
Kolejny webkomiks doczekał się wersji papierowej. Dziś na tapecie pierwszy tom serii o nowym superbohaterze i spin-offowej opowieści ze świata o Rycerzach Vyraju.
Jak w każdym komiksie superhero, trzeba zacząć od originu. A więc mamy trójkę przyjaciół pracujących na budowie. Bromira, Miecia i Jeannie. Ekipa po pracy spędza czas grając w gry komputerowe, choć mogłoby się wydawać, iż główny bohater Bromir "Bjo" Pieruński w każdej wolnej chwili przerzuca żelastwo na siłowni. Któregoś dnia postanawia odwiedzić w domu Miecia, zaniepokojony tym, iż ten nie odbiera telefonów. Na miejscu przekonuje się, iż kumpel siedzi związany w garażu a jakiś człowiek na niego wrzeszczy. Na szczęście zauważa leżący tak sobie na trawniku hełm (chyba do gier VR). Chwilę później obok niego materializuje się postać przypominająca jego zmarłego ojca. Z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu pasuje go na rycerza Vyraju i przekazuje mu supermoce.
Niestety, komiks Andrzejewskiego nosi wszelkie znamiona działań początkującego twórcy. adekwatnie w każdym aspekcie fabularnym można użyć określenia "z bliżej nieokreślonego powodu". Damian ma jeszcze problemy z kreacją świata przedstawionego, przyczynowości działań i rozpisaniu akcji na kadry. Osobiście mam trudności by określić w jakim kraju dzieje się akcja. Trójka przyjaciół rozmawia sobie po angielsku, czym wkurza starsze panie, które gderają iż mogliby się nauczyć polskiego. Więc akcja dzieje się w Polsce, samochody mają polskie rejestracje, a bohaterami są obcokrajowcy. Ale czy naprawdę? Bromir codziennie odwiedza grób swojego ojca - jego imię, tak jak Miecia nie nosi cech 'zagranicznych'. Więc może jak są w trójkę z Jeannie to rozmawiają po angielsku? Też nie, gdyż w scenie przy grobie mówią po polsku. Na kolejnych stronach autor przy dialogach stosując nawiasy [ ] (które oznaczają tłumaczenie z angielskiego), pokazuje iż bohaterowie z bliżej nieokreślonych powodów mogą przełączać się z jednej mowy na drugą.
Szwankuje również kreacja postaci. Wszyscy chcą być ziomalami. choćby Perun ze swoim przepraszającym tonem, czy Maks z przerysowanym zachowaniem ADHD. Sprawy nie ułatwiają dialogi. Damian lubi wkładać w usta postaci growy slang, który zwykłemu czytelnikowi kilka mówi. A jak pozwala bohaterom się rozgadać, to tak mota ogonkami wychodzącymi z dymków, iż nie raz ciężko się domyślić, która postać ów dymek wypowiedziała. jeżeli dołożyć do tego jeszcze niewyrobioną graficznie rękę i nieudolność w operowaniu czernią (to opowieść o Czarnym Rycerzu, gdzie znaczna część fabuły dzieje się w nocy) - otrzymujemy finalnie chaos narracyjny. Od pewnego momentu przestałem rozumieć co dzieje się na kadrach i dlaczego się dzieje. Z lektury wyniosłem to, iż Bjo stał się superbohaterem i iż jest substancja zwana Czernobóg, która prawdopodobnie w dalszych częściach będzie dostarczała Bromirowi kolejnych zmartwień.
O dziwno, trochę lepiej wypada Loiza na czas - komiks, który pierwotnie powstawał 'na szybko', podczas Maratonu Komiksowego 2024 online. Jego bohaterem jest Maks, którego poznaliśmy w Gromie i mimo nielinearnej fabuły, jest pozycją artystycznie ciekawszą. Dla jasności, to komiks mający te same debiutanckie wady co Czarny Rycerz, ale jego konstrukcja jest bardziej klarowniejsza. Mimo, iż głównie siedzimy w głowie Maksa i jesteśmy świadkami jego myśli, emocji i niekonieczne stabilnego stanu psychicznego. Ale dzięki temu Andrzejewski ma okazję porysować sobie rzeczy ciut inne niż 'superbohaterskie' i co ważniejsze - więcej na stronach bieli niż czerni. Loiza na start to również origin, choć adekwatnie pozbawiony akcji; tutaj środek ciężkości skupia się na bardziej psychiczno-psychodelicznych aspektach powstawania nowego superbohatera.
Przed Damianem Andrzejewskim jeszcze sporo nauki. Na razie targetem jego komiksów wydają się być młodzi czytelnicy, którzy nie wymagają żadnej finezji zarówno w warstwie fabularnej, jak i rysunkowej. Rzeczy do poprawy - mnóstwo. Zacząłbym od dialogów. Potem od budowania spójności w przedstawianiu świata przedstawionego. Oraz lepszej korekty. Co to znaczy iż coś jest 'nieznośne do zdobycia'? I większej czytelności tego, co się dzieje na kadrach. Choć może to być akurat wina wersji fizycznej. Kto chce porównać z wydaniem webkomiksowym to zapraszam tutaj i tutaj.