Znana dziennikarka wróciła do "DDTVN" po ciężkim wypadku. Symboliczny moment na wizji

gazeta.pl 2 dni temu
Zdjęcie: fot. Instagram/olarogowska__


Aleksandra Rogowska-Lichnerowicz przeżyła dramatyczny wypadek. Dziennikarka wróciła już do "Dzień dobry TVN". Tak ją powitano.
Aleksandra Rogowska-Lichnerowicz jest dziennikarką "Dzień dobry TVN". Ma za sobą niewyobrażalny wypadek. Wszystko stało się podczas zjazdu na nartach na stoku w Południowym Tyrolu. "Chłopak, który we mnie wjechał, zamiast zjeżdżać uważnie, nagrywał filmiki i miał wzrok skupiony w telefonie, przez co mnie po prostu staranował" - pisała na Instagramie. Dziennikarka przez długi czas nie była w stanie pracować. W końcu jednak wróciła do studia, gdzie została miło przywitana.


REKLAMA


Zobacz wideo Edyta Zając wygrała "Taniec z gwiazdami". Miała poważny wypadek


Aleksandra Rogowska-Lichnerowicz wróciła do "Dzień dobry TVN"! Tak ją powitali
Aleksandra Rogowska-Lichnerowicz odwiedziła studio "Dzień dobry TVN" kilka tygodni po dramatycznym wypadku. Pojawiła się w roli gościa i opowiadała o feralnym dniu. Wówczas jej świat wywrócił się do góry nogami. - Miałam silne zderzenie ze snowboardzistą, który staranował mnie na stoku do tego stopnia, iż zaczęliśmy razem przefikołkowywać w dół i z każdym tym obrotem w dół, on coraz bardziej miażdżył i łamał moją rękę, co finalnie skończyło się złamaniem z przemieszczeniem kości barkowej i wymagałam natychmiastowej operacji - opowiadała dziennikarka. Do tej pory musi nosić ortezę. Co więcej, problem sprawiają jej codzienne czynności. Po długim czasie Rogowska-Lichnerowicz wróciła do pracy. W "Dzień dobry TVN" została powitana ogromnym bukietem kwiatów. W sieci znalazło się również jej zdjęcie z Marcinem Prokopem i Dorotą Wellman.


Aleksandra Rogowska-Lichnerowicz opowiedziała o wypadku. Przez długi czas będzie dochodzić do siebie
Aleksandra Rogowska-Lichnerowicz podkreśliła również, iż czeka ją długa rehabilitacja. Na swoim profilu wspomniała również, iż używanie telefonu podczas jazdy na nartach jest bardzo niebezpieczne. Nie chodzi jedynie o swoje bezpieczeństwo, ale również ludzi wokół. "Sama uwieczniam wyjazd, ale wszystkie zdjęcia czy filmiki robione są w bezpieczny sposób. Z boku stoku, bez ludzi, bez ryzyka. A finalnie pan ma pamiątkę w postaci nagrania z wyjazdu, a ja w postaci trzech blach w prawej ręce... To taka przestroga, aby uważać na siebie i pamiętać, iż istnieje jeszcze realne życie poza telefonem" - podkreśliła. ZOBACZ TEŻ: Dziennikarka TVN zdradziła szczegóły dramatycznego wypadku. "Miażdżył moją rękę"
Idź do oryginalnego materiału