Zorganizowanie życia z niegrzeczną szwagierką

polregion.pl 23 godzin temu

Postawiłam na swoim z arogancką szwagierką

Mama powiedziała, iż restauracja jest już potwierdzona oznajmiła Kasia, ignorując napięcie w głosie Anety. A co z pieniędzmi? Ty i Marek wszystko przelaliście?

Aneta zawahała się, szukając słów, ale Kasia mówiła dalej:

To nie jest duża suma, szczerze mówiąc, choćby myślałam, żeby dołożyć z własnych oszczędności, ale z moimi wydatkami… To przecież dla mamy, rozumiesz?

Czekaj przerwała wreszcie Aneta, starając się zachować spokój. Nigdy się na to nie umawialiśmy. Marek mi nic nie mówił.

Och, wiesz, iż on zawsze wszystko zapomina zaśmiała się Kasia, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Powiedziałam mu, iż wyjdzie około dwudziestu tysięcy złotych. Rozsądna kwota jak na taką okazję, prawda?

Słowa brzmiały, jakby decyzja już zapadła, a sprzeciw był bezcelowy. Aneta ścisnęła telefon, czując, jak narasta w niej irytacja.

Dwadzieścia tysięcy? powtórzyła wolno, niemal szeptem.

Tak, choćby dostałam zniżkę! Mamy ciasta, obsługę, sama zobaczysz. Mama będzie zachwycona. W każdym razie, nie stresuj się, już wpłaciłam zaliczkę. Marek powiedział, iż wyślecie resztę.

Kasia rozłączyła się, nie czekając na odpowiedź.

Aneta siedziała nieruchomo, wpatrując się w telefon. W gardle miała guzek, a w głowie jedną myśl: *”Znowu ta jednostronna gra.”*

***

Wieczorem w kuchni powietrze było napięte jak struna. Marek otworzył lodówkę, wyjął butelkę piwa i, nie patrząc na Anetę, mruknął:

Kasia mówiła, iż nie chcesz dać pieniędzy na restaurację.

Aneta zastygła.

Nie chcę? Tak powiedziała? Zerwała się z krzesła, próbując zapanować nad emocjami. Czy ja odmówiłam? Dowiedziałam się o tym dopiero, gdy zadzwoniła i postawiła mnie przed faktem dokonanym.

Marek odwrócił się, marszcząc brwi.

No co ty, ona nie robi tego dla siebie. Mama nie obchodzi urodzin co roku.

I to ma być normalne, iż robi to na nasz koszt? Dwadzieścia tysięcy, Marek! Aneta powstrzymała się od krzyku. Dwadzieścia tysięcy złotych! To dla ciebie w porządku?

Marek wzruszył ramionami, odwracając wzrok.

No cóż, to dla mamy. Czego chcesz? Kasia wszystko zorganizowała.

Aneta prychnęła.

Oczywiście, świetna robota. Łatwo jest, gdy płacą inni. A wiesz, Marek, nie rozumiem, dlaczego po prostu się na to godzisz. Rozmawialiśmy o tym? Nie. Ona po prostu zdecydowała, a ty skinąłeś głową.

Daj spokój machnął ręką Marek, sięgając po szklankę. Ona tylko stara się, jak może.

Dla kogo? Dla nas? Dla mamy? Czy może dla siebie? Aneta podniosła głos, ale natychmiast go stłumiła, by nie obudzić syna. Marek, mam dość. Dla niej to zawsze: „Dajcie, przelejcie, zapłaćcie”. A potem znika, jakby nigdy nic.

Milczał, wpatrując się w szklankę.

Co mam zrobić? Taka już jest. Porozmawiaj z nią, jeżeli chcesz.

Już to zrobiłam odcięła się Aneta. I wiesz, co mi powiedziała? Że to nasz obowiązek.

A czego się spodziewałaś? Ona sama się tym zajmuje. Może jej życie jest bardziej skomplikowane niż nasze.

Ona się zajmuje?! wybuchnęła Aneta. Marek, ona wykorzystuje wszystkich wokół! A ty jej na to pozwalasz!

Rozmowa utknęła w martwym punkcie. Marek wzruszył ramionami, mruknął coś niezrozumiałego i wyszedł, zostawiając Anetę samą z jej myślami.

***

Następnego dnia rano zadzwonił niespodziewany telefon. Aneta odebrała bez entuzjazmu.

Cześć Anetka! Nie jesteś zajęta? Kasia brzmiała dziwnie rozbawiona.

Słucham cię odpowiedziała oschle Aneta, gotowa na kolejną prośbę.

Słuchaj, potrzebuję pomocy. Zaczynam mały projekt z sąsiadką, sklep internetowy, wiesz, jakie są teraz możliwości. W każdym razie, muszę coś opłacić, a teraz nie mam funduszy. Pomyślałam, iż mogłabyś mi pożyczyć kartę. To tymczasowe, tylko na kilka dni.

Aneta zamarła, próbując zrozumieć, co właśnie usłyszała.

Kasia jej głos stał się twardy mówisz poważnie? Moją kartę?

Tak! Dlaczego nie? Wiesz, iż jestem ostrożna. Zwrócę ci wszystko, nic więcej nie wydam.

Nie. choćby o tym nie rozmawiamy.

Z drugiej strony zapadła ciężka cisza.

Nie rozumiem głos Kasi zabrzmiał mniej pewnie. To tylko karta. Dlaczego odmawiasz?

Kasia, bo mój spokój jest dla mnie cenny. I moja karta też.

Anetka, nie ufasz mi? Kasia wydawała się oburzona, ale to brzmiało jak kolejny wybieg. Jesteśmy rodziną.

Aneta powstrzymała się, by nie powiedzieć więcej.

Kasia, zakończmy temat. Mam coś do zrobienia.

Rozłączyła się, czując jednocześnie ulgę i złość. Kasia przekraczała wszystkie granice.

Gdy Marek wrócił z pracy wieczorem, Aneta wiedziała, iż rozmowa będzie trudna.

Marek zaczęła spokojnie twoja siostra znowu dzwoniła.

Rozwiązywał buty, nie patrząc na nią.

No i?

Chciała moją kartę. Na swój projekt.

Marek zatrzymał się, patrząc na nią zaskoczony.

I co odpowiedziałaś?

Oczywiście, iż nie.

A dlaczego nie mogłaś jej pomóc? odparł szorstko. To w końcu Kasia.

Aneta westchnęła, walcząc z pokusą wybuchu.

Marek, wy w swojej rodzinie nie odróżniacie prośby od bezczelności? Ona nie potrafi ogarnąć tego sama?

Anetka, nie prosiła o miliony. Zawsze wszystko komplikujesz.

Spojrzała na niego z niedowierzaniem.

Ja komplikuję? A to ona uważa, iż tak można bez końca.

Marek milczał, po czym mruknął:

Po prostu potrzebowała pomocy, tyle

Tak, a potem znika, a my musimy radzić sobie z konsekwencjami.

Machnął ręką i odszedł w stronę sypialni.

Aneta została przy stole, czując, jak coś w niej pęka. Nie znosiła już tej sytuacji. Kasia nie tylko wtrącała się w ich życieAneta wzięła głęboki oddech i postanowiła, iż od dziś stawia granice bo rodzina to wsparcie, a nie ciągłe żądania i wykorzystywanie.

Idź do oryginalnego materiału