O Marku Siudymie ostatnio najwięcej można było się dowiedzieć od Grażyny Wolszczak. Po tym, gdy znana ze swojego dystansu do dyskrecji aktorka zamieściła na Facebooku jego zdjęcie z komentarzem: "Uwaga! Siudym podobno znowu do wzięcia", przestali się do siebie odzywać.
Marek Siudym nie lubi opowiadać o sobie
Marek Siudym słynie w branży aktorskiej z przywiązania do prywatności. W wywiadach wspomina o swoim życiu ogólnikowo i w taki sposób, iż trudno stwierdzić, czy mówi prawdę, czy żartuje z siebie. Kilka lat temu w "Dzienniku Łódzkim" wyznał, iż porywy serca zawsze były, obok aktorstwa, jego wielką pasją:Reklama
"Byłem ciągle zakochany! Oczywiście w różnych dziewczynach. Niektóre o tym choćby nie wiedziały. Wypatrywałem je z okna, chodziłem za nimi. Te miłości nie zostały skonsumowane. Były spotkania, pocałunki, ale u nas wyglądało to inaczej niż dzisiaj. Wszystko traktowało się bardzo poważnie, delikatnie. Było bardziej romantycznie".
Marek Siudym odkrył nową pasję
Skończyło się dwoma rozwodami. Swoje pierwsze małżeństwo i dom w Falenicy aktor opuścił, jak sam potem wspominał, z jedną walizką.
Z drugą żoną, o 20 lat od niego młodszą instruktorką baletu uchodzili za szczęśliwą parę przez 17 lat. Drugi rozwód, który uważał za ogromną porażkę życiową, Siudym trzymał w tajemnicy przez dwa lata, póki Wolszczak nie ogłosiła tego wszem i wobec.
Jak ujawnia aktor w najnowszym wywiadzie dla tygodnika "Rewia", teraz jego wielką pasją są motocykle. Pierwszy kupił jeszcze w latach 70., jednak dopiero niedawno zdecydował się nawiązać kontakty z ludźmi, których też to kręci:
"Od trzech lat jeżdżę do Karpacza. Świetnie się tam bawimy przy muzyce na żywo. To są w większości ludzie dojrzali, więc mają o czym gadać. I mają troszeczkę inne życie, poukładane zawodowo. W większości nie są to ludzie biedni. Nasza społeczność jest pozapolityczna, jednak są to dobrze myślący ludzie".
Marek Siudym samotną jazdę traktuje jak terapię
Jak zapewnia Siudym, pasja pasją, jednak motor traktuje głównie jako środek transportu i skuteczną metodę radzenia sobie ze stresem. Jak wyznał w "Rewii":
"Czasami trzeba pokonać 500 km żeby dojechać do celu, a to czyści głowę. Niemniej zawsze, tak jak mówią ci, którzy już to przeżyli, bezpieczniej jechać w trzy maszyny. Późno w to wszedłem, ale motocykl w ogóle jest dla mnie przedmiotem użytku codziennego. To nie jest dla mnie religia, jakaś przynależność do grupy i tak dalej. Jestem kompletnie wolny".
Zobacz materiał promocyjny partnera:Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.
Zobacz też:
Marek Siudym otworzył się na temat przeszłości. To jej wiele zawdzięcza. Niewielu wiedziało
Gwiazdor "Złotopolskich" już tego nie ukrywa. Po rozwodzie został z jedną walizką
Marek Siudym: Sztuka to jest umowa. To jest manipulacja