Współpraca recenzencka
Te wyjątkowe słowa pieśni zawarte w tytule, mogą stanowić credo utworu Marcina z Frysztaka Historia bez domu. Tym razem pisarz porusza problem istotny społecznie, jakim jest bezdomność, oczywiście w wymiarze etyczno-filozoficznym. Powiastka ta skłania czytelnika do namysłu nad codziennością, życiem.
Czy bez domu można czuć się bezpiecznie? Czy bez domu można poczuć, czym jest szczęście? Czy dom jest konieczny, by żyć?
W różnych domach przyszło nam się wychowywać, obierając nauki i ucząc się przez naśladownictwo, przyjmowaliśmy rozmaite wzorce. Gdzie jest dom, ten prawdziwy? Rozważaliście to kiedyś?
Ludzie nie szanują tego, co mają. Chcą więcej.
Autor zadaje istotne pytania, zresztą to już stała jego praktyka. Co jest sensem naszej egzystencji? Dobra materialne, nieszczere, powierzchowne relacje. Jaką wartość ma życie obfitujące w dostatek, ale puste i wyjałowione z jakichkolwiek fundamentów moralnych? Hedonistyczny styl bycia przynosi opłakane skutki.
Gdy kochasz alkohol, zapominasz kochać bliskich.
Książka Historia bez domu jest realistyczną opowieścią o człowieku, który upadł, ale się podniósł. Całość jest wielowymiarowa, gdyż Marcin pokazuje również siłę przyjaźni. Nasz bohater poznaje młodzieńca, który zainteresował się jego losem, nadaje mu wdzięczne imię Młodość. Każde spotkanie jest lekcją, każdy z nich wyciąga swoje wnioski. Wydaje się, iż ów pogodził się ze swoją sytuacją: Nie planuję, bo po co planować. Nie mam marzeń, bo o czym tu marzyć. Nie obwinia też nikogo, nie szuka usprawiedliwienia: Piję, bo jestem uzależniony i tyle.
Pod wpływem zaistniałych okoliczności Bezdomny postanawia zmienić swoje życie. Zaczyna od próby uporządkowania zaburzonych relacji rodzinnych i naprawiania wyrządzonych krzywd. W człowieku tym zachodzi ogromna przemiana duchowa, zaczyna cieszyć się drobiazgami.
Kolejny raz książki autora bardzo angażują emocjonalnie czytelnika, uwrażliwiają na wspomniane kwestie. Narracja spokojna, ku refleksji, typowa zresztą dla twórczości Marcina.
Za przekazanie mi egzemplarza do recenzji dziękuję Marcinowi z Frysztaka, lektura jak zawsze wyborna.