Dzisiaj znów musiałam postawić na miejsce tę nieznośną szwagierkę
Mama powiedziała, iż restauracja jest już umówiona, oznajmiła Kasia swobodnym tonem, zupełnie ignorując napięcie w głosie Elżbiety. A co z pieniędzmi? Ty i Wojtek już wszystko przelewacie?
Elżbieta zawahała się, szukając słów, ale Kasia nie dała jej dojść do głosu:
To przecież nie jest jakaś ogromna suma, sama myślałam, żeby dołożyć, ale wiesz z moimi wydatkami To przecież dla mamy, rozumiesz?
Czekaj, w końcu przerwała Elżbieta, starając się zachować spokój. Nigdy się na to nie umawialiśmy. Wojtek mi nic nie mówił.
Och, wiesz, iż on zawsze wszystko zapomina, zaśmiała się Kasia, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Powiedziałam mu, iż wyjdzie około sto tysięcy złotych. To rozsądna kwota na taką okazję, co nie?
Słowa brzmiały, jakby decyzja była już podjęta, a sprzeciw bezcelowy. Elżbieta ścisnęła telefon, czując, jak narasta w niej gniew.
Sto tysięcy? powtórzyła wolno, prawie szeptem.
Tak, choćby dostałam zniżkę! Ciasta, obsługa, sama zobaczysz. Mama będzie zachwycona. Nie martw się, już dałam zadatek. Wojtek powiedział, iż wyślecie resztę.
Kasia rozłączyła się, nie czekając na odpowiedź.
Elżbieta siedziała nieruchomo, wpatrując się w ekran. W gardle miała gulę, a w głowie jedną myśl: Znowu ta jednostronna gra.
***
Wieczorem w kuchni powietrze było ciężkie jak przed burzą. Wojtek otworzył lodówkę, wyjął piwo i, nie patrząc na żonę, mruknął:
Kasia mówiła, iż nie chcesz dać pieniędzy na restaurację.
Elżbieta zesztywniała.
Nie chcę? Tak powiedziała? Zerwała się z krzesła, powstrzymując emocje. Czy ja odmówiłam? Dowiedziałam się o tym dopiero, gdy zadzwoniła i postawiła mnie przed faktem dokonanym.
Wojtek odwrócił się, marszcząc brwi.
Daj spokój, ona nie robi tego dla siebie. Mama nie obchodzi urodzin co roku.
I to ma być normalne, iż my za to płacimy? Sto tysięcy, Wojtek! Elżbieta ledwo powstrzymała krzyk. Sto tysięcy złotych! To dla ciebie w porządku?
Wzruszył ramionami, unikając jej wzroku.
No wiesz, to przecież dla mamy. Co mam zrobić? Kasia wszystko zorganizowała.
Elżbieta prychnęła.
Oczywiście, świetna robota. Łatwo wydawać cudze pieniądze. A ty, Wojtek, dlaczego od razu się zgodziłeś? Rozmawialiśmy o tym? Nie. Ona zdecydowała, a ty tylko skinąłeś głową.
Przestań, machnął ręką, sięgając po szklankę. Ona po prostu stara się, jak może.
Dla kogo? Dla nas? Dla mamy? Czy może dla siebie? Elżbieta podniosła głos, ale zaraz przyciszyła się, by nie obudzić synka. Wojtek, mam dość. Dla niej to zawsze: 'daj, przelej, zapłać. A potem znika, jak gdyby nigdy nic.
Milczał, wpatrując się w szkło.
No i co mam zrobić? Taka już jest. jeżeli chcesz, sama z nią pogadaj.
Już to zrobiłam, odcięła się Elżbieta. I wiesz, co powiedziała? Że to nasz obowiązek.
A czego się spodziewałaś? Ona się tym wszystkim zajmuje sama. Może jej życie jest trudniejsze niż nasze.
Ona się zajmuje?! wybuchnęła Elżbieta. Wojtek, ona wykorzystuje wszystkich wokół! A ty jej na to pozwalasz!
Rozmowa utknęła w martwym punkcie. Wojtek wzruszył ramionami, mruknął coś niewyraźnego i wyszedł, zostawiając ją samą z gorzkimi myślami.
***
Następnego ranka zadzwonił niechciany numer. Elżbieta odebrała bez entuzjazmu.
Cześć, Ela! Nie przeszkadzam? Kasia brzmiała podejrzanie pogodnie.
Słucham, odpowiedziała krótko, gotowa na kolejną prośbę.
Słuchaj, potrzebuję pomocy. Zaczęłam mały projekt z sąsiadką, sklep internetowy, wiesz, jak teraz dużo jest możliwości. No więc muszę coś opłacić, a teraz jestem trochę w kropce. Pomyślałam, iż pożyczysz mi swoją kartę. Tymczasowo, tylko na kilka dni.
Elżbieta zamarła, próbując przetrawić te słowa.
Kasia, powiedziała twardo, serio? Moją kartę?
No tak! Dlaczego nie? Wiesz, iż jestem ostrożna. Oddam wszystko, nie wydam nic extra.
Nie. choćby nie ma o czym rozmawiać.
Z drugiej strony zapadła ciężka cisza.
Nie rozumiem, głos Kasi stracił pewność. To tylko karta. Dlaczego odmawiasz?
Bo mój spokój jest cenny. I moja karta też.
Ela, nie ufasz mi? Kasia udawała oburzenie, ale brzmiało to jak kolejna manipulacja. Jesteśmy rodziną.
Elżbieta powstrzymała się, by nie powiedzieć więcej.
Kasia, skończmy ten temat. Mam dużo do zrobienia.
Rozłączyła się, czując ulgę i złość jednocześnie. Tym razem Kasia przekroczyła wszelkie granice.
Gdy Wojtek wrócił wieczorem z pracy, wiedziała, iż czeka ją trudna rozmowa.
Wojtek, zaczęła spokojnie, twoja siostra znowu dzwoniła.
Rozsznurowywał buty, nie spiesząc się z odpowiedzią.
No i?
Chciała moją kartę. Na swój projekt.
Zatrzymał się, patrząc na nią zdziwiony.
I co jej powiedziałaś?
Oczywiście, iż nie.
A dlaczego nie mogłaś jej pomóc? rzucił ostro. To przecież Kasia.
Elżbieta westchnęła, walcząc z irytacją.
Wojtek, wasza rodzina naprawdę nie odróżnia prośby od bezczelności? Ona nie umie sama tego ogarnąć?
Ela, nie prosiła o miliony. Zawsze wszystko komplikujesz.
Spojrzała na niego niewierząco.
Ja komplikuję? A może to ona myśli, iż może tak ciągnąć w nieskończoność?
Wojtek milczał, w końcu bąknął:
Po prostu potrzebowała pomocy, tyle.
Tak, a potem znika, a my mamy problemy.
Machnął ręką i odszedł w stronę sypialni.
Elżbieta pozostała przy stole, czując, jak coś w niej pęka. Nie mogła już dłużej tego znosić. Kasia nie tylko wtrącała się w ich życie je niszAle gdy następnego dnia Wojtek wrócił do domu i zobaczył Elżbietę pakującą walizki, zrozumiał, iż tym razem jego milczenie kosztowało go najwięcej.










