Poznali się w latach 50. – on, przyszły generał i przywódca, zakochał się od pierwszego wejrzenia. Ona dostrzegła w nim kulturalnego, szarmanckiego mężczyznę. Barbara i Wojciech Jaruzelscy przeżyli razem ponad pół wieku – 54 lata pełne wzlotów, upadków i niełatwych wyborów. On oddany karierze politycznej, ona – swojej pasji naukowej. Czy w tym wszystkim było miejsce na miłość?
Barbara i Wojciech Jaruzelscy: tak wyglądała historia początków ich miłości
Warszawa, rok 1955. W Filharmonii rozbrzmiewają dźwięki Chopina, a na scenie – chiński pianista Fu-Tsung. Choć koncert przyciągnął elitę kulturalną stolicy, prawdziwe emocje rozgrywają się nie na scenie, lecz… w holu. To właśnie tam pojawia się ona – zjawiskowa brunetka o figurze godnej młodej Rity Hayworth. Jej uroda przyciąga spojrzenia wszystkich mężczyzn. Wśród nich jest też młody pułkownik Wojciech Jaruzelski. Nie może oderwać wzroku od nieznajomej. Spośród wszystkich obecnych to właśnie on znajduje w sobie odwagę, by zrobić pierwszy krok.
Pomaga mu w tym przypadek – znajomy Jaruzelskiego zauważa dziewczynę i zaczyna wołać: „Basiu, Basiu!”. Ona, zaskoczona i nieco zawstydzona, odwraca głowę. Widzi znajomego, ale i towarzyszącego mu oficera. Sama weszła na koncert z wejściówką, skromnie, jak zawsze. W dodatku miała na sobie zabłocone buty, które przez cały wieczór próbowała ukryć. Gdy pada propozycja, by dołączyła do panów w loży, przez głowę przelatuje jej jedna myśl: „Że też musiałam ich spotkać…”. Nie wiedziała jeszcze, iż to spotkanie zmieni jej życie na zawsze.
To wtedy, po raz pierwszy, ich spojrzenia się spotykają. Młody pułkownik nie może oderwać oczu od tajemniczej brunetki w czarnej sukience z golfem. Gdy podchodzi bliżej, uderza go jej zapach – wyjątkowy, uwodzicielski, inny niż wszystkie. Barbara pachniała perfumami sprowadzanymi z Zachodu – w czasach, gdy dostęp do takich luksusów miały nieliczne. Może już wcześniej widział ją gdzieś na scenie, może przeczucie go nie zawiodło. Przypominała mu jedną z tancerek z występów w oficerskim klubie. I rzeczywiście – ta piękna dziewczyna to Barbara Jaskólska, 25-letnia tancerka Zespołu Pieśni i Tańca Wojska Polskiego. Zachwycała nie tylko urodą, ale też niezależnością i pewnością siebie.
Wojciech Jaruzelski decyduje się zaprosić ją na kolację. W odpowiedzi słyszy: „Kolację wraz ze śniadaniem to ja jadam z mamą i babcią”. W tamtym czasie Basia myślała o nauce, nie o miłości – jak przyznała po latach. A jednak kilka dni później spotkali się ponownie. Nie w restauracji, ale w teatrze. I wtedy właśnie zakochali się w sobie z wzajemnością. 32-letni Wojciech wydaje się Barbarze ogromnie kulturalny i szarmancki. „Ważne było też to, iż nie pił alkoholu i nie palił papierosów”, opowiadała.
Zaczęli wspólne wieczory: spektakle teatralne, premiery operowe, koncerty w filharmonii. Czasem kończyli wieczór obiadem w słynnej restauracji Rarytas przy Marszałkowskiej. Przy akompaniamencie starszego pana grającego na pianinie, Basia zamawiała coraz droższe dania, nie przejmując się kosztami. „Wychodzę z założenia, iż mężczyźni nie cenią kobiet, które nic ich nie kosztują”, mawiała. „Ta, która wyłącznie daje i tylko modli się do męża nie ma szans na znaczącą obecność w jego życiu”. Wojciech Jaruzelski przyzna żonie po latach, iż ich spotkania w latach 50., były najpiękniejszym okresem w jego życiu.
Czytaj też: Oceniał ją i podcinał skrzydła. Córka Wojciecha Jaruzelskiego chciała zmienić nazwisko, przeżyła wiele dramatów

Barbara Jaruzelska: życiorys
Barbara Jaruzelska pochodziła z mieszczańskiej rodziny z Lublina. Jej bliscy byli właścicielami kamienicy i restauracji, a ojciec – z zawodu leśniczy i cukiernik – łączył w sobie pasję do natury i słodkich wypieków. Gdy Barbara miała zaledwie pięć lat, jej rodzice się rozwiedli. niedługo matka wyszła za mąż po raz drugi – za nadleśniczego z Puszczy Różańskiej.
