Dziękuję, iż zgodziłeś się ze mną porozmawiać. Wiem, iż grasz dużo koncertów, poza tym grasz w serialach i masz wiele innych zajęć. Można powiedzieć, iż jesteś człowiekiem wielu talentów. Powiedz, w jaki sposób chłopak spod Łukowa trafił do telewizji, a potem podbił Internet?To interesująca historia. Miałem kiedyś dziewczynę, która zabrała mnie na casting do serialu. Okazało się, iż ona się nie dostała, a ja się dostałem. I tak zacząłem w tym serialach sobie pogrywać. Jeden serial, drugi. Jakoś tak fajnie wyszło, iż reżyserzy zaczęli do mnie dzwonić. I po jakimś czasie, w szkole średniej stwierdziłem, iż chciałbym studiować aktorstwo. Poszedłem do Szkoły Aktorskiej Haliny i Jana Machulskich na aktorstwo. W międzyczasie rozpocząłem jeszcze drugi kierunek, stosunki międzynarodowe. No i przez ten czas tak sobie studiowałem, jeden kierunek, drugi kierunek. I przyznam się szczerze, iż było to doświadczenie fajne, bardzo miłe. Zrobiłem trzydzieści seriali. Miałem przyjemność też zagrać w 5 czy 6 filmach. Zresztą do dziś gram w „Barwach szczęścia”. Natomiast moją największą pasją od dziecka była muzyka. Muzyka towarzyszyła ci od dzieciństwa?Tak. Jako dziecko uwielbiałem kolędować, śpiewać, grać. Zawsze marzyłem o tym, aby śpiewać. A okres świąteczny był dla mnie bardzo ważny, niesamowity. Mój dziadek grał na saksofonie. Był moim motywatorem życiowym. Za jego namową zacząłem śpiewać, wydawać pierwsze piosenki. Jesteś przykładem dla młodych ludzi, zamieszkałych na wschodzie Polski, iż warto podążać za marzeniami... Cóż mogę powiedzieć? Ludzie często dyskredytują mieszkańców Polski wschodniej. A ja swoim życiem i swoją obecnością w show-biznesie pokazuje, iż kurczę, da się. I my mamy wielkiego powera! Natomiast mam wrażenie, iż troszkę żyjemy w takim jakby marazmie, iż marzymy trochę mniej niż ludzie mieszkający na zachodzie Polski. To jest moja refleksja, dziesięcioletnia obserwacja. Czym jeszcze różnimy się od mieszkańców zachodniej Polski? W mojej opinii, ludzie na zachodzie kraju znajdują czas na zabawę. My, owszem, mamy rozwiniętą gościnność, w naszych domach panuje ciepło, jesteśmy rodzinni i wierzący, ale często zapominamy, żeby w naszym życiu była radość. Ludzie wstają rano o piątej do roboty, zapier..ją całe życie. I często praca u nas jest najwyższą wartością, a nie właśnie marzenia i pasje. Dla nas praca jest bardzo dużą częścią życia, a ja się nauczyłem czegoś takiego, iż fajnie jak jest praca i jest elementem naszej pasji, ale praca jest po to, żeby mieć ładniejszy dom, żeby pojechać na fajniejsze wakacje i żeby ładniej się ubrać. Czyli praca jest jedynie narzędziem, a nie głównym celem życia. Myślisz, iż za mało wierzymy w siebie? Zdecydowanie, na sto procent. Przywołam tutaj Śląsk. Ludzie napędzają się. Popatrz, jak dużo artystów, jak dużo piłkarzy jest właśnie ze Śląska. I jak mało ludzi jest od nas. W pasie między Lublinem a Białymstokiem na przestrzeni 40-50 lat było niewielu słynnych wokalistów, artystów. Dziś jest to samo. Dlaczego? Jesteśmy od razu w kieracie pracy, obowiązków. Powiem ci ciekawostkę, województwo kujawsko-pomorskie, małe województwo, Bydgoszcz i Toruń i parę wiosek. A ja zagrałem tam w tym roku ze 120 koncertów. No i na Śląsku to samo, ale Śląsk jest potężny. Nie wiem, czy na pasie Białystok, Lublin, Rzeszów zagrałem w tym roku 35 koncertów. Myślę, iż chodzi też o czynnik ekonomiczny. Ludzie na Śląsku, na Kujawach, w Wielkopolsce idą na koncert półtoragodzinny, wydają stówę i bawią się cudownie. U nas ludzie czekają na dożynki i inne plenerowe imprezy organizowane przed domy kultury, samorządy itd. Myślę, iż to jest spowodowane faktem, iż ciężko zarobiony pieniądz oglądany jest dwa razy. Mam jednak wrażenie, iż nie myślimy, aby dawać frajdę sobie i bliskim. To jest moje przesłanie. W lipcu tego roku Skolim wystąpił na Dniach Wisznic i rozgrzał publiczność, fot. Justyna Lesiuk-Klujewska Jesteś za tym, aby wspierać nasze lokalne talenty? Oczywiście. Nasze talenty, naszych seniorów, młodych, nie wyśmiewać a pchać do góry. Masz pięćdziesiąt lat, masz