Zatłoczone myśli w ciszy mieszkania

newsempire24.com 1 dzień temu

Joanna chodziła tam i z powrotem po mieszkaniu, nie mogąc sobie znaleźć miejsca. Już któryś dzień z rzędu Kuba wracał do domu późno. A wczoraj w ogóle pojawił się nad ranem. Wyrzuciła mu, iż mógłby przynajmniej zadzwonić, żeby nie martwiła się niepotrzebnie. Pokłócili się. I teraz znowu czeka, mierzy krokami pokój, co chwilę spogląda na zegarek.

„Kocha ją. Ale mógłby przecież dać znać. Prędzej czy później się ożeni. Trzeba się z tym pogodzić. Bóg jeden wie, jaka mu żona wpadnie w ręce – tylko więcej zmartwień. O, lepiej choćby o tym nie myśleć. Owszem, jest dorosły, ale przecież serce matki zawsze będzie bolało”. Joanna nie potrafiła przestać się nakręcać.

Dawniej śmiała się z takich matek, które zbyt mocno opiekują się dorosłymi synami, a teraz sama stała się jedną z nich. Każdą dziewczynę, z którą Kubuś się spotykał – jeżeli ją w ogóle przedstawiał – uważała za niegodną swojego syna. I tak jak wszystkie matki myślała, iż powinien poradzić się jej w tak ważnej sprawie, jak wybór żony. Przecież ona najlepiej wie, czego mu potrzeba. Myśli wciąż tłoczyły się w jej głowie, nie dając spokoju. Żeby tylko już wrócił…

W drzwiach zaskoczył zamek, a Joanna drgnęła, choć przecież nasłuchiwała. „Wreszcie!” Rzuciła się do przedpokoju, ale w połowie drogi zatrzymała się, zawróciła do kuchni i usiadła przy stole, splatając ręce.

– Mamo, czemu nie śpisz? – Kuba stanął w progu.
– No wiesz przecież, iż się martwię. Mogłeś zadzwonić – powiedziała z wyrzutem.
– Mamo, jestem dorosły i nie zamierzam tłumaczyć się przed tobą z każdego kroku.
– Gdzie byłeś? – Joanna spojrzała mu wyzywająco w oczy.
– U Zosi. – Głos Kuby zmiękł i stał się cieplejszy.
– Masz kolejną dziewczynę, i chyba nie ostatnią. A mama jest tylko jedna. – Nie potrafiła ukryć zazdrości.
– Dlaczego kolejną? Ona jest jedna, tak jak ty, mamo. – Kuba podszedł, pochylił się i pocałował ją w policzek. – I nie mów o niej źle. Pokłócimy się, a potem będziesz żałować. Poza tym, jak miałbym wybrać sobie żonę, gdybym nie poznawał dziewczyn? Sama mówiłaś, iż nie można żenić się z byle kim. Mówiłaś?
– Mówiłam – przyznała. – To rozumiem, iż już wybrałeś?

Kuba przykucnął obok niej, zajrzał jej w twarz. Serce Joanny zalała czułość. Jakże podobny jest do swojego ojca! To samo spojrzenie, ten sam uśmiech.

– Wybrałem, mamo. – Kuba pochylił głowę i wtulił się w jej kolana.
– To przynajmniej przedstawiłbyś mnie jej – powiedziała już spokojniej.
– Oczywiście, tylko… – Podniósł wzrok.
– Co? Jest z nią coś nie tak? – Joanna już chciała zapytać, czy przypadkiem nie zamierza przyprowadzić pod ich dach jakiejś włóczęgi, tak jak w dzieciństwie przynosił ze sobą bezpańskie koty i psy.

Współczucie dla zwierząt to piękna cecha. Ale wszystkich nie da się przygarnąć i wykarmić. Wtedy udawała, iż ma alergię, zaczynała kichać. Kuba zabierał znalezione stworzenia i gdzieś je oddawał, nigdy nie zostawiał na ulicy. Teraz ta sztuczka by nie przeszła.

Słowa już cisnęły się na usta, ale zobaczyła ostrzegawcze spojrzenie syna i zamilkła.

– Z nią wszystko w porządku, mamo. Jest piękna i dobrze gotuje. Przynajmniej mnie smakuje. Ale nie jest sama.
– Zakochałeś się w mężatce?

Chyba zdradził ją wyraz twarzy, bo Kuba od razu zaprzeczył:

– Ależ skąd! Ma syna. Ma pięć lat.
– Pięć? – wykrzyknęła. – To w jakim wieku ona go urodziła?
– Mamo, nie krzycz. Tak, jest ode mnie starsza.
– Rozumiem. – Joanna niemal się zakrztusiła z gniewu.

Jej syn, jej słoneczko, które kochała nad życie, dla którego przeszłaby przez ogień, zakochał się w starszej kobiecie, i to z dzieckiem!

– Co rozumiesz, mamo? Kocham ją. Człowiek ma prawo do błędów. Sama tak mówiłaś.
– Tak. Tylko iż niektóre błędy zostają na całe życie i nie da się ich naprawić. A wolne, młode dziewczyny już ci nie wystarczą? – wybuchnęła złośliwie.
– Właśnie dlatego nic nie mówiłem i nie przedstawiałem ci jej. – Kuba zerwał się na równe nogi. – Wiedziałem, iż mnie nie zrozumiesz. Pamiętasz, jak opowiadałaś o tej dziewczynie z twojej pracy, którą jakiś facet uwiódł i porzucił? Jak bardzo ją żałowałaś. Mówiłaś, iż wszystko przed nią, iż na pewno spotka dobrego człowieka, który zostanie ojcem jej córeczki. Dlaczego tym dobrym człowiekiem ma być ktoś inny, ale nie twój syn?
– Synku, miłość przychodzi i odchodzi. Ja też twojego ojca kochałam do szaleństwa, a on zostawił nas i odszedł do innej.
– Właśnie o to chodzi, mamo. Nie ma gwarancji, iż z młodą i wolną stworzymy związek na całe życie. Kocham Zosię. I jej syna. To wspaniały chłopiec. Gdybyś go zobaczyła… choćby jeżeli będziesz przeciw, nie zostawię jej. Rozumiesz? Zostawmy to.
– Kubusiu, wychowywałam cię i marzyłam, iż będziesz szczęśliwy…
– Koniec, mamo. To moje życie. jeżeli będziesz się w nie wtrącać, odejdę. – Kuba odwrócił się i wyszedł do swojego pokoju.
– Synku…

Rano poszedł do pracy, choćby nie zjadł śniadania. Nie rozmawiali. Kuba wracał późno, od razu zamykał się u siebie. Joanna nie wiedziała, co robić, jak naprawić popsute relacje z synem.

Wydawało się, iż to było wczoraj, kiedy kołysała go na rękach, śpiewała kołysanki, opatrywała zdarte kolana. A teraz ma swoje własne, dorosłe życie. Niełatwo się z tym pogodzić.

– Kubusiu, porozmawiajmy – zaczęła pewnego dnia.
– Porozmawiamy, kiedy będziesz gotowa mnie wysłuchać i zrozumieć.

– Pewnie naprawdę ją kocha. Zobaczysz, odejdzie do niej i stracisz syna, Joanno – strofowała ją pani Stasia, najstarsza z kobiet w pracy.

Joanna nie potrafiła dłużej ukrywać bólu po kłótni z synem, zwierzyła się w czasie przerwy obiadowej. PotrzJoanna wzięła głęboki oddech, uśmiechnęła się do Zosi i małego Piotrusia, i pomyślała, iż czas zacząć nowy rozdział – jako babcia.

Idź do oryginalnego materiału