Barbara od najmłodszych lat wyróżniała się determinacją. Skończyła szkołę baletową, a potem rozpoczęła studia germanistyczne. Język niemiecki przychodził jej z łatwością – jak wspominała Teresa Kiszczak, żona Czesława Kiszczaka: „Wychowała się w środowisku niemieckim i doskonale znała ten język. Ale do tego nigdy się nie przyznała”. Dzięki temu została cenioną germanistką i wykładowczynią w Instytucie Lingwistyki Stosowanej Uniwersytetu Warszawskiego.
Z wiekiem jej uroda tylko nabierała blasku. Barbara nosiła blond fryzurę, zawsze perfekcyjny makijaż i buty na wysokim obcasie. „Bez makijażu czuję się jak nieubrana” – mówiła z rozbrajającą szczerością. Ubrana wyłącznie w eleganckie sukienki, poruszała się z wdziękiem tancerki i roztaczała wokół siebie aurę luksusowych perfum. „Była koncentratem kobiecości” – wspominała po latach jej córka.
Czytaj też: W słynnej willi Wojciecha Jaruzelskiego mieszka dziś jego córka. Jakie tajemnice skrywa posiadłość?
Wojciech Jaruzelski: dzieciństwo i młodość
Wojciech Jaruzelski – generał, minister obrony narodowej, a przede wszystkim postać, która przeszła niezwykłą drogę. Pochodził ze szlacheckiej rodziny z okolic Wysokiego Mazowieckiego, gdzie Mazowsze spotyka się z Podlasiem. Jego rodzice, Wanda i Władysław, wychowywali go w duchu patriotyzmu i głębokiej religijności.
Wojna zmieniła wszystko. Ojciec trafił na Syberię, a młody Wojciech został z matką. W realiach ZSRR przeszedł wewnętrzną przemianę – z chłopca wierzącego w tradycyjne wartości wyrósł młody człowiek przekonany do idei sprawiedliwości społecznej. Przestał wierzyć w Boga, odsunął się od religii. Jednak historia zatoczy koło – w ostatnich dniach życia generał powróci do wiary. Przyjmie chrzest i ostatnie namaszczenie.
Jego droga wojskowa rozpoczęła się w maju 1943 roku, kiedy to radziecka Wojskowa Komenda Uzupełnień w Bijsku wezwała go jako idealnego kandydata na oficera. W lipcu został skierowany do Szkoły Oficerskiej 1 Korpusu Sił Zbrojnych w Riazaniu. Do Polski powrócił jako żołnierz armii gen. Berlinga i już nigdy z mundurem się nie rozstał. To była droga, która miała zadecydować o całym jego życiu – i o jego miejscu w historii.
Byli małżeństwem przez 54 lata. Historia miłości Barbary i Wojciecha Jaruzelskich
Barbara w młodości nie była typową romantyczką. „Nigdy nie byłam amoroso. Prędzej poszłam gdzieś z kumplami z konserwatorium, niż miałabym chodzić na jakieś randki” – mówiła po latach. Lata 50. miały swój własny kod obyczajowy, a dla Barbary flirt i pocałunki były czymś zbyt banalnym. „Byłam w tych kwestiach nietypowa – i chyba właśnie to zainteresowało mojego męża” – wspominała z przekąsem.
Ale los lubi pisać własne scenariusze. Zanim w jej życiu pojawił się Wojciech Jaruzelski, była już mężatką. Jej wybranek był starszy o 13 lat, a ich związek trwał ponad rok. Kiedy poznała przyszłego generała, sprawa rozwodowa była już w toku.
Ich relacja nie była wolna od emocji i wyzwań już na samym początku. Gdy jeszcze nie byli małżeństwem, w ich życiu pojawiła się „ta trzecia”. Znajoma rodziny generała wspomina, iż w domu Jaruzelskiego często gościły tancerki z zespołu, w którym występowała Basia. Jedną z nich była Irena Mrówczyńska – piękna, zjawiskowa, niemal dorównująca urodą samej Barbarze. Dla Basi to było zbyt wiele. Postawiła sprawę jasno: „Albo ja, albo inna dziewczyna z tego zespołu. Musisz się na coś zdecydować”. I wybrał – Barbarę.
Barbara, mimo zwycięstwa, pozostała realistką. Z dystansem mówiła, iż Irena była od niej „ładniejsza i zgrabniejsza”. Ale jej córka, Monika Jaruzelska, miała inne zdanie. „Mama przewyższała tamtą żywotnością, bystrością i dowcipem” – napisała w książce Rodzina.
