Zamieniłam teściową na mamę

twojacena.pl 1 tydzień temu

Kiedy moja teściowa, Halina Bronisławówna, powiedziała: „Kinga, umowa to umowa, weź kredyt!”, poczułam, jak we mnie wszystko się rozpada. To nie była rada – to był ultimatum rzuconej mi w twarz przed całą rodziną. Mój mąż Kacper milczał, jego krewni udawali, iż nic się nie dzieje, a ja stałam jak osaczony zwierz, rozumiejąc, iż nikt mnie nie wesprze. W tamtej chwili podjęłam decyzję: spakowałam rzeczy i wyjechałam do swojej mamy, Bogusławy Stanisławówny. Dość już znoszenia – nie zamierzam żyć tam, gdzie moje uczucia są ignorowane, a mną sterują jak marionetką.

Z Kacprem jesteśmy małżeństwem od trzech lat i przez ten czas starałam się być „dobrą synową”. Halina Bronisławówna od początku dawała mi do zrozumienia, iż muszę się dostosować do ich rodziny. Mieszkaliśmy w jej dużym mieszkaniu – tak postanowił Kacper, bo „mamie samej ciężko”. Zgodziłam się, myśląc, iż jakoś to zniosę. Ale teściowa krytykowała wszystko: jak gotuję, jak sprzątam, choćby jak się ubieram. „Kinga – mówiła – musisz wyglądać godnie, jesteś żoną mojego syna!”. Znosiłam to, bo kochałam Kacpra i chciałam zachować spokój. Ale ta sprawa z kredytem była już ostatnią kroplą.

Wszystko zaczęło się, gdy Halina Bronisławówna postanowiła wyremontować letniskową chatę. Chciała nowego tarasu, drogich mebli, choćby basenu. „To dla całej rodziny!” – oznajmiała. Ale brakowało jej pieniędzy, więc zaproponowała, byśmy z Kacprem wzięli kredyt. Byłam przeciw: mieliśmy przecież swój kredyt hipoteczny, plus odkładałam na kursy, by zmienić pracę. „Halina Bronisławówno – powiedziałam – to za drogie, nie damy rady”. Ale ona tylko odparła: „Kinga, nie bądź egoistką, to dla wspólnego dobra!”. Kacper, jak zwykle, milczał, a ja poczułam się jak w potrzasku.

Na rodzinnym obiedzie teściowa postawiła sprawę jasno: „Kacper, Kinga, bierzcie kredyt, już dogadałam się z projektantem. Umowa to umowa!”. Spróbowałam się sprzeciwić: „Nie możemy, mamy swoje zobowiązania!”. Ale przerwała mi: „Jeśli nie chcecie, sama wezmę, ale spłacać będziecie wy!”. Kacper tylko bąknął: „Mamo, pomyślimy”, a jego siostra z mężem wpatrywali się w talerze, jakby mnie tam nie było. Nikt nie powiedział: „Kinga ma rację, to niesprawiedliwe”. Poczułam się obca w tym domu, gdzie moje słowo nic nie znaczy.

Nocą nie spałam, rozmyślając, co robić. Kacper, gdy próbowałam rozmawiać, rzekł tylko: „Kinga, nie dramatyzuj, mama chce dobrze”. Dla kogo dobrze? Dla siebie? A moje marzenia, moje nerwy – to się nie liczy? Zrozumiałam: jeżeli zostanę, zmiażdżą mnie. Rano spakowałam walizkę. Kacper był w szoku: „Dokąd?”. Odpowiedziałam: „Do mamy. Nie mogę już tak”. Próbował mnie powstrzymać: „Kinga, porozmawiajmy!”. Ale ja już podjęłam decyzję. Halina Bronisławówna, widząc moje rzeczy, prychnęła: „Uciekaj do swojej mateńki, skoro nie szanujesz rodziny”. Rodziny? Ona to nazywa rodziną?

Moja mama, Bogusława Stanisławówna, przyjęła mnie z otwartymi ramionami. „Kinga – powiedziała – dobrze zrobiłaś. Nikt nie ma prawa cię zmuszać”. U niej wreszcie poczułam się jak w domu. Opowiedziałam jej wszystko, a ona tylko kiwała głową: „Jak można tak naciskać na człowieka?”. Mama zaproponowała, bym u niej zamieszkała, póki nie podejmę decyzji. A ja jeszcze nie wiem. Część mnie chce wrócić do Kacpra, ale tylko jeżeli zrozumie, iż nie jestem jego dodatkiem, tylko osobą. Inna część myśli: może to szansa, by zacząć od nowa?

Przyjaciółka, której się poskarżyłam, dodała mi otuchy: „Kinga, brawo, iż wyszłaś. Niech sami radzą sobie z tym kredytem!”. Ale dodała też: „Porozmawiaj z Kacprem, daj mu szansę”. Szansę? Jestem gotowa, ale tylko jeżeli stanie po mojej stronie, nie po mamusi. Na razie dzwoni, prosi, bym wróciła, ale słyszę, iż wciąż się waha. „Kinga, mama nie chciała cię urazić” – mówi. Nie chciała? A co chciała? Żebym cicho wzięła kredyt i żyła według jej zasad?

Teraz staram się o nową pracę, by być niezależna. Mama pomaga i czuję, jak wracają mi siły. Halina Bronisławówna oczywiście nie przeprosi – to ten typ, który zawsze ma rację. Ale już nie będę jej marionetką. Nie wyjechałam tylko do mamy – wyjechałam do siebie. Niech Kacper zdecyduje, czy chce być ze mną, czy z letniskową chatą mamusi. A ja już wiem: dam radę, choćby jeżeli trzeba będzie zaczynać od zera.

Idź do oryginalnego materiału