Zapomnij na razie o białych świętach i zobacz serial "Biały Lotos". Jest wybitny

dadhero.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Drugi sezon Białego Lotosu porusza sprawy damsko-męskie Fot. The White Lotus Season 2 Official Trailer/Youtube.com


Luksusowe wakacje na Sycylii, ekskluzywny hotel i grupa bogatych gości, którzy przyjechali na wypoczynek z całym pakietem swoich problemów, doświadczeń i emocji. Zamknięci w idyllicznej przestrzeni zmierzają w kierunku wielkiej katastrofy, a my przyglądamy się temu widowisku z perwersyjną wręcz przyjemnością i przerażeniem.


Serial „Biały Lotos” („The White Lotus”) ukazał się w wakacje 2021 roku i gwałtownie zdobył serca widzów na całym świecie, którzy z zapartym tchem śledzili losy grupy bajecznie bogatych Amerykanów na Hawajach. Tak samo obciążeni bogactwem, jak i swoimi problemami, próbują dotrwać do końca urlopu, ale od początku wiadomo, iż wszystko zmierza do tragicznego finału.

Biały lotos rozwija się powoli


Drugi sezon „Białego Lotosu” to powtórka z rozrywki. Do hotelu tej samej sieci „White Lotus” znów przylatuje grupa bogatych klientów i znów od początku wiemy, iż na końcu będą trupy. Różnic jest wiele, ale z tych najważniejszych – trupów będzie więcej, rzecz dzieje się na Sycylii, a twórca korzysta z idyllicznej włoskiej przestrzeni, by opowiedzieć nam o rzeczach ważnych. Bo „Biały Lotos” to kryminał, obyczajówka, historia z morałem i zmysłowa uczta w jednym.

Wśród gości jest czworokąt w postaci dwóch młodych małżeństw, które spędzają wspólne wakacje, trzech Amerykanów pochodzenia włoskiego (dziadek, ojciec i syn), podstarzała miliarderka z asystentką i dwie prostytutki. Z tym iż małżeństwa mają swoje tajemnice, ojciec „Włoch” jest seksoholikiem, a miliarderka tak nieszczęśliwa, jak bogata. Swoją drogą – postać majętnej kobiety (znakomita Jennifer Coolidge) jest jedyną, która łączy sezony pierwszy i drugi.



„Biały Lotos” rozwija się powoli, jak kwiat. Widzimy jego piękno, obserwujemy szczegóły i kolory, ale rozwojem pąka kieruje nieokiełznana energia, która z pełnym rozkwitem uderzy nas w twarz, jak aromat, od którego zakręci się w głowie. „Biały Lotos” jest serialem wizualnie pięknym do omdlenia i powalającym na poziomie fabularnym. Zresztą jedno i drugie ma na siebie wpływ. Sycylijskie krajobrazy pogłębiają emocje ekranowe, czyniąc przyrodę jedną z ważnych bohaterek opowieści.

Co skrywa kwiat


Mike White, twórca serialu, ponownie używa z pozoru sielankowej przestrzeni, by opowiedzieć o rzeczach istotnych. Sama czołówka z genialnym motywem muzycznym, zaaranżowanym w tym sezonie na potrzeby sycylijskie, zapowiada duży ładunek erotyczny i rzeczywiście seria ocieka seksem. Ale seks to tylko pretekst, to tylko wierzchołek góry lodowej. Poniżej jest wymiana i zderzanie się energii kobiecej i męskiej, rotacja władzy, porządek patriarchalny i próba obalenia tegoż, zazdrość, kłamstwa, wykorzystanie i pragnienia.

Gdyby sprowadzić drugi sezon do jednej sprawy – byłoby to zderzenie energii kobiety i mężczyzny, zarówno w znaczeniu pierwotnym, zwierzęcym, jak i kulturowym. Kolejna próba odpowiedzi, czy rzeczywiście mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus, czy my się kiedykolwiek dogadamy, czy wpierw pozabijamy.

Te kwestie skupiają się jak w soczewce w rozmowie trzypokoleniowej rodziny włoskiego pochodzenia – Berta, Dominica i Albiego. Dziadek Bert i ojciec Dominic są reliktami patriarchatu, typowymi macho, którzy wychwalają dawny porządek rodem z Ojca Chrzestnego (skądinąd podczas wycieczki na plan kultowego filmu), gdzie kobiety nie mają zbyt wiele do powiedzenia. Za to młodszy Albie, przedstawiciel nowego typu mężczyzny gani „starych” za to, iż ich podejście jest, najdelikatniej mówiąc – passé.

Dodajmy do tego fakt, iż Dominic wielokrotnie zdradzał matkę Albiego i rozbił rodzinę, na wyjeździe korzysta z usług prostytutek, a sam Albie podkochuje się w dziewczynie, z którą nie może się do końca dogadać w „nowym”, równościowym modelu. Za to prostytutki próbują ugrać swoje, wchodząc w układy i relacje z różnymi bohaterami planu, co doprowadza do tego, iż sieć zależności staje się trudna do rozwikłania, a w wyniku tych spotkań każdy widz może wyciągnąć pewne wnioski odnośnie natury ludzkiej. Do tego zaśmiać się głośno, bo serial jest niezwykle zabawny, ale momentami powoduje ciarki.

Boska proporcja


„Biały Lotos” to serial skomponowany z najwyższą wirtuozerią, w którym odjęcie albo dodanie jakiegokolwiek elementu zburzyłoby misterną układankę. Wszystkiego jest tyle, ile trzeba, pozostawiając widza z poczuciem nieznośnej satysfakcji. Oglądanie tego serialu przynosi tyle samo czystej rozrywki, co intelektualnej uczty i pożywki do późniejszych przemyśleń albo rozmów. Ponadto twórca posługuje się nieoczywistościami, puszcza do nas oko i używa symboli, które sprawiają, iż „Biały Lotos” to wyrafinowana zabawa.

Jak w przypadku poprzedniego sezonu, oglądanie „Białego Lotosu” to także półdarmowe wakacje w ciepłym kraju (gdy za oknem chłód), bo zdjęcia są po prostu obłędne. Oglądamy lazur wody, błękitne niebo i promienie sycylijskiego słońca, odbijające się w szklance z sokiem pomarańczowym, słowem - włoskie La Dolce Vita. Szczęśliwie dla nas, te widoki i całą historię obserwujemy z dala od hotelu "White Lotus", jego niebezpiecznych gości i katastrofy, która niechybnie się wydarzy.

Szósty i siódmy (ostatni) odcinek serialu "Biały Lotos" ukażą się kolejno 5 i 12 grudnia na platformie HBO Max.

Idź do oryginalnego materiału