To, czego oboje wtedy nie wiedzieli, to fakt, iż Irenka miała romans ze znanym śpiewakiem operowym Bernardem Ładyszem, a także dziecko, którym nikomu się nie chwaliła.
Zobacz też: Kocha bezgranicznie, nigdy w niego nie zwątpiła. Mama Michała Piróga to jego największa siła. Ich więź jest niezwykła
Wojciech Jaruzelski: rodzinne sekrety
Wojciech Jaruzelski w końcu decyduje się na poważny krok – oświadcza się Barbarze. Rok 1960 przynosi ich cywilny ślub w Szczecinie. Choć otoczeni byli państwowym splendorem, zaczynali skromnie – zamieszkali w niewielkim mieszkaniu: jeden pokój z kuchnią. Trzy lata później na świat przyszła ich jedyna córka, Monika.
Barbara nigdy nie marzyła o dużej rodzinie. Macierzyństwo nie było jej żywiołem, a jeżeli miała już mieć dziecko, wolałaby syna. Poród wspominała jako traumatyczne doświadczenie. Gdy po raz pierwszy spojrzała na córkę, miała powiedzieć: „Takie to zdechłe...”. Monika wspominała z ironią: „Bo rzeczywiście byłam chuda, z krzywym kręgosłupem, zgryzem i zezem. Mówiła, iż jestem miniaturką teściowej, co nie było komplementem”. A jednak w ich relacji nie brakowało czułości. Barbara miała dla córki swoje wyjątkowe określenia – „Misieńko”, „Mimi” – padały tylko wtedy, gdy matka dawała się ponieść uczuciom.
Ich małżeństwo? Przypominało sinusoidę. Barbara – impulsywna, ognista, nieprzewidywalna. Wojciech – opanowany, zamykający się w sobie w chwilach napięcia. Kiedy ona wpadała w złość, on... milczał. „Z cierpiętniczą godnością” – jak trafnie opisała to Monika. Kłócili się często – o rzeczy błahe i poważne.
Jednym z powtarzających się tematów sporu było spóźnianie się Wojciecha na obiady. A jeżeli już przychodził na czas, to zwykle z gośćmi, których Barbara nie darzyła sympatią. Nie cierpiała obsługiwać podchmielonych kolegów męża, ale jeżeli już brała się za gotowanie – robiła to z mistrzowskim wyczuciem. „Wszyscy w domu lubiliśmy jej potrawy z grzybów. Piekła fantastyczny tort orzechowy i robiła wspaniałe konfitury z poziomek. Najmniej lubiła zupy”, opowiadała Monika Jaruzelska.
Zobacz także: To miało być zwykłe wystąpienie Trzaskowskiego. Aż pojawił się ON: "Nazywam się Karol Nawrocki"

Barbara i Wojciech Jaruzelscy: kulisy małżeństwa
W oczach wielu Wojciech Jaruzelski mógł uchodzić za wzorowego ojca i męża. Nie pił, nie palił, był oddany pracy i wierny zasadom. Ale za tą nienaganną fasadą kryła się codzienność, w której zabrakło miejsca na rodzinne ciepło. W domu pojawiał się rzadko. Rodzina – choć obecna w jego życiu – nigdy nie znalazła się na pierwszym planie.
Obiady, które często omijał, były dla Barbary źródłem irytacji. Bywało, iż nie wracał na noc, nocując w pracy. Wszystko poświęcał karierze. Żonie i córce zostawały jedynie skrawki jego uwagi. Najcieplejsze wspomnienia Moniki Jaruzelskiej z ojcem to chwile nauki jazdy na rowerze i wyprawy konne do Starej Miłosnej. Tylko tyle – i aż tyle.
Domowe obowiązki spoczywały na barkach gosposi Ireny. To ona gotowała, sprzątała, dbała o codzienny porządek. „Rodzice nie byli za bardzo domowi, ważne były dla nich kariery. To było ich priorytetem” – mówiła szczerze Monika. To Barbara zajmowała się wizytami u ortodonty, okulisty, organizowała korepetycje. A do szkoły? Małą Monikę najczęściej odprowadzała babcia – mama Barbary.
Najbardziej rodzinne chwile zdarzały się w święta. Wtedy generał chciał celebrować – pielęgnował tradycje, które pamiętał z własnego dzieciństwa. Dom miał wypełnić się ciepłem, spokojem i wspomnieniami. Ale Barbara nie poddawała się tej wizji. Buntowała się, nie znosiła rytuałów, wolała własne zasady. I to właśnie wtedy, przy świątecznym stole, ich światopoglądy się ścierały. Na szczęście była jeszcze mama Barbary – to ona potrafiła załagodzić rodzinne napięcia i przywrócić odrobinę harmonii.
