Bloodborne. Królestwo posępnych cieni to 4 tom serii komiksowej inspirowanej legendarną już grą od studia FromSoftware. Fabuła skacze kilka lat w przyszłość, ale znów śledzimy mordercze zmagania Abrahama i Gretchen w opanowanym przez bestie Yharnam.
To już 4 tom serii komiksowej opowiadającej różne historie ze świata Bloodborne. Tym razem dostaliśmy kontynuację historii z poprzedniej części. Będziemy śledzić dalsze niepewne losy Abrahama, Gretchen i Luciena.
Yharnam zostało dotknięte straszliwą plagą: na ulicach grasują bestie, a nowe zagrożenia czają się na każdym kroku. Mimo to łowcy potworów Gretchen i Abraham wyruszają na poszukiwania Luciena, swojego zaginionego podopiecznego. Para nieustraszonych wojowników będzie musiała zapuścić się w głąb podziemi i stanąć oko w oko z pradawnymi monstrami. Jaka straszliwa niespodzianka czeka ich na końcu drogi?…
– opis wydawcy
Gretchen zamieniła wystraszonego chłopca, jakim był Abraham, w pełnoprawnego łowcę więc teraz to on bierze uratowanego Luciena pod swoje skrzydła. Jednak nauka nie przebiega bezproblemowo. Młody podopieczny jest bardzo niecierpliwy, pewny siebie i napędza go żądza zemsty na bestii, która zabiła jego siostrę. Przez to też chłopak w pewnym momencie ucieka na samotne łowy, mimo iż nie jest do nich jeszcze przygotowany. Abraham i Gretchen wyruszają jego tropem, żeby uratować go przed bestiami i przed nim samym.
Za scenariusz odpowiedzialny jest Cullen Bunn, tak samo jak za poprzedni tom. Czytelnik zostaje po raz kolejny wrzucony do świata żywego koszmaru bez żadnego tłumaczenia. Bunn stara się utrzymać narrację w taki sposób, żeby jak najbardziej przypominała tę z gry. Scenarzysta opowiada historię w sposób nieciągły, jest tu dużo symboliki, retrospekcji, a z dialogów postaci dostajemy jedynie szczątki informacji, na których podstawie powoli budujemy obraz ich sytuacji. W przypadku tego komiksu nie działa to jednak na jego korzyść. A dlaczego? Dlatego, iż nie jest on interaktywnym medium, a więc znika tutaj jeden z najważniejszych elementów sprawiających, iż gra Bloodborne jest wybitna – eksploracja. To właśnie dzięki niej możemy tak naprawdę poznać to uniwersum. Odnoszę wrażenie, iż ten komiks nadaje się jedynie dla osób znających już świat gry. Ktoś, kto chciałby dopiero poznać tę historię, odbiłby się od niej.

Ilustratorem tego tomu jest Piotr Kowalski i doskonale oddaje on jego atmosferę. Rysunki są brudne, niepokojące i pełne detali. Kreska tego artysty idealnie nadaje się do odwzorowywania świata Bloodborne. Razem z Bradem Simpsonem (który był odpowiedzialny za kolory) stworzyli dobry duet, a ich prace potęgują wrażenie tego „soulsowego” nieustannego zagrożenia. Potwory są przepięknie odpychające, a gotycka architektura – jak żywcem wyjęta z gry.
Komiks na pewno przypadnie do gustu osobom które lubią gry od wytwórni FromSoftware. Niekoniecznie spodoba się natomiast komuś, kto nie zna realiów świata przedstawionego. Ta historia może być zbyt enigmatyczna – co częściowo jest jej urokiem, ale też nie dla wszystkich. To opowieść, która nie prowadzi czytelnika za rękę, tylko wrzuca go w sam środek koszmaru. W jednym momencie komiks nie spinał mi się jednak z grą. Przy ostatecznej konfrontacji pojawia się bowiem BARDZO ważna postać, natomiast w tym dziele została ona sprowadzona do zagrożenia średniej wagi.
Podsumowując, Królestwo posępnych cieni to całkiem udana część serii komiksów o Bloodborne. Znakomita oprawa graficzna spotyka tutaj przyzwoity scenariusz z gęstym klimatem i opowieścią zawierającą elementy znane fanom gry. Minusem dla osób nieznających świata jest wysoki próg wejścia. Wiedza o świecie jest potrzebna do pełnego zrozumienia tej historii. Dlaczego łowcy muszą polować i czym tak naprawdę są bestie?

Scenariusz: Cullen Bull
Rysunki: Piotr Kowalski
Kolory: Cullen Bull
Tłumaczenie: Mateusz Lis
Wydawca: Egmont
Premiera: 09 kwietnia 2025 r.
Oprawa: twarda
Stron: 112
Cena katalogowa: 79,99 zł
Fot. główna: materiały promocyjne – kolaż Egmont