Janusz Zakrzeński był popularnym aktorem, który swój sceniczny debiut zaliczył w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Widzowie oglądali go m.in. w produkcjach: "Nad Niemnem", "Polonia Restituta" oraz "Czarne chmury". W 2010 roku aktor został zaproszony do wzięcia udziału uroczystościach upamiętniających 70. rocznicę zbrodni katyńskiej. Zastąpił Jana Englerta, który zrezygnował z podróży przez obowiązki. Zakrzeński twierdził, iż wyjazd do Smoleńska to jego obywatelski obowiązek. Przed wylotem miał jednak złe przeczucia.
REKLAMA
Zobacz wideo Kaczyński przemówił na temat Smoleńska. Mocny komunikat
Janusz Zakrzeński zginął w katastrofie smoleńskiej. Poruszające słowa żony
Do katastrofy lotniczej polskiego samolotu wojskowego Tu-154 w Smoleńsku doszło 10 kwietnia 2010 roku o godzinie 8:41. Zginęło w niej 96 osób. Wśród ofiar znaleźli się: Lech i Maria Kaczyńscy, Paweł Janeczek oraz Janusz Zakrzeński. Żona aktora Barbara dowiedziała się o tragicznej śmierci ukochanego od mężczyzny, który był ochroniarzem parkingu Teatru Polskiego. Ze względu na stan zdrowia nie mogła pojechać na miejsce katastrofy. "Jego rzeczy odbierałam w Mińsku Mazowieckim. Przyszło dwóch żołnierzy, zasalutowało i wręczyło mi paczkę, w której były jego rzeczy. Oddali mi obrączkę, różaniec w torebce, paszport, okulary. Miał dwie pary. Janusz musiał coś czytać w samolocie, bo tych nie otrzymałam. Dostałam drugie, zgniecione, które musiał mieć w kieszeni. Otrzymałam również wejściówkę na pokład samolotu, długopis, ale wydaje mi się, iż to nie był jego i 100 zł, które zabrał ze sobą w drogę" - mówiła Barbara Zakrzeńska podczas rozmowy z Piotrem Czartoryskim-Szilerem.
galOtwórz galerię
Janusz Zakrzeński "wylatywał przygnębiony". Nie chciał wyjeżdżać?
Żona Janusza Zakrzeńskiego wyjawiła także, jak aktor zachowywał przed wylotem. "Wylatywał przygnębiony. Dlaczego? Trudno mi powiedzieć, po prostu nie chciał lecieć. W przeddzień katastrofy byłam z Januszem u lekarza i miał bardzo dobre wyniki. Chodził jednak na badania, ponieważ miał kłopoty z kręgosłupem, dostawał zastrzyki" - powiedziała w rozmowie Piotrem Czartoryskim-Szilerem. Okazuje się, iż Zakrzeński miał złe przeczucia. "Mój mąż przeczuwał, iż nie wróci z tej podróży. Po katastrofie musiałam odwiedzić wiele urzędów i stowarzyszeń, by pozałatwiać w nich formalności po śmierci Janusza. Okazało się, iż we wszystkich, tzn. w ZUS-ie, SPATiF-ie, i ZASP-ie, był tuż przed wylotem i wszędzie zostawił dyspozycje, co robić, gdy go już nie będzie. Był choćby u znajomej lekarki i powiedział jej: Wandziu, nie zapominaj o mojej Basi" - powiedziała kobieta w wywiadzie dla"Naszego Dziennika". Aktor spoczął na cmentarzu Powązkowskim. Jego żona zmarła w 2014 roku.