W małym miasteczku pod Krakowem, gdzie stare domy skrywają wspomnienia przeszłości, moje życie w wieku 54 lat zamieniło się w pustkę, którą sam stworzyłem. Nazywam się Andrzej, i straciłem wszystko: żonę, rodzinę, pracę. Po 30 latach małżeństwa z moją żoną Danutą odszedłem do młodszej kochanki, myśląc, iż odnalazłem szczęście. Teraz jestem sam, bez rodziny, bez zajęcia, i zdaję sobie sprawę, iż popełniłem błąd, którego nie da się naprawić.
Rodzina, która była moim domem
Poznałem Danutę, gdy mieliśmy kilka ponad dwadzieścia lat. Wzięliśmy ślub, urodziły nam się dwie córki, i byłem szczęśliwy, iż mogłem utrzymywać rodzinę. Pracowałem jako kierowca, zarabiałem pieniądze, a Danuta zajmowała się domem i wychowywała dzieci. Lubiłem, gdy była w domu, gdy wszystko toczyło się spokojnie. Ale z czasem miłość wygasła. Myślałem, iż to normalne – szanowaliśmy się, żyliśmy w zgodzie, i to mi wystarczało. Aż pojawiła się Dominika.
Trzy lata temu w barze spotkałem Dominikę – miała 34 lata, ja 51. Była piękna, pełna życia, radosna. Przy niej znów poczułem się młody. Zaczęliśmy się spotykać, i niedługo została moją kochanką. Zakochałem się jak nastolatek, marząc o nowym życiu. Po dwóch miesiącach zrozumiałem, iż nie chcę wracać do domu, do Danuty, nie chcę kłamać. Uznałem, iż Dominika to moje przeznaczenie, więc szczerze opowiedziałem Danucie o wszystkim.
Rozwód, który zniszczył wszystko
Danuta wysłuchała mnie spokojnie, bez łez, bez awantur. Pomyślałem, iż i ona już mnie nie kocha, i to ułatwiło rozwód. Teraz wiem, jak bardzo ją zraniłem. Sprzedaliśmy nasze mieszkanie, w którym przeżyliśmy dziesiątki lat. Dominika nalegała, żebym nie zostawiał Danucie nic, i się zgodziłem. Danuta kupiła małe kawalerki, a ja nie pomogłem jej ani groszem, ani wsparciem, choć wiedziałem, iż bez pracy będzie jej ciężko. Wtedy mnie to nie obchodziło – byłem zaślepiony Dominiką.
Z Dominiką kupiliśmy dwupokojowe mieszkanie za moje oszczędności. Nasze córki, gdy dowiedziały się o rozwodzie, przestały ze mną rozmawiać, oskarżając mnie o zdradę matki. Ale nie przejąłem się tym – Dominika była w ciąży, i z euforią czekałem na narodziny naszego syna. Myślałem, iż zaczynam nowe, lepsze życie.
Zwodnicze oczy
Syn się urodził, ale życie z Dominiką stało się koszmarem. Pracowałem, sprzątałem, gotowałem, zajmowałem się dzieckiem, a ona tylko żądała pieniędzy i znikała na całe noce. Wracała pijana, wrzeszczała, robiła sceny. W domu panował chaos, brakowało jedzenia, a ja byłem wykończony. Straciłem pracę – zasypiałem na zmianach, byłem rozdrażniony, nie radziłem sobie. Przyjaciele szeptali, iż syn wcale nie jest podobny do mnie, ale nie wierzyłem.
Przez trzy lata trwała ta męka. Mój brat, który nigdy nie lubił Dominiki, namówił mnie na test DNA. Wynik zburzył wszystko – chłopiec nie był moim dzieckiem. Wniósłem o rozwód, a Dominika odeszła bez słowa żalu. Zostałem sam, bez pracy, z pustym mieszkaniem i złamanym sercem. Wtedy postanowiłem wrócić do Danuty, do kobiety, która przez 30 lat była moim domem.
Spóźnione żale
Kupiłem kwiaty, wino, tort i pojechałem do Danuty. Ale jej mieszkanie było sprzedane. Nowa właścicielka dała mi adres, więc ruszyłem tam z nadzieją, iż jeszcze mogę wszystko naprawić. Drzwi otworzył mężczyzna – jej nowy mąż, kolega z pracy. Danuta znalazła dobrą posadę, wyszła za mąż i była szczęśliwa. Później spotkałem ją w kawiarni i błagałem, by wróciła. Spojrzała na mnie z pogardą, odwróciła się i odeszła. Zrozumiałem, iż straciłem ją na zawsze.
Teraz mam 54 lata i nie mam nic. Córki nie chcą mnie znać, pracy brak, oszczędności się skończyły. Mieszkam w wynajętym pokoju, żyjąc od doraźnej pracy do doraźnej pracy. Każdego dnia myślę: po co odszedłem? Dlaczego uwierzyłem, iż młoda kobieta zastąpi rodzinę, którą budowałem przez 30 lat? Moja głupota zniszczyła wszystko, a tej lekcji uczę się każdego dnia.
Co dalej?
Nie wiem, jak żyć. Próbować odbudować kontakt z córkami? Ale one nie wybaczają zdrady matki. Szukać pracy? W moim wieku to prawie niemożliwe. Prosić Danutę o przebaczenie? Ona jest szczęśliwa beze mnie, i nie mam prawa się wtMoje życie stało się smutnym ostrzeżeniem dla tych, którzy myślą, iż można uciec od własnego losu.