[…] Gdy zniżał głowę, oczy jego obejmowały horyzont stykający się z lasami, sinymi w dalekości, fiołkowymi w pobliżu, poprzetykanymi złotem buków, grabów i brzóz o liściach więdnących.
Potraw, nie koszony tego roku wojny, barwił się jadowitą smugą zieleni w rozciągniętych łąkach. Aleja ostrokończystych topoli przerzynała w jednym miejscu złotawe ścierniska, idąc w kraj, kędyś w dalekość, ku niżom Wisły. (…)
Obok młyna, pochylone nad jego dachem, stały ogromne wiązy, olchy, nadwiślańskie topole i białodrzewy. W gałęziach, na prętach tych drzew kryły się niezliczone wróble stada. Zlatywały tu, widać, od dawna z całej okolicy, z przyległych wsi i folwarków, gdy młyn był w pełnym ruchu. […]
Stefan Żeromski, Charitas, Czytelnik 1951 s. 150 i nast.





__wm.jpg)
