikuje się sytuacja w Serbii, chociaż organizacja selekcji PzE 25 nie jest zagrożona. Nadawca publiczny RTS musiał zmienić termin finału konkursu i przesunąć go o jeden dzień do przodu z uwagi na zaplanowany na 1 marca protest w mieście Nisz. W przyszłą sobotę mija też czwarty miesiąc od tragedii w Nowym Sadzie, a właśnie śmierć 15 osób na terenie dworca kolejowego stała się głównym powodem protestów, które realizowane są w całym kraju już ponad kwartał. Studenci, którzy są głównymi organizatorami strajków i manifestacji opowiadają się przeciwko władzy w kraju, a popiera ich coraz więcej obywateli. Wydarzenia mają wpływ na RTS, bo chociaż stacja zachowuje pozorną neutralność, jest uznawana przez protestujących za narzędzie w rękach rządzących, zwłaszcza prezydenta Vučića.
Z tego powodu zarząd organizujących strajki studentów zaapelował do wszystkich by nie uczestniczyli w programach telewizji RTS, a bojkot ma dotyczyć także programów rozrywkowych, w tym RTS. Brak gości w programach, a także niedobory wśród aktorów czy prezenterów mają zmusić nadawcę do skupienia uwagi na protestach i zwiększenia czasu antenowego na materiały poświęcone manifestacjom. Aktualnie strajkujący Serbowie uważają, iż RTS relacjonuje wydarzenia w minimalnym zakresie.
Prowadzący się wycofuje, artyści muszą zostać
Na apel odpowiedział już aktor Slaven Došlo, który w związku z tym zrezygnował z prowadzenia preselekcji PzE, a miał być ich główną gwiazdą (tak jak rok temu). Z gościnnego udziału w preselekcjach wycofała się także wokalistka Bojana Vunturišević, która swoim oświadczeniem na Instagramie w ogóle ogłosiła, iż miała się na PzE pojawić. Zarówno Slaven jak i Bojana przeprosili organizatorów selekcji. Czy telewizji RTS grozi fala rezygnacji uczestników? Zdaje się, iż nie. „Danas” rozmawiał z Aleksandrem Erakoviciem z zespołu Vampiri, który przyznał, iż formacja chętnie przyłączyłaby się do apelu, jednak każdego wykonawcę wiążą z nadawcą umowy o starcie w PzE, a zerwanie kontraktu wiąże się z ogromnymi karami finansowymi (liczonymi w tysiącach euro), na co zespół nie może się pozwolić.
Era zapowiedział jednak rozmowy z prawnikami na ten temat i zwrócił także uwagę na fakt, iż z RTS mogą w tej sprawie dochodzić do mediów sprzeczne informacje. Możliwe, iż organizatorzy będą próbowali przerzucić odpowiedzialność za start na wykonawców by stawiać ich w złym świetle i przeciwko apelującym o bojkot.
RTS rozumie sytuację, ale nie może zrezygnować z PzE
Tak się jednak nie stanie, bo (póki co) RTS rozumie sytuację. Dyrektorka preselekcji, Olivera Kovačević przyznaje, iż konkurs organizowany jest w specyficznym i trudnym dla społeczeństwa okresie. Wie, iż preselekcje transmitowane będą w czasie, gdy wielu Serbów protestować będzie na ulicach miast, jednak z preselekcji nie można teraz zrezygnować bo nadawca ma związane ręce i musi przeprowadzić wybór reprezentanta poprzez preselekcje z uwagi na reguły narzucone przez EBU. Mało kto wie, iż nadawcy powinni do końca stycznia zadeklarować organizatorom Eurowizji w jaki sposób wskażą reprezentanta. Deklaracji nie powinno się już później zmieniać.
PzE zostanie też zorganizowane z szacunku do widzów i fanów – twierdzi Kovačević. Zapewnia, iż Slavenowi i Bojanie nie ma za złe rezygnacji. „Mamy zrozumienie dla wszystkich i nie mamy nic przeciwko temu. PzE nie jest oddzielone od naszego społeczeństwa i sytuacji w naszym kraju, dlatego też podzielamy los i uczucia naszych obywateli. Preselekcje od lat są miejscem demonstracji twórczości artystycznej, wolności wypowiedzi i wolności wyboru i będziemy walczyć, aby tak pozostało” – dodaje Olivera.
