Byung-Chul Han: Najsilniejsza nadzieja budzi się dopiero pośród najgłębszej rozpaczy

krytykapolityczna.pl 12 godzin temu

Strach krąży jak widmo. Nieustannie konfrontowani jesteśmy z nowymi scenariuszami apokalipsy: pandemią, wojną o zasięgu światowym i katastrofą klimatyczną. Koniec świata lub koniec ludzkiej cywilizacji przywoływany jest z coraz większą natarczywością. Tak zwany „Zegar Zagłady” (Doomsday Clock) w 2023 roku pokazuje 90 sekund do godziny dwunastej. Podobno jego wskazówka nigdy jeszcze nie była tak blisko kresu.

Apokalipsy przeżywają koniunkturę. Oferowane są choćby w formie towaru: apocalypses sell. Nie tylko w rzeczywistości, ale także w literaturze i filmie nastrój apokaliptyczny rozwija się w najlepsze. W opowiadaniu Cisza (2020) Don DeLillo pisze o totalnej awarii urządzeń elektrycznych. Temperatury i poziomy mórz rosną również w literaturze. Climate fiction wyrosła na nowy gatunek fikcji. Już A Friend of the Earth (2000) T. C. Boyle’a opowiada o zmianach klimatycznych na apokaliptyczną skalę.

Znajdujemy się w multikryzysie. Ze strachem patrzymy w mroczną przyszłość. Wszędzie brakuje nadziei. Pełzniemy od jednego kryzysu do drugiego, od jednej katastrofy do następnej, od problemu do problemu. W trybie rozwiązywania problemów i zarządzania kryzysowego karleje samo życie: staje się przeżyciem. Astmatyczne społeczeństwo przeżycia upodabnia się do chorego, który wszelkimi niezbędnymi środkami próbuje uniknąć nadciągającej śmierci. ale jedynie nadzieja pozwala nam odzyskać to życie, które jest czymś więcej niż tylko przeżyciem. Otwiera horyzont sensu, który ożywia i uskrzydla życie. W darze przynosi nam przyszłość.

Szeroko rozpowszechniony klimat strachu tłumi nadzieję w zarodku. Wraz ze strachem rozkrzewia się depresyjny nastrój. Strach i resentyment popychają ludzi w ramiona prawicowych populistów i podsycają nienawiść. Solidarność, życzliwość i empatia ulegają erozji. Nabrzmiewający strach i zyskujący na sile resentyment prowadzą do brutalizacji całego społeczeństwa. Ostatecznie zagrażają demokracji. Były prezydent USA Barack Obama słusznie zauważył w swoim przemówieniu pożegnalnym: „Democracy can buckle when we give in to fear (demokracja może się załamać, gdy poddamy się strachowi)”. Strach i demokracja są nie do pogodzenia. Demokracja rozkwita tylko w atmosferze pojednania i dialogu. Kto absolutyzuje swoją opinię i nie słucha Drugiego, nie jest obywatelem.

Strach jest ulubionym narzędziem władzy. Czyni ludzi posłusznymi i podatnymi na szantaż. W klimacie przepojonym przez strach ludzie nie ośmielają się swobodnie wyrażać swoich opinii w obawie przed represjami. Również takie zjawiska jak hate speech i shitstorm, które w oczywisty sposób wzbudzają strach, uniemożliwiają swobodne formułowanie opinii. Doświadczamy dziś choćby strachu przed myśleniem. Najwidoczniej straciliśmy odwagę do myślenia. To właśnie myślenie w sensie ścisłym otwiera dostęp do tego, co zupełnie inne. Pod presją strachu dzieje się ciągle to samo. Rozprzestrzenia się konformizm. Strach zamyka przejścia do tego, co inne. Inność wymyka się logice wydajności i produktywności, która jest logiką tego samego.

