„Mango”, duńska komedia romantyczna w reżyserii Mehdi Avaza, błyskawicznie wskoczyła na listę najpopularniejszych tytułów Netflixa. Choć na pierwszy rzut oka przypomina klasyczne kino obyczajowo-romantyczne, ma w sobie coś, co przyciąga: ciepło południa, napięcie i historię, która potrafi wzruszyć, choćby jeżeli jest przewidywalna. Od 7 listopada, czyli od dnia premiery, film osiągnął 5,8 mln wyświetleń i trafił do TOP10 w aż 49 krajach na całym świecie.
„Mango” na Netflix. Słoneczna Malaga, gorący romans i wielkie dylematy
Historia zaczyna się, gdy Lærke, zapracowana kierowniczka duńskiego hotelu, leci wraz z córką do Malagi. Oficjalnie ma odpocząć, jednak w rzeczywistości planuje ocenić, czy lokalna plantacja mango nadaje się pod budowę luksusowego kurortu. Na jej drodze staje jednak Alex, właściciel ziemi, były prawnik, który zrezygnował z kariery po osobistej tragedii. Ich spotkanie nie należy do łatwych. Lærke widzi w nim przeszkodę, on w niej zagrożenie dla swojego życiowego azylu. A jednak między tą dwójką gwałtownie rodzi się emocjonalne napięcie, które przeobraża się w coś więcej. W główną rolę (kierowniczki hotelu) wciela się Josephine Park, którą możecie kojarzyć z serialu „Pielęgniarka”. To jedna z najbardziej cenionych skandynawskich aktorek. Natomiast byłego prawnika Alexa, właściciela farmy mango, zagrał Dar Salim. W filmie pojawiają się także Paprika Steen (matka Lærke) i Josephine Chavarria Højbjerg (córka Lærke) oraz Sebastian Jessen, Lis Baastrup, Sara Jiménez i Anders W. Berthelsen.
Czy warto obejrzeć „Mango”? Recenzja dla niezdecydowanych
„Mango” nie bez powodu tak gwałtownie zdobywa popularność. Film, choć ma prostą fabułę, jest pełen emocji i na swój sposób uniwersalny. Opowiada o tym, jak łatwo zatracić siebie w pracy i obowiązkach, i jak trudno odzyskać kontakt z własnymi potrzebami. To też historia o tym, iż czasem najlepsze, co może nam się przydarzyć, przychodzi w najmniej spodziewanym momencie. Opinie widzów na Filmweb.pl pokazują, iż „Mango” wywołuje skrajne emocje. Część osób określa go jako przewidywalny i typowy romans, inni doceniają jego lekkość, klimat i lato „zamknięte” w kadrach. W komentarzach pojawiają się głosy, iż to idealna propozycja „na jeden raz”, przy której można odprężyć się po trudnym dniu oraz iż chemia między bohaterami jest naturalna, a zdjęcia wyjątkowo nastrojowe. Nie brakuje również słów krytyki, która skupiają się przede wszystkim na fabule. Ta opisywana jest jako zbyt schematyczna i przewidywalna.
Umówmy się, „Mango” nie jest produkcją, która zmienia oblicze współczesnego kina, ale z pewnością potrafi poprawić humor i pozwala na chwilę oderwać się od codzienności. Avaz mistrzowsko wykorzystał malownicze plenery hiszpańskiego południa. Słoneczne kadry, pachnące owocami ogrody i blask śródziemnomorskich zachodów słońca tworzą klimat idealny dla opowieści o miłości, trudnych wyborach i odrodzeniu. Miłego seansu!

