Wszyscy milczą, a Maja szaleje
Z powodu niepewnej sytuacji społecznej w Serbii promocja PzE praktycznie w tym roku nie istnieje. Artyści rzadko pojawiają się publicznie, nie udzielają zbyt wielu wywiadów poza tymi, które przygotował RTS. Nie są też zbyt aktywni w social mediach. Niektórzy nie kryją swoich poglądów i popierania studentów (jak np. Harem Girls), inni mają problemy z powodu swoich publicznych wypowiedzi, często wyciągniętych z kontekstu. Mimi Mercedes, jedna z faworytek PzE wypowiedziała się o protestach twierdząc, iż uwaga skupia się na detalach, a i tak Serbowie mają już wiele -w tym kobiety cieszą się równymi prawami. Stowarzyszenie feministyczne „OsnaŽene” uznało, iż wokalistka wypowiedziała się przeciwko dalszej walce o prawa kobiet i domaga się od RTS wycofania utworu „Turbo žurka” z preselekcji, gdyż w przeciwnym razie uznane będzie, iż RTS popiera poglądy Mimi. Sprawa nie zyskała jednak rozgłosu w mediach.
Znacznie więcej uwagi daje się Mai Nikolić, która działa zupełnie odwrotnie do reszty uczestników. Gdy wszyscy milczą, ona chodzi od wywiadu do wywiadu i opowiada głupoty, o których największym fanom Eurowizji się nie śniło. W słynnej rozmowie z „Alo” przyznała m.in. iż USA są jednym z krajów-organizatorów Eurowizji, a reagująca na eurowizyjne nagrania Alessia to tak naprawdę jedna z kierowników konkursu i … osoba transpłciowa, ale Maja to szanuje, chcąc budować wizerunek tolerancyjnej osoby. Dodatkowo wielokrotnie powtarza, iż Telewizja Polska stale tweetuje o jej utworze „Žali srce moje” prawdopodobnie myląc naszego nadawcę z profilem Misja Eurowizja. Zapowiada też występ lepszy od SuperBowl czy koncertów Lady Gagi. Zdradziła też, iż od wymagających prób miała już wstrząs mózgu i złamaną nogę, jednak w innym wywiadzie przyznała, iż nogę złamała przewracając się na śniegu.
Internauci gwałtownie podchwycili mitomanię i zaczęli Maję jeszcze bardziej nakręcać produkując fejkowe informacje o tym jakoby popierać miał ją sam Novak Đoković, a w trakcie protestów studenci noszą transparenty z jej nazwiskiem i wyrazami poparcia. Wokalistka jest najbardziej kontrowersyjną uczestniczką PzE i codziennie dostarcza nowych powodów do kpin oraz powtarza wszystkie fałszywe informacje uznając je za prawdę. „I choć wykonawcy w większości promują swoje utwory po cichu, na portalach społecznościowych i w programach RTS, zdając sobie sprawę, iż większość ludzi jest na ulicach i iż nikt nie jest zainteresowany Eurowizją, Maja Nikolić pracuje pełną parą i sytuacja mimowolnie staje się komiczna” – komentuje portal CityMagazine.
Ukryty przekaz w występach w trakcie PzE?
Preselekcje ruszają już we wtorek. Półfinały zorganizowane będą w dniach 25-26 lutego o 21:00, a finał pokazany będzie w piątek 28 lutego, także o 21:00. Na każdym etapie konkursu o wynikach decydować będą jurorzy i widzowie. Fani zwracają uwagę, iż z powodu bojkotu RTS może mieć problem ze skompletowaniem komisji, która w półfinałach jest inna od tej w finale. Konkurs odbywa się bez udziału widzów, co jest normalną praktyką telewizji i nie ma związku z sytuacją w Belgradzie. Podobnie jak w ostatnich latach RTS przygotowuje dla dziennikarzy Centrum Prasowe, jednak należy się spodziewać, iż w tym roku prasy będzie znacznie mniej, a i atmosfera nie będzie tak wesoła jak ostatnio.
Dziennikarze znajdują się za kulisami i nie uczestniczą w nagraniu programu. Niektórzy planują symbolicznie wspierać protesty w trakcie wykonywania swojej pracy w RTS, a inni spodziewają się, że część artystów będzie próbowała na scenie wyrazić wsparcie dla studentów poprzez gesty, symbole czy słowa. Protesty charakteryzują się m.in. znakiem pomalowanej na czerwono dłoni (co ma związek z hasłem „macie krew na rękach” kierowanym w stronę skorumpowanych władz), gestu podniesionej dłoni czy słowa „pumpaj” co oznacza „idziemy dalej” lub „serce rośnie„. Dziennik Eurowizyjny będzie relacjonował finał preselekcji PzE 25 z Centrum Prasowego w Belgradzie.
Źródło: RTS, Instagram, Danas, Alo, Blic, CityMagazine, inf. własne, fot.: M. Błażewicz 2024