Już jutro do kin w całym kraju trafi "Złodziej z przypadku" – najnowszy film twórcy "Czarnego łabędzia" z Austinem Butlerem w roli głównej. W tej kryminalnej produkcji na ekranie pojawiają się także Zoë Kravitz, Liev Schreiber i raper Bad Bunny, a stojący za kamerą Darren Aronofsky stawia sobie za cel wskrzeszenie klimatu Nowego Jorku lat 90.
Jak mu się to udało?
Na karcie filmu znajdziecie naszą RECENZJĘ. Swoimi wrażeniami dzieli się w niej Maciej Satora.
Jak zauważa Maciej Satora, "Złodziej z przypadku" jest na pewno najluźniejszym filmem twórcy "Wieloryba", słynącego z egzystencjalnej, trudnej filmografii. Ten przeskok nie wydaje się jednak krytykowi udany – jego zdaniem reżyser nie pasuje do tonu i klimatu filmu, który stara się zbudować na ekranie.
Im mocniej reżyser nadyma się, by wychodząc z własnej strefy komfortu podejrzeć i przepisać te jakości od zdolnych kolegów, tym szybciej staje się jasne, iż najbardziej „z przypadku” jest tutaj sam Aronofsky. Cała jego dotychczasowa kariera jest w końcu zbudowana na fundamencie wyrazistych, jednostkowych portretów: psychologizujących traumę i ukazujących pogoń za jasno określonym, indywidualnym celem – pisze recenzent.
W dalszej części autor zauważa też, iż obraz ten wielu widzom będzie kojarzył się z klasykami kina kryminalnego z przełomu wieków, dziełami Guya Ritchiego i braci Coen. W odróżnieniu od nich, problem Aronofsky'ego polega jednak na tym, iż bardziej od świata, który stara się sportretować, zainteresowany jest niespecjalnie ciekawym głównym bohaterem. Z tego względu pozornie różnorodne postacie drugoplanowe okazują się płytkie i jednakowe.
Są to sylwetki urodzone raczej w komiksowych zeszytach niż prawdziwych enklawach diaspor i subkultur. Pozbawiając ich przykuwających oko atrybutów – sterczących irokezów, pejsów i fedor czy mocnych latynoskich akcentów – łatwo sprowadzić ich do wspólnego mianownika: zachłannych, bezwzględnych oprychów, czających się na cztery miliony dolarów zamknięte w strzeżonym pod kluczem garażu. Inny pozostaje obcy – dodaje krytyk.
PRZECZYTAJ NASZĄ RECENZJĘ i dowiedz się, czy "Złodziej z przypadku" jest udanym eksperymentem Aronofsky'ego i czy warto wybrać się na niego do kina już w premierowy weekend.
Jak mu się to udało?
Na karcie filmu znajdziecie naszą RECENZJĘ. Swoimi wrażeniami dzieli się w niej Maciej Satora.
"Złodziej z przypadku" – przeczytaj naszą recenzję
Jak zauważa Maciej Satora, "Złodziej z przypadku" jest na pewno najluźniejszym filmem twórcy "Wieloryba", słynącego z egzystencjalnej, trudnej filmografii. Ten przeskok nie wydaje się jednak krytykowi udany – jego zdaniem reżyser nie pasuje do tonu i klimatu filmu, który stara się zbudować na ekranie.
Im mocniej reżyser nadyma się, by wychodząc z własnej strefy komfortu podejrzeć i przepisać te jakości od zdolnych kolegów, tym szybciej staje się jasne, iż najbardziej „z przypadku” jest tutaj sam Aronofsky. Cała jego dotychczasowa kariera jest w końcu zbudowana na fundamencie wyrazistych, jednostkowych portretów: psychologizujących traumę i ukazujących pogoń za jasno określonym, indywidualnym celem – pisze recenzent.
Co jeszcze pisze krytyk?
W dalszej części autor zauważa też, iż obraz ten wielu widzom będzie kojarzył się z klasykami kina kryminalnego z przełomu wieków, dziełami Guya Ritchiego i braci Coen. W odróżnieniu od nich, problem Aronofsky'ego polega jednak na tym, iż bardziej od świata, który stara się sportretować, zainteresowany jest niespecjalnie ciekawym głównym bohaterem. Z tego względu pozornie różnorodne postacie drugoplanowe okazują się płytkie i jednakowe.
Są to sylwetki urodzone raczej w komiksowych zeszytach niż prawdziwych enklawach diaspor i subkultur. Pozbawiając ich przykuwających oko atrybutów – sterczących irokezów, pejsów i fedor czy mocnych latynoskich akcentów – łatwo sprowadzić ich do wspólnego mianownika: zachłannych, bezwzględnych oprychów, czających się na cztery miliony dolarów zamknięte w strzeżonym pod kluczem garażu. Inny pozostaje obcy – dodaje krytyk.
PRZECZYTAJ NASZĄ RECENZJĘ i dowiedz się, czy "Złodziej z przypadku" jest udanym eksperymentem Aronofsky'ego i czy warto wybrać się na niego do kina już w premierowy weekend.
"Złodziej z przypadku" – zwiastun filmu