Tam, gdzie panuje strach, wolność nie jest możliwa. Strach i wolność wzajemnie się wykluczają. Strach potrafi zmienić całe społeczeństwo w więzienie, obłożyć je kwarantanną. Jedyne znaki, do jakich jest zdolny, to znaki ostrzegawcze. Nadzieja natomiast stawia drogowskazy i znaki drogi. Tylko mając nadzieję, jesteśmy w drodze. Nadzieja daje nam sens i orientację. Strach paraliżuje, nie można go obejść.

Dzisiaj boimy się nie tylko wirusów i wojen. Trapi nas również „lęk klimatyczny”. Ekologiczni aktywiści, jak sami przyznają, „boją się przyszłości”. Ten strach okrada ich z przyszłości. „Lęk klimatyczny” jest niewątpliwie uzasadniony. Nie sposób go lekceważyć. Zaniepokojenie budzi jednak zagęszczająca się atmosfera strachu. Problemem nie jest strach przed pandemią, ale pandemia strachu. Działania podyktowane strachem nie są działaniami zdolnymi do przyszłości. Działania potrzebują jakiegoś horyzontu sensu. Muszą dać się opowiedzieć. Nadzieja jest wymowna. Nadzieja opowiada. Natomiast strach jest niezdolny do mowy, niezdolny do opowieści.

Strach (Angst, angest, angust) pierwotnie oznaczał zwężenie [Enge]. Zawężając i zasłaniając widok, strach tłamsi każdą przestrzeń, każdą perspektywę. Bojąc się, czujemy się osaczeni. Strach idzie w parze z poczuciem uwięzienia i zamknięcia. W strachu świat jawi się nam jako więzienie. Tutaj wszystkie drzwi prowadzące na zewnątrz są zamknięte. Strach zamyka przyszłość, odbierając nam dostęp do tego, co możliwe i nowe.

Również w sensie językowym nadzieja jest antyfigurą strachu. W słowniku etymologicznym Friedricha Klugego czytamy o niej, co następuje: „Pochylając się do przodu, staramy się widzieć dalej, widzieć wyraźniej”. Nadzieja oznacza zatem: „patrzeć w dal, spoglądać w przyszłość”. Otwiera oczy na to, co nadchodzi. W niemieckim czasowniku verhoffen, który w języku myśliwych oznacza „zatrzymać się, aby nasłuchiwać, aby usłyszeć, aby coś zwietrzyć”, pobrzmiewa jeszcze pierwotne znaczenie „mieć nadzieję” [hoffen]. Analogicznie ci, którzy mają nadzieję, również zatrzymują się dla orientacji, to jest próbują ustalić kierunek.

Najsilniejsza nadzieja budzi się dopiero pośród najgłębszej rozpaczy. Im głębsza rozpacz, tym jaśniejsza nadzieja. To nie przypadek, że Elpis (nadzieja) jest przedstawiana jako dziecko Nyx, bogini nocy. Jednym z rodzeństwa Nyx, obok Tartarosa i Erebosa (ciemności), jest także Eros. Zatem Elpis i Eros są ze sobą spokrewnieni. Nadzieja to figura dialektyczna. Konstytuuje ją negatywność rozpaczy. Paweł z Tarsu również podkreśla niezbywalny dla nadziei element negatywności: „chlubimy się też z ucisków, wiedząc, iż ucisk wywołuje cierpliwość, a cierpliwość doświadczenie, doświadczenie zaś nadzieję; a nadzieja nie zawodzi”.

*

Fragment pochodzi z książki Duch nadziei i inne eseje, trzeciej i najnowszej książki filozofa, która ukazuje się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej.

**

Byung-Chul Han – urodzony w Korei Południowej niemiecki filozof i teoretyk kultury. Jest jednym z najczęściej tłumaczonych i czytanych filozofów w Europie, a jego diagnozy dotyczące współczesnego społeczeństwa są tematem publicznych debat. Wykłada filozofię i cultural studies na Universität der Künste Berlin.

Idź do oryginalnego materiału