Barbara i Wojciech Jaruzelscy: prezydent i pierwsza dama
Rok 1989 zapisze się w historii Polski jako czas wielkich zmian. To wtedy Wojciech Jaruzelski, decyzją Zgromadzenia Narodowego, zostaje prezydentem. Generał staje się głową państwa, a u jego boku – przynajmniej symbolicznie – pojawia się Barbara Jaruzelska. Zostaje pierwszą damą na styku dwóch epok: Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej i rodzącej się Rzeczypospolitej Polskiej.
Jednak 19 lipca 1989 roku, kiedy Wojciech Jaruzelski składał prezydencką przysięgę przed marszałkiem Sejmu PRL, Barbara nie była obecna. Nie zobaczymy jej również podczas innych uroczystości państwowych czy oficjalnych bankietów. Uciekała od blasku fleszy, od protokołu, od życia na pokaz.
Była jedną z najbardziej enigmatycznych pierwszych dam w historii Polski. Nie udzielała wywiadów, unikała mediów, a prasa wiedziała o niej zaskakująco niewiele. Ceniła sobie niezależność – i broniła jej z determinacją. Choć wiedziała, iż nie da się całkiem odciąć od polityki, długo próbowała chronić rodzinę przed jej wpływem. Gdy ktoś zwracał się do niej „pani generałowo” lub „pani prezydentowo”, gwałtownie ucinała: „Mam swój tytuł, jestem doktorem”. Nigdy też w swojej karierze nie pomagała sobie pozycją męża. „Jego praca, to jego praca – mawiała. – A moja praca, to moja”.
Przeczytaj też: Córka Brigitte Macron ujawnia, jak romans matki z uczniem zniszczył jej dzieciństwo. „Doświadczyłam wszystkiego”

Barbara i Wojciech Jaruzelscy: domniemany rozwód
Wiosną 2011 roku nad rodziną Jaruzelskich zebrały się ciemne chmury. Generał trafił do szpitala z infekcją układu oddechowego i wysoką gorączką. Diagnoza, która nadeszła dwa tygodnie później, była jak wyrok – złośliwy nowotwór. Barbara Jaruzelska, choć zawsze unikała mediów, wtedy przerwała milczenie: „Kiedy mąż przyjmuje chemię, jest trochę lepiej, gdy mu jej nie aplikują, jego stan znacznie się pogarsza” – mówiła.
11 maja 2014 roku generał przeszedł rozległy udar mózgu. Częściowy paraliż i problemy z oddychaniem sprawiły, iż ostatnie dni jego życia były pełne cierpienia. Barbara czuwała przy nim do samego końca. „To był okropny widok: widok cierpiącego, poddawanego strasznym męczarniom męża” – wyznała. Wojciech Jaruzelski zmarł 25 maja 2014 roku w Warszawie. Ich małżeństwo trwało 54 lata.
Ale choćby w ostatnim akcie ich wspólnej historii nie zabrakło dramatów. Media w Polsce i na świecie żyły doniesieniami o rzekomym rozwodzie pary. Dla światowej prasy – od „Die Welt”,„Zeit”, „Le Parisien”, „Novinky”, Voice of Russia” po „Le Figaro” – generał, który pojawiał się wcześniej na czołówkach tylko 13 grudnia 1981 roku, kiedy ogłaszał stan wojenny, teraz stał się bohaterem bulwarowych sensacji. Powód? Domniemany romans 91-letniego Jaruzelskiego z 50-letnią opiekunką.
Barbara przerwała wtedy milczenie. Dla „Super Expressu” powiedziała wprost: „Ja potrzebuję partnera, a nie jakiegoś amoroso. Ja romansów nie prowadzę”. Opiekunce męża zarzuciła alkoholizm, kradzieże i niemoralne zachowanie. Sytuację skomentowała również ich córka. Monika Jaruzelska w wywiadzie dla tygodnika Wprost stanowczo zaprzeczyła plotkom o rozwodzie: „Posłużyli się mamą, żeby ośmieszyć naszą rodzinę”.
Po śmierci męża Barbara coraz bardziej zamykała się w sobie. Pogarszający się stan zdrowia próbowała ukrywać. „Nie idę w ślady męża” – powtarzała z przekorą. Niestety, obawy bliskich okazały się słuszne. W 2016 roku przeszła operację guza mózgu. Nie odzyskała już pełni sił. Zmarła 29 maja 2017 roku w wieku 86 lat. Odeszła w ciszy – tak, jak żyła przez większą część swego publicznego życia.
