
W zasadzie Profanum przypasowało mi od pierwszego odsłuchu, którym jak mnie pamięć nie myli było "Profanum Aeternum". Był to zaraz pierwszy ich album który zakupiłem i który do chwili obecnej uważam za ich szczytowe osiągnięcie. Szatan nie w wersji barbarzyńcy i kozła, a w surducie, z batutą w ręku. Wyborne granie i tu jedyne co nieco może niektórych zastanawiać, iż za Profanum stoją gagatki znane z Witchmaster. Mnie osobiście też to kiedyś nieco dziwiło, ale iż Witchmaster również uwielbiam, to nie przeszkadzało mi słuchać chętnie obu kapel, w zależności od nastroju.
Statystyki: autor: Wędrowycz — minutę temu