Próbowałam otrzeć łzy, spoglądając w lustro. Nie, nie pozwolę się rozkleić. To przecież moje mieszkanie i nikt nie ma prawa mnie stąd wyrzucić.
Kto by pomyślał, iż sześć lat małżeństwa z Pawłem skończy się w ten sposób? Uchodziliśmy za idealną parę przynajmniej tak mówili wszyscy znajomi. Przytulne mieszkanie w centrum miasta, prezent od rodziców na moje dwudzieste piąte urodziny, wspólne podróże, wieczory z filmami
Pamiętam, co ojciec powiedział przed ślubem:
Kasiu, mieszkanie zapiszemy tylko na ciebie. Nie żebym nie ufał Pawłowi, ale życie bywa przewrotne.
Wtedy machnęłam ręką. Wierzyłam, iż nasza miłość będzie wieczna.
Katarzyna Nowak, śpisz tam? zza drzwi dobiegł niecierpliwy głos.
Spojrzałam w lustro raz jeszcze, poprawiłam włosy i wyprostowałam plecy. Nie ma mowy ta nowa wybranka mojego męża miała zobaczyć, iż nie jestem załamana.
Zaraz wychodzę rzuciłam, otwierając drzwi.
W przedpokoju czekała imponująca blondynka po trzydziestce. Drogi garnitur, buty od projektanta, makijaż bez skazy. Wiedziałam, dlaczego Paweł ją wybrał była moim przeciwieństwem: zadbana i elegancka, gdy ja byłam typowo domowa.
Alicja Kowalska przedstawiła się oficjalnym tonem. Jestem prawniczką Pawła Nowaka. Przyjechaliśmy omówić kwestię eksmisji.
Eksmisji? w gardle poczułam gorzki śmiech. Z mojego mieszkania?
Alicja lekko przechyliła głowę:
Paweł Nowak twierdzi, iż to wasza wspólna własność.
Teraz naprawdę się zaśmiałam:
Czy Paweł przypadkiem zapomniał wspomnieć, iż dostałam je od rodziców przed ślubem? I iż jest tylko na mnie?
W jej nienagannym wyrazie twarzy przemknęło zwątpienie.
Przypomniałam sobie, jak to się zaczęło. Najpierw drobiazgi Paweł wracał później, mówił mniej. Zrzucał winę na trudny projekt w pracy, a ja dałam mu przestrzeń. Myślałam, iż to tylko chwilowe.
Mam dokumenty do mieszkania powiedziałam spokojnie. Chce pani je zobaczyć?
To nie będzie konieczne Alicja wyjęła telefon. Oddzwonię do Pawła Nowaka.
Gdy odeszła do okna, by porozmawiać, usiadłam na skraju kanapy. W głowie wirowały wspomnienia ostatnich tygodni.
Tamten wieczór, gdy Paweł wrócił wyjątkowo trzeźwy i skupiony. Powiedział, iż musimy porozmawiać. Właśnie skończyłam jego ulubioną pieczeń.
Lepiej się rozstać rzucił, patrząc gdzieś obok. Wnoszę o rozwód.
Nie robiłam sceny. Może to zasługa mamy zawsze uczyła mnie, by zachować godność. Cicho zebrałam dokumenty i sama złożyłam pozew, wyprzedzając go o kilka dni.
Alicja skończyła rozmowę i odwróciła się do mnie. Jej mina mówiła wszystko pewność siebie wyparowała.
Było małe nieporozumienie powiedziała, starając się zachować profesjonalizm. Paweł Nowak niezbyt precyzyjnie wyjaśnił kwestię mieszkania.
To znaczy, iż skłamał? wstałam. Zna go pani? Zawsze miał talent do upiększania rzeczywistości.
Alicja przestąpiła z nogi na nogę:
Przepraszam za zamieszanie.
Nie trzeba podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Wykonywała pani tylko swoją pracę. Chociaż zawahałam się. Może rada?
Spojrzała pytająco.
Uważaj na Pawła. To mistrz manipulacji. Dzisiaj przekonał panią, by wyrzucić żonę z jej mieszkania. A jutro
Nie dokończyłam, ale widziałam w jej oczach, iż zrozumiała. Gdy drzwi się zamknęły, oparłam się o ścianę i powoli osunęłam na podłogę. Kolana drżały.
Telefon zadzwonił nagle. Wyświetliło się nazwisko Pawła.
Co to za cyrk? warknął. Po co upokarzałaś Alicję?
Ja upokorzona? wściekłość wezbrała we mnie. A wysłanie kochanki, by eksmitowała żonę z własnego mieszkania, to nie upokorzenie?
Alicja to nie kochanka, tylko prawniczka!
Która przy okazji wylądowała w twoim łóżku? nie powstrzymałam sarkazmu.
Cisza po drugiej stronie.
Wiesz, iż i tak dostanę swoją część w rozwodzie, prawda? rzucił w końcu.
Jaką część? Mieszkanie było moje przed ślubem. Samochód sprzedałeś rok temu. Co dzielić?
Mamy wspólne konto
Na którym są moje pieniądze przerwałam. Zapomniałeś, iż od dwóch lat utrzymywałeś się z mojej pensji, budując biznes?
Znowu cisza. Pewnie liczył w głowie opcje.
Wiesz mówiłam powoli zawsze zastanawiałam się, jak łatwo przekonujesz ludzi. Teraz rozumiem: sam wierzysz w swoje kłamstwa. Naprawdę myślisz, iż masz prawo do tego mieszkania?
Kasia, nie róbmy w jego głosie zabrzmiało zmęczenie.
Oczywiście, iż nie rozłączyłam się.
Minął tydzień. Próbowałam zająć się pracą, ale myśli wracały do tamtych wydarzeń. W piątek poszłam do parku trzeba było wrócić do normalności.
Jesienny wiatr gnał żółte liście po alejkach. Szłam, wpatrzona w czubki butów, gdy usłyszałam znajomy śmiech. Podniosłam głowę i zastygłam dwadzieścia metrów dalej Paweł i Alicja trzymali się za ręce, pochłonięci rozmową.
Więc nie kochanka? szepnęłam, czując gulę w gardle. Tylko prawniczka?
Nie zauważyli mnie. gwałtownie skręciłam w boczną alejkę. Nogi same wyniosły mnie z parku. Nagle wszystko stało się jasne te późne powroty, wyjazdy służbowe, nagła decyzja o rozwodzie.
W domu wyciągnęłam butelkę wina od koleżanek z pracy. Siedziałam przy oknie, patrząc na wieczorne miasto. Nagle ktoś zapukał.
Za drzwiami stała Alicja, ale teraz wyglądała inaczej dres zamiast garnituru, włosy w niedbałym kucyku.
Mogę wejść? zapytała cicho.
Milcząco zrobiłam miejsce.
Katarzyno, muszę wyjaśnić zaczęła. Ta sprawa z eksmisją to było okropne. Nie wiedziałam, iż to twoje mieszkanie.
Po prostu uwierzyła













