Zagraliśmy wspaniałe wesele. Jestem za to bardzo wdzięczna moim rodzicom, którzy prawie wszystko sami zorganizowali, wydając mnóstwo pieniędzy. Po ślubie wyjechaliśmy w romantyczną podróż. Po pierwszej nocy wróciłam do domu sama i od razu złożyłam pozew o rozwód. ale przyczynę znają tylko moi rodzice

przytulnosc.pl 3 godzin temu

Jeszcze przed ślubem ostrzegano mnie, iż mój przyszły mąż, Artur, lubi sobie poflirtować, ale byłam zakochana i nie chciałam wierzyć w te plotki. Wesele było bardzo udane, zaproszono wielu gości, wszystko na najwyższym poziomie. Dziękuję bardzo moim rodzicom, bo prawie wszystko sami zorganizowali i wydali na to mnóstwo pieniędzy. Po ślubie wyjechaliśmy za granicę, na drogi kurort.

Początkowo wakacje wydawały się wspaniałe. Artur nie odstępował mnie na krok. Miałam wrażenie, jakbyśmy żyli w pięknej bajce. Ale wszystko zmieniło się w chwili, gdy obudziłam się w środku nocy sama. Mąż jeszcze wieczorem poszedł do hotelowej kafejki oglądać mecz. Ze spokojem pozwoliłam mu iść. Postanowiłam zostać w pokoju i spędzić trochę czasu ze sobą. Nie doczekawszy się mojego zapalonego kibica, zasnęłam. A kiedy się obudziłam, jego już nie było.

Napisałam do niego wiadomość. Jednak odpowiedzi nie było. Pomyślałam, może nie zauważył albo nie miał internetu. Poczekałam jeszcze trochę, ale cisza. Zaczęłam się niepokoić. Musiałam wstać, ubrać się i pójść do baru. O dziwo, Artura tam nie było. Znowu zaczęłam pisać, dzwonić, bez efektu. Ostatnią próbą było zapytanie barmana. Choć nie znał dobrze angielskiego, zdołał mi pomóc.

Pokazałam mu zdjęcie męża na telefonie, a on powiedział, iż cały wieczór widział go w towarzystwie atrakcyjnej blondynki. Potem razem z nią gdzieś poszli. Jego odpowiedź mnie zszokowała. Nie mogłam uwierzyć, ale usprawiedliwianie ukochanego było daremne. Ze łzami w oczach wróciłam do pokoju, gdzie, nie zasnąwszy ani na chwilę, cała zapłakana spędziłam resztę nocy.

Artur wrócił już o świcie. Oczywiście od razu zaczęły się tłumaczenia, bezczelne kłamstwa, ale kiedy spojrzał na moją zapłakaną twarz, zrozumiał, iż to na nic. Później przyszły wyjaśnienia i przeprosiny. Przyznał się do wszystkiego i opowiedział o swoich przygodach. Słuchać tego było mi po prostu obrzydliwie.

Pozostać obok tego zdrajcy już dłużej nie mogłam. Z lotniska pojechałam do swojego mieszkania. A Artur poszedł własną drogą, nie miał własnego lokum, ale mnie już nie obchodził dalszy los podłego zdrajcy.

Po tym incydencie spotkaliśmy się kilka razy, by wyjaśnić pewne sprawy. Nie potrafiłam się przełamać i dać mu drugiej szansy. Po pewnym czasie złożyłam pozew o rozwód. Tak oto gwałtownie i smutno zakończyło się moje małżeńskie życie.

Idź do oryginalnego materiału