Dziewczynko, do kogo idziesz? zapytałam, patrząc na drobną postać stojącą przed drzwiami.
Szukam mamy, nie widziałaś jej? mała, może sześcioletnia dziewczynka wpatrywała się we mnie szeroko otwartymi, szarymi oczami.
Zawahałam się. Mieszkałam w tym bloku od niedawna i, o ile wiedziałam, mieszkanie naprzeciwko od miesięcy stało puste.
Tam nikogo nie ma odparłam.
W odpowiedzi rozpłakała się i osunęła na schody.
Ciociu, bardzo potrzebujemy mamy! Tylko ona może wszystko naprawić Tato bardzo za nią tęskni.
Stałam bezradna, nie wiedząc, jak pomóc temu bezbronnemu stworzeniu. Nie miałam dzieci, nie znałam tych sytuacji Przytulić? Zaprosić na herbatę? Ale czy poszłaby z obcą kobietą?
Wtedy zadzwonił telefon. Poprosiłam ją, by nie odchodziła, i pobiegłam odebrać. Gdy wróciłam zniknęła bez śladu.
Cały wieczór myślałam o niej. Postanowiłam zadzwonić do gospodyni i zapytać o sąsiadów.
Tam od lat nikt nie mieszka powiedziała Zofia Stanisławówna. A czemu pytasz?
Dzisiaj przyszła dziewczynka, szukała mamy
Sąsiadka zamilkła, jakby coś sobie przypominała.
To pewno córka Katarzyny Ale jej już nie ma. Mąż został sam z maleństwem. Nie wytrzymał w tym mieszkaniu, wyprowadził się. Od tamtej pory stoi puste.
Wiesz co, Iza, mieszkają niedaleko. jeżeli wróci, odprowadź ją i podała mi adres.
Z czasem ta historia zaczęła blaknąć. Pracowałam, wracałam późno, wychodziłam wcześnie.
Aż pewnego dnia, tuż przed świętami, znów usłyszałam ciche pukanie i łkanie. Otworzyłam stała tam, ta sama szarooka dziewczynka.
Co się stało? Gdzie twój tata?
W domu ale ja szukam mamy szepnęła.
Przypomniałam sobie o adresie. Poprosiłam, by poczekała u mnie, i zaczęłam szukać kartki. Weszła, rozejrzała się, usiadła na pufie w przedpokoju.
Gdy w końcu znalazłam zapisane numery spała już zwinięta w kłębek. Przeniosłam ją delikatnie na kanapę i zadzwoniłam do gospodyni.
Zofio Stanisławno, przepraszam, iż zawracam głowę Pamięta pani tę dziewczynkę, co przychodzi do pustego mieszkania?
No więc jest u mnie. Chciałam ją odprowadzić, ale zasnęła. Boję się, iż ojciec będzie szukać
Mieszkam niedaleko nich, spróbuję podejść. Bądź w kontakcie.
Położyłam słuchawkę i przyglądałam się śpiącemu dziecku. Poprawiłam niesforny kosmyk, pogładziłam po ramieniu.
Zawsze marzyłam o dzieciach. Z mężem żyliśmy w zgodzie, nadszedł czas, by zacząć starać się o potomstwo.
Zaszłam w ciążę niemal od razu, ale straciłam dziecko przez stres w pracy. Gdy zaszłam ponownie rzuciłam etat, ale los miał inne plany. Drugą ciążę też poroniłam.
Potem, mimo starań, już nigdy nie zostałam matką.
Mąż odszedł. Wiem, iż w nowej rodzinie ma córeczkę, ale wymazałam go z życia razem z dawnymi przyjaciółmi.
Tak minęło siedem lat. Wynajmowane mieszkania, samotność.
Rozmyślania przerwało ciche pukanie. Otworzyłam i oniemiałam. W progu stał mój były mąż.
Jurek? Skąd ty się tu wziąłeś?
Przyszedłem po córkę Zaraz, Sienna 5, tak?
Tak. Więc to twoja córka? Wejdź, śpi.
Przeszliśmy do kuchni, nastawiłam czajnik.
Nie przeszkadzamy? Obudzę Anię i pójdziemy.
Niech śpi. Co się stało? Już kilka razy przychodziła i pukała do drzwi naprzeciwko.
Jurek przetarł twarz i zaczął opowiadać:
Kilka lat temu mieszkaliśmy tam z Kasią. To mieszkanie dostała po dziadku. niedługo zaszła w ciążę, byłem w siódmym niebie.
Pamiętam, jak odwoziłem ją do szpitala. Płakała, jakby przeczuwała
Ścisnęła mnie za rękę i prosiła, bym zadbał o dziecko, jeżeli coś jej się stanie. Były komplikacje nie udało się jej uratować.
Przykro mi Pogładziłam go po ramieniu. Walczył ze łzami, ale one i tak spływały po jego twarzy, jakby po latach wreszcie dał upust bólowi.
W salonie rozległ się tupot małych stóp.
Tatusiu?
Jurek poderwał się, przycisnął córkę do siebie.
Aniu, tak się martwiłem Dlaczego wyszłaś bez pytania?
Po prostu chcę znaleźć mamę.
Znajdziemy ją, ale później. Chodźmy do domu.
Dziękuję ci, Iza. Wręczył mi wizytówkę. Dzwonij, jeżeli Ania znów tu przyjdzie. Mieszkamy niedaleko, teraz już zna drogę.
Skąd wiedziała o tym mieszkaniu?
Sam jej pokazałem westchnął. Musiałem zabrać kilka rzeczy. Zobaczyła zdjęcia Kasi na ścianach i od tamtej pory marzy o spotkaniu. Powiedziałem, iż mama wyjechała, ale kiedyś wróci
Wyszli. Kilka dni później Jurek do mnie zadzwonił. Znów zaczęliśmy się spotykać w weekendy chodziliśmy we trójkę do parku, kawiarni, kina. Ania się do mnie przywiązała, raz choćby nazwała mnie mamą.
Iza powiedział pewnego dnia Jurek przeprowadź się do nas. Dość już wynajmowanych mieszkań. Ania za tobą tęskni, ciągle pyta.
A ty?
Ja też Spuścił wzrok i ujął moje dłonie. Tak bardzo tęskniłem. Wybacz mi wszystko
Od tamtej pory jesteśmy razem. Wychowujemy nasze małe szczęście Hanię.
I choć nie jest moją córką z krwi kocham ją całym sercem. Każdego dnia dziękuję losowi za ten bezcenny dar: bycie kochaną żoną i matką.








![Zamość. W ubiegłym tygodniu odeszli od nas... [24-11-2025]](https://static2.kronikatygodnia.pl/data/articles/xga-4x3-zamosc-w-ubieglym-tygodniu-odeszli-od-nas-24-11-2025-1764015781.jpg)




