Zrobi się czerowo... Recenzja: Avengers. Wielka Wojna She-Hulk

itomigra.blogspot.com 1 miesiąc temu

Po dość... dziwnym Interludium, jakim było Heroes Reborn. Odrodzenie Bohaterów, możemy wrócić do głównej historii snutej już od jakiegoś czasu... Zapraszam do lektury!

Informacje/Pierwsze Wrażenia:


Avengers: Wielka Wojna She-Hulk
to już dziewiąty tom przygód najpotężniejszych ziemskich bohaterów. Opowiadany jest w ramach linii wydawniczej Marvel Fresh, która od pierwszego tomu znacznie się rozrosła- pojawiły się w niej między innymi przygody Hulka, Doktora Strange'a, a choćby Savage Avengers! Towarzyszymy jej od wejścia na polski rynek i co jakiś czas zerkamy, co też takiego nowego wymyślili ikonom studia.

Króciutki rozdział przygód, do którego przyzwyczaiło nas już wydawnictwo Egmont i Świat Komiksu, został zebrany w albumie autorstwa Jasona Aarona. Pan towarzyszy Avengers od początku i odpowiada za scenariusze np. Ostatniej Fali i Dookoła Świata. Za oprawę graficzną odpowiada Javier Garron, który również powiązany jest z najpotężniejszymi ziemskimi bohaterami. Do jego kreski mogliśmy się przyzwyczaić między innymi w albumach Wejście Feniksa i Era Khonshu.

Zarys fabularny:


"Źle się dzieje na planecie Ziemia. She-Hulk została uznana za globalne zagrożenie, a najpotężniejsi rosyjscy bohaterowie z Zimowej Gwardii planują ją porwać i postawić przed sądem. Co gorsza, Jen Walters znalazła się na celowniku Czerwonej Komnaty. Czy ta tajna kuźnia najlepszych zabójców świata zdoła ją złamać i siłą zmienić w kogoś… przerażającego?

Dodatkowo: Avengers rekrutują nowych, zaskakujących członków. A Ghost Rider szuka zemsty w multiwersum!"

Wrażenia:


Szczerze powiem, iż dość gwałtownie cała seria przestała we mnie budzić większe emocje. Nadrabiam lektury tylko i wyłącznie ze względu na twierdzenie, iż "co dzieje się w całym uniwersum, widoczne jest w zeszytach z Avengers". Łatwiej to po prostu w ich komiksach objąć, a często obejrzeć "z perspektywy". Także zrozumcie- trzeba być na bieżąco.


Ten album nie wystaje znacząco ponad resztę, choć dostajemy chwilę oddechu od "międzywymiarowo-katastrofalnie-kosmicznie globalnych" masakr. Przygoda raczej skupia się na wewnętrznych intrygach i knowaniach międzypaństwowych. Każdy próbuje zyskać przewagę, wyeliminować konkurencję w wyścigu i ugrać coś dla siebie w momencie wolnym od kryzysów bardziej światowych. Owocuje to oczywiście zagrożeniem dla wszystkich- ale komiksowi (i rzeczywiści) włodarze państw raczej nie uczą się na błędach i koncepcja "najlepszym sposobem na pokój jest niewywoływanie wojen" wyświetla w nich error. Dołóżmy do tego chodzącą bombę- She-Hulk- i zdradzieckiego małpiszona (o wręcz absurdalnej motywacji) i klops gotowy- raczej scenariusz zeszytu, który znowu ustawia pionki przed "międzywymiarowo-katastrofalnie-kosmicznie globalną" masakrą.


To chyba nikogo nie zaskoczy. Choć główny wątek Jennifer jest osią albumu, to w międzyczasie dostajemy jeszcze zapowiedzi przyszłych zagrożeń. Wyjścia poza "normalną"/"sąsiedzką" przygodę nie da się uniknąć jeżeli bohaterami opowieści są ultrawręczniezwykłe jednostki. Są jak magnes na nieszczęścia. Ghost Rider szuka zemsty w międzywymiarze, diabły skrzykują się przeciwko ludzkości (szok!) i oczywiście Doom wraca do mody! Będzie się działo- więc jeżeli znajdę chwilę, to przeczytam (to chyba najlepsze podsumowanie recenzowanego tomu).

T.
Przydatne linki:
znajdziecie nas na Instagramie
TUTAJ odwiedzicie nas na Facebooku
TUTAJ złapiecie własny egzemplarz

Idź do oryginalnego materiału