На mojej pracy pojawiła się nowa koleżanka, kiedy zaprosiła mnie na spacer, byłem zaskoczony, ale postanowiłem przyjąć jej propozycję

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Miłość nie zna wieku, więc pokusa może czekać na nas za każdym rogiem. Nieważne, ile kto ma lat, jaki ma status społeczny czy wyznanie. Relacje to poważna sprawa. W różnych krajach patrzy się na nie różnie. Na przykład w krajach muzułmańskich według prawa szariatu wielkim grzechem jest publiczne ujawnianie takich spraw. Z kolei w Stanach Zjednoczonych i Europie uważa się za nietaktowne nawiązywanie relacji w pracy. Może to skutkować choćby zwolnieniem lub poważnym upomnieniem.

Fatalna pokusa

W mojej pracy rzadko dzieje się coś interesującego. Siedzę w biurze, patrzę cały dzień na tabele, a potem idę do domu. Ponieważ większość moich współpracowników to kobiety, choćby nie mam z kim wyjść na piwo w piątek. Przyjaciele są zajęci, a żona przestała spędzać ze mną czas tak, jak dawniej, odkąd nasze dzieci wyjechały na studia do innego miasta. Teraz jesteśmy dwojgiem ludzi po pięćdziesiątce, którzy dzielą wspólne życie. Taki obrazek.

Dlatego byłem zaskoczony, kiedy pewnego dnia do mojego biura zapukała Karolina. Nowa, młoda dziewczyna. Miała ponad trzydzieści lat, ale wyglądała jak studentka. Zaprosiła mnie na spacer po pracy, bo poprzedniego dnia pomogłem jej z nowym projektem. Szczerze mówiąc, sam czułem się dzięki temu lepiej, trochę odrywając się od rutyny. Zgodziłem się. Ale żeby od razu iść na spacer? To wydało mi się dziwne.

Na początku nasza rozmowa była trochę niezręczna, bo podejrzewałem, iż to jakiś żart albo Karolina chce kogoś wygryźć i widzi we mnie sojusznika. Byłem na to za stary i wiedziałem, iż awans mi nie grozi. Nasze biuro zawsze cechowały układy, więc lepsze miejsca dostawali ci, co trzeba. Ale niedługo zrozumiałem, iż Karolina naprawdę chciała po prostu porozmawiać. Nie dawała mi powodów do podejrzeń ani pretensji. A czas spędziliśmy całkiem przyjemnie — przeszliśmy się po rynku, rozmawialiśmy o filmach i książkach. choćby próbowała mnie zaprosić na kawę, ale wolałem podzielić rachunek. Uważam, iż dwoje dorosłych ludzi powinno być w stanie zapłacić za siebie.

Wieczór minął w miłej atmosferze, ale kiedy wróciłem do domu, wszystko wróciło do normy. Żona była jak zwykle surowa, rozmowy sprowadzały się do spraw domowych: rachunki, dzieci, codzienność. Nic więcej, jak w urzędzie.

Następnego dnia Karolina znów przyszła do mnie w czasie przerwy obiadowej. Powiedziała, iż nudzi ją towarzystwo pań z księgowości i woli rozmawiać z kimś ciekawszym. Żartowałem, iż chyba pomyliła mnie z kimś ważniejszym, skoro podobają jej się moje historie. Ale Karolina wiedziała, z kim ma do czynienia. Czym więc przyciągnąłem jej uwagę? Do dziś tego nie wiem. Różnica wieku między nami wynosiła co najmniej 15–20 lat.

Im więcej rozmawialiśmy, tym bardziej przygnębiało mnie wracanie do domu. Żona chyba coś podejrzewała, bo pewnego dnia zapytała, czy wszystko ze mną w porządku. Stałem się bardziej nieobecny, mniej poświęcałem jej uwagi. Ale to przez jej zachowanie. W relacji nie da się grać na jedną bramkę.

Karolina wiedziała, iż jestem żonaty i iż moja żona jest w tym samym wieku co ja. Jednak nasze rozmowy nie dotyczyły tematów osobistych. Nie chciałem obciążać jej swoimi problemami, a ona milczała o swoich. Aż w końcu wyznała, iż cierpi, bo mężczyźni interesują się nią tylko powierzchownie, a rozmowy z nimi są puste. Ze mną czuła się swobodnie.

Kiedy jednak nazwała moją żonę „starą gęsią”, coś we mnie pękło. Przeżyliśmy razem tyle lat, wychowaliśmy dzieci, a teraz młoda, ale arogancka kobieta pozwala sobie na takie słowa? Co ja w niej widziałem? Powiedziałem Karolinie, iż mam pilne sprawy i od tego dnia unikałem jej towarzystwa. W końcu się poddała.

Teraz częściej przynoszę żonie kwiaty, staram się ją rozpieszczać. Nie, nie odmłodniała od tego, ale stała się łagodniejsza, bardziej ciepła. Przypomniałem sobie, za co ją pokochałem. I wiecie co? To naprawdę ważne. Karyny przemijają, a rodzina jest najważniejsza. jeżeli dla chwilowej fascynacji zrezygnujemy z najbliższych, to nigdy nie mieliśmy prawdziwej rodziny. Tylko iluzję.

Idź do oryginalnego materiału