Razem przeszłyśmy przez ogień, wodę i wertepy życia. Razem poszłyśmy na te same studia, razem wynajmowałyśmy mieszkanie. Wspierałyśmy się nawzajem, razem przechodziłyśmy przez trudności i świętowałyśmy zwycięstwa. Pamiętam, jak kiedyś przysięgłyśmy sobie, iż nigdy nie przestaniemy ze sobą rozmawiać.
Oczywiście to był tylko żart. Kilka lat później poznałam Michała, mojego przyszłego męża. Na początku tylko się spotykaliśmy i choćby nie myślałam, iż coś poważnego może się między nami wydarzyć. Maria i ja cały czas żartowałyśmy: "Wyobraź sobie, iż to mój przyszły mąż". Czas mijał i zaczęłam zdawać sobie sprawę, iż sprawy z Michałem są prawdziwe, a kiedy Maria też to zauważyła, wydawała się choćby zazdrosna o mnie. "Zapomniałaś o swojej przyjaciółce", była oburzona. "Teraz spędzasz cały swój czas z tym Michałem".
Rok po tym, jak zaczęliśmy razem mieszkać, Michał oświadczył mi się. Przyjęłam oświadczyny. Na weselu Maria płakała i powiedziała, iż ma nadzieję, iż przez cały czas będziemy przyjaciółkami i iż nasza komunikacja nie skończy się po moim ślubie. Oczywiście zapewniłam ją, iż tak będzie.
Na moim weselu moja przyjaciółka poznała kuzyna mojego męża, a kilka tygodni później zaczęli się spotykać. Maria była wtedy ode mnie odsunięta i pewnie dlatego nie przejęła się tym, iż zaczęłyśmy się mniej kontaktować. Nawiasem mówiąc, ona i Andrzej spotykali się dość długo, prawie cztery lata. W tym czasie Michał i ja doczekaliśmy się syna. I oczywiście teraz, jako żona i matka, nie mogłam spędzać całego wolnego czasu w imprezowaniu tak jak wcześniej. I było mi z tym dobrze.
Tak, z przyjemnością przypomniałam sobie, jak dobrze bawiłyśmy się z Marią i innymi przyjaciółkami, kiedy byłyśmy studentkami, ale teraz nie byłam już dziewczyną, która interesowała się tylko imprezami i klubami. Podobała mi się moja nowa rola społeczna. I wiedziałam, iż już nigdy nie będzie tak samo. Tylko moja przyjaciółka zdawała się tego nie rozumieć.
Maria zerwała z Andrzejem i żeby się uspokoić, zdecydowała, iż musi gdzieś wyjść. Pierwszego dnia po rozwodzie zadzwoniła do mnie i powiedziała, iż będzie za pół godziny. Szczerze mówiąc, nie byłam z tego powodu zbyt szczęśliwa. Ponieważ był to dzień powszedni, mój mąż musiał jutro wstać do pracy, a ja musiałam wcześnie położyć dziecko spać. Ale rozmawialiśmy z Michałem i zdecydowaliśmy, iż jeżeli Maria jest naprawdę w dołku, powinniśmy z nią zostać. Moja przyjaciółka przyszła z winem i słodyczami. Nie mogłam spożyć żadnego z powyższych. Maria była bardzo zdenerwowana, gdy to usłyszała.
Siedziałyśmy w kuchni przez kilka godzin, a potem powiedziałam jej, iż czas iść spać. Moja przyjaciółka zirytowała się i powiedziała, iż tak naprawdę planowała pójść ze mną do klubu. Roześmiałam się tylko, pytając, o jakim klubie mówi, skoro mam dziecko i męża, który musi rano wstać do pracy.
Marysia wypomniała mi wtedy, iż przecież obiecałam jej, iż po ślubie przez cały czas będę jej przyjaciółką. Gdy nie osiągnęła swojego celu, wyszła obrażona. Potem w nocy nagrała mi długą wiadomość audio, iż nie jestem już jej przyjaciółką, iż ją zdradziłam i tak dalej. I teraz nie wiem, co robić. Nie chcę stracić Marysi, która była moją przyjaciółką przez tyle lat, ale jednocześnie wiem, iż nie będę w stanie dać jej tego, czego chce.