Czarodziejki W.I.T.C.H. Nowe historie. Serce żywiołów – recenzja komiksu. Co oni zrobili?

popkulturowcy.pl 2 dni temu

Poza wznowieniem klasycznych komiksów z serii Czarodziejki W.I.T.C.H., Egmont wydał również Nowe historie. Serce żywiołów. Nowa pozycja na rynku wydawniczym odchodzi od kultowej historii, ma zupełnie nową kreskę i co tu dużo mówić, wypada po prostu kiepsko.

Tom Czarodziejki W.I.T.C.H. Nowe historie. Serce żywiołów próbuje przedstawić historię strażniczek w zupełnie innej odsłonie. Oryginalną serię stworzyła Elisabetta Gnone, ale nie ma ona nic wspólnego z nową wersją. Za pomysł i scenariusz odpowiada Alessandro Ferrari i niestety nie udźwignął on lekkości oraz uroku poprzedniczki. Fabularnie historia się słabo klei, a rysunkom zostało odebrane wszystko to, co w uniwersum W.I.T.C.H. było wyjątkowe.

Strona komiksu Czarodziejki W.I.T.C.H. Nowe historie. Serce żywiołów

Chyba muszę zacząć od tego, iż opowieść wydaje się być kontynuacją. Jest to zastanawiające, biorąc pod uwagę, iż nigdzie w tomie nie ma informacji, iż jest to część druga. Co prawda na ostatnich stronach wydawnictwo reklamuje pozycję Czarodziejki W.I.T.C.H. Nowe historie. Serce przyjaźni, ale choćby tam brakuje konkretnej informacji, czy jest to historia powiązana oraz czy opowiada ona o wydarzeniach sprzed, czy po Sercu żywiołów. Jest to ogromnie mylące i niestety negatywnie wpływa na odbiór już od samego początku. Po przeczytaniu recenzowanego komiksu, skłaniam się do wersji, iż reklamowane Serce przyjaźni jest pierwszym tomem nowych przygód bohaterek. Cały czas nie mogłam jednak pozbyć się wrażenia, iż zaczynam czytać historię od środka.

Najbardziej boli fakt, iż bohaterki zostały pozbawione swoich charakterów. W oryginalnej serii Elisabetty Gnone dziewczyny były bardzo różnorodne i każda z nich wyróżniała się cechami osobowości. W Sercu żywiołów są niesamowicie spłycone, przez co trudno jest odnaleźć w nich choćby zalążek postaci dobrze znanych fanom uniwersum. Zdecydowanie najdotkliwiej odczułam miałkość Irmy, która zawsze charakteryzowała się ostrym poczuciem humoru. Tutaj była swoim cieniem, a adekwatnie nie pada z jej ust ani jedna cięta riposta, czy żart. Moja ulubienica z czasów dzieciństwa – Will, również jest nijaka, mimo iż ma poświęconą największą ilość czasu w historii.

Strona komiksu Czarodziejki W.I.T.C.H. Nowe historie. Serce żywiołów

Czarodziejki W.I.T.C.H. Nowe historie. Serce żywiołów przenosi nas do świata, w którym strażniczki są ze sobą skłócone. Nie utrzymują ze sobą kontaktu. Każda z nich zamknęła się w swojej własnej rzeczywistości. Co jednak najbardziej rzuca się w oczy to fakt, iż dziewczyny są pozbawione swoich mocy. Próbują one uporać się ze swoimi problemami z magią i unikają siebie nawzajem jak ognia. Jedynie Will próbuje na nowo zbudować łączące je więzi, ale jest to trudne. Nastolatka zderza się ze ścianą. W ich szkole pojawia się nowy, tajemniczy uczeń – Artur. Chłopak stara się przywrócić bohaterkom ich moce oraz wiarę w przyjaźń. Pozostaje jednak pytanie, czy działa on bezinteresownie…

Niestety Serce żywiołów w ogóle nie wciąga. Opowieść jest nudna i naprawdę ciężko pogodzić się z faktem, iż komiks wyszedł spod znaku Czarodziejek W.I.T.C.H.. Cesarzowa Charu, czyli czarny charakter tej historii, nie ma w sobie polotu. Za gwałtownie również zostaje przedstawiona jako postać, która trzyma w swoich ryzach Arthura. Przez to, jako czytelnik, nie mamy żadnego momentu zaskoczenia. Wszystkie działania podejmowane przez chłopaka wobec dziewczyn są dla nas oczywiste. Zdecydowanie można było poprowadzić ten wątek inaczej, tak abyśmy razem z czarodziejkami stopniowo odkrywali kim jest tajemniczy Arthur i jakie ma zamiary.

Największą bolączką tomu Czarodziejki W.I.T.C.H. Nowe historie. Serce żywiołów jest nowa kreska. Oryginalne komiksy były wyjątkowo piękne, malownicze i od razu przyciągały wzrok. Z kolei ten styl przypomina kiepską mangę. Niektóre rysunki są całkowicie przerysowane (za duże oczy czy usta, aby podkreślić emocje bohaterek oraz odejść od realizmu). Zabrakło również dbałości o detale. Postacie w tle są niewyraźne i niedopracowane. Ponadto niektóre osoby wyglądają bardzo podobnie, co odbiera im indywidualny charakter. Jako ogromna fanka stylistyki oryginalnej serii, poczułam się po prostu oszukana. Nie takiej estetyki oczekiwałam, a biorąc pod uwagę, iż sama historia również się nie broni, całość wypada przeraźliwie słabo.

Jestem pewna, iż nie sięgnę po kolejne tomy z cyklu Nowych historii. Poza okropnym zawodem, w tej publikacji nie spotkało mnie dosłownie nic pozytywnego. Przebrnęłam przez Serce żywiołów z ogromnym trudem, a momentami choćby wyrzucałam sobie, iż niepotrzebnie sięgnęłam po tę pozycję. Projekt okazał się niewypałem, odcinaniem kuponów od kultowej serii. Szkoda, gdyż przedstawienie nowych przygód strażniczek miało naprawdę duży potencjał.


Fot. główna: materiały prasowe – kolaż (Egmont)

Idź do oryginalnego materiału