Z dystansem, uśmiechem i kobiecą siłą. Karolina Szostak apeluje: "Trzeba siebie akceptować, kochać"

viva.pl 3 tygodni temu
Zdjęcie: Fot. Mateusz Stankiewicz/feed me LAB


Od 28 lat jest gwiazdą Polsatu i Polsatu Sport. Zawodowo osiągnęła bardzo wiele. A prywatnie? Żartuje, iż w głowie ma poukładane, ale… Co się kryje za tym „ale”, Karolina Szostak opowiada w inspirującej rozmowie z Beatą Nowicką. I zabiera nas w sentymentalną podróż po swoim barwnym życiu.

Karolina Szostak o dystansie i poczuciu własnej wartości

Od Twojej czterdziestki minęła dekada i mogę powtórzyć: „Już dojrzała, a wciąż atrakcyjna i pełna energii”.

Masz rację, ale… Dziesięć lat temu żyłam szerzej: przyjęcia, bankiety, pokazy mody, imprezy, teraz staram się to ograniczać. Wtedy mnie to nakręcało, teraz nie. Zabrzmię jak stara baba: byłam, widziałam i wiem, jak smakuje. Już tego tak nie potrzebuję. przez cały czas wychodzę wieczorami, ale po to, żeby spotkać się z osobami, z którymi mam ochotę porozmawiać, a nie z tłumem obcych ludzi. Nie chce mi się słuchać: „Oooo, jakoś inaczej wyglądasz! Przytyłaś? No i co? Chora jesteś? Masz insulinooporność? A co robisz? Bierzesz ozempic czy mysimbę…?”. Nie jestem tym zainteresowana.

Lubię Twój autoironiczny dystans do siebie.
Niektórzy biorą to za arogancję.

Mylą arogancję z asertywnością. Kiedy Cię dzisiaj zobaczyłam, powiedziałam: „Pięknie wyglądasz”, a Ty…
„Wiem, dziękuję” (śmiech). Dwa miesiące temu wróciłam do swojego naturalnego koloru włosów. Kiedy po raz pierwszy spojrzałam w lustro, rozpłakałam się i płakałam przez cały tydzień! Nie podobałam się sobie. Przez 30 lat byłam blondynką i nie mogłam się odzwyczaić. W pracy mówili: „Wow, super wyglądasz”, a ja: „Dajcie spokój, wyglądam okropnie”. Ale po tygodniu spojrzałam do lustra i pomyślałam: Hmm, jest nieźle. Gdy tym razem usłyszałam: „Wyglądasz 10 lat młodziej i ładniej”, odpowiedziałam: „Wiem. Dziękuję”. Moja mama często była i przez cały czas jest komplementowana, kocha to i tym żyje, od niej nauczyłam się sztuki przyjmowania komplementów. Zamiast się krygować, lepiej powiedzieć „dziękuję” i się uśmiechnąć. Uśmiech wszystko załatwia. Ktoś powie: „Zakochana w sobie”. Nie. Tu nie chodzi o zakochanie w sobie…

Sprawdź: Karolina Szostak z mamą Marylą: „Zamieniłyśmy się rolami. Kiedyś mama bardzo dbała o mnie. Teraz ja tak samo dbam o nią"

Tylko…?

O poczucie własnej wartości i pewności siebie. Ułatwiają życie i kontakty z ludźmi. Wszystko jedno, czy jestem mniejsza, większa, grubsza, chudsza. jeżeli chodzę z podniesioną głową, uśmiecham się do ludzi, ludzie to odwzajemniają. Dziesięć lat temu byłam grubsza, potem schudłam, teraz znowu przytyłam, ale nikt mi nigdy z tego powodu nie robił wyrzutów czy problemów. Oprócz hejterów. Kiedy piszą na Instagramie wulgaryzmy i jadą po bandzie, po prostu ich blokuję. Nie dyskutuję z tymi ludźmi, nie daję im pola do popisu. Uważam hejt za patologię, a z patologią należy walczyć. Hejterzy nie przyjmują do wiadomości, iż otyłość mogą wywoływać choroby cywilizacyjne: cukrzyca, depresja, zaburzenia hormonalne i wiele innych. Jedyny obraz, jaki mają w głowie, to osobę jedzącą od rana do wieczora ciastka i torty. Od dziecka nie jem słodyczy, bo nie lubię. Moja mama nie jadała i nigdy mnie tym nie karmiła. Czekolada nie jest dla mnie żadnym rarytasem ani smakołykiem.

Chcesz wygłosić jakąś deklarację?

Tak. Zwracam się do kobiet i do mężczyzn – trzeba siebie akceptować, kochać. Otyłość jest problemem, ponieważ jest chorobą, a każdy proces leczenia trwa. Wymaga czasu, cierpliwości, wytrwałości. Nie każdy tyje czy puchnie od nadmiernego jedzenia czy źle zbilansowanej diety. Mamy różne genetyczne predyspozycje. Jedni są chudzi od urodzenia i umrą chudzi, inni tyją i chudną, a jeszcze inni są grubi od dziecka do dorosłości, robią operacje bariatryczne i stosują różne leki. Ja próbuję innych metod i widzę efekty. Zapisałam się na pilates. Poszłam raz na próbę. Potem drugi, trzeci, czwarty, piąty. Zakochałam się, to jest genialne! Można się porozciągać, wzmocnić mięśnie, wysmuklić sylwetkę. Trafiłam też na świetnych trenerów. Zawsze miałam 168 centymetrów wzrostu, ostatnio się zmierzyłam i wyszło 166 i pół. Powiedziałam do chłopaków: „Słuchajcie, za pół roku chciałabym być dwa centymetry wyższa, da się?”. „Da się!”

Cały wywiad w nowym numerze VIVY! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży od czwartku, 8 maja.

Co jeszcze w nowym numerze Vivy! 9/2025

Anna Nehrebecka o życiowych wyborach i ich konsekwencjach, chorobie nowotworowej oraz o najtrudniejszej walce, jaką przyszło jej toczyć.

Papież Franciszek - co nam po sobie zostawił jeden z najbardziej kontrowersyjnych papieży w historii Kościoła katolickiego?

Rafał Maćkowiak aktor zdradza, iż nie zawsze robił rzeczy, z których może być dumny, ale zawsze dawał z siebie wszystko…

Kolumbia, jakiej nie znamy, czyli wędrówka śladami „Stu lat samotności” Gabriela Garcíi Márqueza.

Idź do oryginalnego materiału