Zbigniew Wodecki się jej wstydził, a Polacy pokochali. Wybrzmiały "gwizdy niezadowolenia"

g.pl 2 dni temu
Zdjęcie: Zbigniew Wodecki Zbigniew Wodecki Fot. Michał Łepecki / Agencja Wyborcza.pl


Choć Zbigniew Wodecki jest uznawany za jednego z najważniejszych polskich artystów, muzyk wstydził się najpopularniejszego przeboju. Nie tylko odmawiał wykonywania uwielbianej przez fanów piosenki, ale i w ogóle nie był dumny z jej stworzenia. Mało kto wie, o który utwór chodzi.
Zbigniew Wodecki to przede wszystkim polski piosenkarz, multiinstrumentalista oraz kompozytor, który swoją karierę muzyczną zaczynał jeszcze w latach 60. Choć osiągnął sukces, to nie ze wszystkich swoich dzieł był dumny. Pewnego przeboju wręcz wstydził się wykonywać i robił to niezwykle niechętnie.


REKLAMA


Zobacz wideo Iwona Pavlović wspomina Zbyszka Wodeckiego. "Cały czas nie wierzę, iż go nie ma"


Zbigniew Wodecki: "Pszczółka Maja" i nie tylko. Wśród hitów pojawił się jeden, którego się wstydził
Choć Zbigniew Wodecki był kompozytorem, to nie wszystkie teksty napisał samodzielnie. Miał również pomoc wielu producentów, którzy byli odpowiedzialni za niektóre z największych hitów muzyka. Jednym z nich był Ryszard Poznakowski. Jeszcze zanim zwrócił się z prośbą do Zbigniewa Wodeckiego, zaproponował Irenie Santor nagranie żartobliwej, radosnej piosenki z tekstem Grażyny Orlińskiej. Chodziło wówczas o "Chałupy welcome to", na które jednak artystka nie przystała. Poznakowski poprosił więc o pomoc Wodeckiego, który, ani się obejrzał, a przebój podbijał listy największych hitów. Nie znaczy to jednak, iż był z utworu zadowolony. Problemy zaczęły narastać, gdy do piosenki o plaży dla nudystów nagrano teledysk. Nie mogło zabraknąć w nim nieco odkrytych ciał. Zbigniew Wodecki od tamtej pory bardzo niechętnie wykonywał utwór. Doszło do tego, iż w 1991 roku wręcz odmówił zagrania go na scenie podczas koncertu. Wywołało to ogromny sprzeciw.


Kiedy zmarł Zbigniew Wodecki? Uwielbiany artysta przez wiele lat wstydził się swojego utworu
W Chicago odbywał się wówczas koncert Fundacji "Dar Serca". Zbigniew Wodecki już na początku określił swój repertuar, nie wliczając do niego problematycznego przeboju. Mimo namów ze strony menadżera pozostawał nieugięty. Jednak gdy przyszła kolej na bis, fani nie chcieli dać za wygraną.


Zbyszek ciepło przyjęty, występ kończy piosenką z Opola i nagrodzony oklaskami, dumny schodzi ze sceny. Ale za plecami słyszy, jak publiczność skanduje: 'Chałupy! Chałupy!'. Ja wychodzę do publiczności i ogłaszam – nie bez satysfakcji: 'Niestety, drodzy państwo, nasz artysta nie przewidział w swoim repertuarze tego utworu'. Piekło na widowni, gwizdy niezadowolenia


- opisywał całą sytuację menadżer Andrzej Kosmala w autobiografii pod tytułem "Odwrotna strona złotej płyty". Muzyk nie miał wyjścia. Wrócił na scenę i w ramach bisu wykonał upragnione "Chałupy welcome to", pomimo związanego z nimi wstydu i niechęci. Zbigniew Wodecki zmarł 22 maja 2017 roku w Wojskowym Instytucie Medycznym przy ulicy Szaserów w Warszawie, po długiej walce z wieloma chorobami.


Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału