Bulion i inne namiętności – recenzja filmu. Foodporn do potęgi

popkulturowcy.pl 2 miesięcy temu

Bulion i inne namiętności miałam okazję obejrzeć podczas Festiwalu Filmowego w Cannes. I jest to jedyny film, podczas którego… zasnęłam. Postanowiłam dać produkcji Anh Hung Trana jeszcze jedną szansę i wybrałam się do kina ponownie. Niestety odczucie nudy nie zniknęło, a ja po raz kolejny opuściłam salę projekcyjną z myślą, iż jednak nie jest to dla mnie.

Anh Hung Tran, wietnamski reżyser, ma na swoim koncie wiele prestiżowych nagród filmowych. Wśród nich można chociażby wymienić Złotą Palmę z 1993 roku za najlepszy film oraz najlepszy debiut za Zapach zielonej papai. Najnowsza produkcja artysty – Bulion i inne namiętności – trafia w serca dumnych i pyszałkowatych Francuzów. Dlaczego? Bo właśnie kuchnia francuska została wyniesiona na piedestał i stała się pretekstem do przedstawienia historii kucharki Eugenie (Juliette Binoche) i smakosza Dodina Bouffanta (Benoît Magimel).

Opowieść o czystej i prawdziwej miłości między Eugenie i Dodinem najlepiej oddaje znane powiedzenie: przez żołądek do serca. Ich uczucie przejawia się poprzez wspólne gotowanie. Przepisy Bouffanta w rękach kobiety zmieniają się w prawdziwe arcydzieła. Pasja podsyca uczucia między bohaterami, a najlepszą porą dnia jest dla nich posiłek w swoim towarzystwie. Dodin, niezrażony, co jakiś czas proponuje swojej ukochanej małżeństwo, jednak za każdym razem spotyka się z odrzuceniem. Nie zmienia to jednak relacji pary.

Bulion i inne namiętności to w dużej mierze misternie poprowadzone sceny gotowania, wypełnione aromatami, które niemalże czuć z ekranu. Nie da się ukryć, iż jest to prawdziwy raj dla miłośników kuchni. Jednak ja, zwłaszcza jako wegetarianka, niemalże wychodziłam z siebie podczas tych mozolnych fragmentów. Nie przemawia do mnie produkcja, w której gotowanie staje się główną osią i zabiera większość czasu projekcji. Pomijając wegetariańskie obrzydzenie przy wszystkich czynnościach wykonywanych z wszelakimi kawałkami mięsa, było to dla mnie najzwyczajniej w świecie nudne. Dużo bardziej przemawiały do mnie sceny w kuchni z serialu AXN Hannibal z 2013 roku. Tam miałam prawdziwą ochotę wgryźć się w ludzkie mięso, które misternie przygotowywał doktor Lecter.

Kadr z filmu Bulion i inne namiętności

Chociaż bez problemu potrafiłam wczuć się w klimat wiejskiej francuskiej otoczki, o tyle trudno było mi polubić bohaterów. Dodin wzdycha do Eugenie oraz spotyka się z innymi smakoszami, a ich rozmowy przepełnione są polityką i wzdychaniem do potraw, które napływają z kuchni. Z kolei Eugenie wydaje się całkowicie pochłonięta gotowaniem, co sprawia, iż jej postać zdaje się dość bezbarwna. Oczywiście rozumiem, iż ludzie mają pasje i jedną z nich mogą być właśnie kulinaria, ale kobieta poza nimi nie ma zupełnie nic.

Na pewno na plus produkcji działają zarówno piękne kostiumy, jak i francuski klimat. Chociaż fabularnie Bulion i inne namiętności jest po prostu nudny, o tyle jest prawdziwą perełką wizualną. Właśnie z tego powodu warto się skusić i pójść —na seans. Film Anh Hung Trana jest po prostu piękny. Malownicze widoki ogródka czy pól potrafią ukoić zszargane nerwy. Te momenty są dla mnie znacznie bardziej wartościowe niż przyglądanie się obieraniu marchewek czy smażeniu kawałka mięsa.

Kadr z filmu Bulion i inne namiętności

Film Bulion i inne namiętności, po premierze w Cannes, został okrzyknięty przez internautów najnudniejszym filmem festiwalu. Trudno mi się nie zgodzić z tym stwierdzeniem. Jak wspomniałam na samym początku, podczas projekcji najzwyczajniej zasnęłam przy jednej ze scen przygotowywania posiłku. Mimo mało chwalebnego tytułu produkcja zdobyła Złotą Palmę za najlepszą reżyserię. Biorąc pod uwagę inne filmy startujące w konkursie, uważam tę decyzję za kuriozalną.

Fot. główna: kadr z filmu Bulion i inne namiętności

Idź do oryginalnego materiału