Były basista Rolling Stones, Bill Wyman, przyznał, iż był zaskoczony decyzją zespołu o kontynuowaniu działalności po śmierci perkusisty Charliego Wattsa w 2021 roku.
Charlie, który zmarł w wieku 80 lat, był członkiem zespołu od 1962 roku. Po jego śmierci, grupa wydała nowy album „Hackney Diamonds”, a nowym perkusistą Stonesów został Steve Jordan.
W rozmowie z magazynem „Classic Rock” Wyman przyznał, iż decyzja o kontynuacji działalności zespołu była dla niego zaskoczeniem. Jego zdaniem śmierć Wattsa była dobrym momentem na pożegnanie się ze sceną:
Kiedy Charlie odszedł, myślałem, iż zamkną ten rozdział. Naprawdę tak myślałem. Można było wymienić basistę, ale nie sądziłem, iż można zastąpić Charliego, jego charyzmę i to, jak wspaniałym był człowiekiem. Myślę, iż to byłby dobry moment, żeby to zakończyć. Ale nie wydaje mi się, żeby mieli coś innego do roboty.
Bill, który opuścił zespół w latach 90., podkreślił, iż pozostali członkowie – Mick Jagger, Keith Richards i Ronnie Wood – najpewniej zdecydowali się kontynuować działalność Rolling Stones, ponieważ brakuje im dużych projektów solowych:
Mam sześć różnych rzeczy, którymi się zajmuję i jestem z tego powodu szczęśliwy, ale nie wydaje mi się, żeby oni mieli coś podobnego. Ronnie ma sztukę jako dodatkową pasję. Mick próbował swoich sił w filmach, ale to nie do końca się udało, a jego solowe projekty też nie wyszły tak dobrze, jak powinny. Dlatego skupiają się tylko na Stonesach.
We wcześniejszych rozmowach, Mick Jagger i Keith Richards przyznali, iż występy bez Charliego są dla nich trudne. Mick dodał, iż grał z Charliem odkąd miał 19 lat i nigdy nie przewidywał innej możliwości. Mimo to, Stonesi postanowili kontynuować działalność i przez cały czas tworzyć muzykę.