À propos big techu

magazynpismo.pl 4 godzin temu

RysunekAnna Głąbicka

Nie budujemy usług, aby zarabiać pieniądze – zarabiamy pieniądze, aby budować lepsze usługi. To samo sedno filozofii, jaka przyświeca naszej firmie. Nie ma najmniejszych wątpliwości, iż jesteśmy firmą napędzaną misją. Tym, co sprawia, iż funkcjonujemy i budzimy się rano, iż jesteśmy podekscytowani, jest czynienie świata bardziej otwartym i połączonym” (przeł. Z.K.). To nie deklaracja fundacji działającejpro publico bonoani oświadczenie firmy promującej odpowiedzialny społecznie biznes. Przeciwnie: to słowa Marka Zuckerberga, założyciela i współwłaściciela Facebooka (dziś Mety), wypowiedziane podczas konferencji technologicznej Disrupt w San Francisco w 2013 roku. Po licznych aferach, jakie Facebook zaliczył od tamtej pory – od Stanów Zjednoczonych po Mjanmę, od Cambridge Analytica po tak zwane Facebook Papers – nasuwa się konstatacja w rodzaju: „źle się zestarzało”. Ale za tamtą wypowiedzią kryje się coś znacznie ważniejszego: obraz nastroju, jaki panował wokół wielkich firm technologicznych jeszcze dekadę temu, gdy w podobne deklaracje wierzyli nie tylko bezwarunkowi technoentuzjaści. Rodzaj obietnicy, której wielu z nas zawierzyło wyłącznie po to, by niedługo później doświadczyć wielkiego rozczarowania.

Newsletter

Aktualności „Pisma”

W każdy piątek polecimy Ci jeden tekst, który warto przeczytać w weekend.

Zapisz się

Jak to się zatem stało, iż big techy obróciły się przeciwko głoszonym przez siebie ideałom? Że – jak głosi słynne stwierdzenie – media społecznościowe w rzeczywistości nie są ani mediami, ani tworami realnie społecznościowymi? Źródła tego stanu rzeczy tłumaczy w swojej książceThe Tangled Web We Weave: Inside The Shadow System That Shapes the Internet(Splątana sieć, którą tkamy. W środku kształtującego internet …

Idź do oryginalnego materiału