pasję? To jest przepiękna rzecz. Ja pamiętam jak moja śp. babcia z podłukowskiej wioski czytała mi Pismo Święte. Chodziłem z nią po szkole za stodołę i ona mi pokazywała przyrodę. Moje dzieciństwo, to była jedna wielka przygoda. I ta moja babcia robiła na drutach. Zachwycałem się tym. Zastanawiałem się wówczas, jak ona to robi, iż mając dwa druty i włóczkę, potrafi stworzyć takie piękne dzieło. Byłem w szoku. Jako dziecko zachwycałem się tym. I mam wrażenie, iż my dzisiaj nie zachwycamy się małymi rzeczami, już nie mówiąc o w ogóle o rzeczach wielkich. Raczej krytycznym okiem patrzymy na sąsiada, kolegę. Może mamy to w DNA, a może nie mamy. Być może na przestrzeni lat przestaliśmy się bawić.Pochodzisz spod Łukowa, dobrze znasz realia życia tutaj. A powiedz proszę, odwiedzasz czasem Białą Podlaską? Oczywiście, Biała Podlaska, Terespol, Leśna Podlaska – te rejony są mi bardzo bliskie. Czuję się z nimi związany. Uważam, iż to moje DNA. Kocham nadbużańską naturę, obcowanie z nią sprawia mi niesamowitą frajdę. Wiele utworów tu powstało. Nigdzie się nie czuję tak swojsko jak u nas. Mam dom pod Siemiatyczami i całe moje życie skupia się wokół rzeki Bug. Lubię jeździć na ryby do Konstantynowa i Gnojna. Porozmawiajmy o twoich utworach. Sam piszesz teksty do piosenek? Jak wygląda proces tego tworzenia utworów?Tak jest, piszę teksty, ale oczywiście w studiu też są chłopak ode mnie z zespołu, z którymi działam. Są utwory, które powstają w jedną noc, a są też utwory, które powstają w godzinę. Inne piosenki „rodzą się” prawie dwa lata się robi. Nie ma reguły. To raczej jakiś dany stan emocjonalny, który ci towarzyszy, np. jak jedziesz samochodem, otrzymujesz i muzycznie próbujesz go zobrazować. A kto tworzy muzykę do twoich piosenek?Muzykę tworzy Skolim, gitarzysta i moi koledzy ze Śląska, z którymi działam. A wspomniałeś o dziadkach i o Bożym Narodzeniu w dzieciństwie. Jak wspominasz ten okres? W mojej pamięci są mroźne zimy. Pamiętam też stół, który na pozór wigilijny i skromny, ale jednocześnie uginał się od potraw. Potrawy były postne, bo były to ryby, kapusta, pierogi. Obowiązkowo pod obruskiem było sianko. Pamiętam piękny wielopokoleniowy dom, od pradziadków, po mnie jako dziecko. W wspomnieniach mam śpiewanie kolęd, naturalną choinkę Być może tamte święta kilka się różnią od tego, co teraz przeżywam, ale mam wrażenie, iż kiedyś to miało niezwykłe barwy. Lampek na domach i choinkach było mniej, ale mam wrażenie, iż świeciły mocniej.Pamiętam, iż u drugich dziadków, którzy mieszkają między Łosicami a Białą Podlaską, gościły sosnowe drzewka, co dla mnie była niesamowitym szokiem. W tym czasie w telewizji pokazywali piękne amerykańskie jodełki, a u stała wiejska jodełka.Skolim zapowiada, iż zaskoczy fanów jeszcze niejednym hitem, fot. z arch. Skolima Wspominałeś, iż lubiłeś kolędować?Uwielbiałem kolędować. To jest ten aspekt, który mnie pchnął do muzyki. Od dzieciństwa uwielbiałem polskie kolędy, są przepiękne, cudowne. Kolędowałem z całą rodziną, ale nigdy nie miałem odwagi, aby kolędować „po domach”. Boże Narodzenie było i jest dla mnie wyjątkowym czasem. Cokolwiek by się nie działo na świecie, to święta są takimi elementami życia, które muszą być niezmienne. A masz jakąś ulubioną kolędę?Wiesz, w zasadzie lubię wszystkie kolędy. Lubię skoczne kolędy, takie jak „Przybieżeli do Betlejem” czy „Tryumfy Króla Niebieskiego”. Lubię też spokojniejsze kolędy, np. „Cichą noc”. Czy jako dziecko chodziłeś na pasterkę? Tak i uwielbiałem to. Północ wydawała mi się nieosiągalna. Marzyłem, żeby wytrzymać do godziny 24. Piękna rzecz w konfrontacji do mojej dzisiejszej bezsenności. Chodzę spać o trzeciej, czy o czwartej, a kiedyś na mnie, a kiedyś było dla mnie wielkim wyzwaniem wytrzymanie do północy. A czy pamiętasz jakiś najbardziej trafiony prezent świąteczny? Dostawałem bardzo dużo prezentów. Aż się dziwiłem, ale trzeba przyznać, iż dla swoich dziadów byłem jedynakiem. Wszyscy robili te prezenty dla mnie. Oczywiście wierzyłem w świętego Mikołaja. Pamiętam, iż zawsze miałem mnóstwo prezentów, byłem rozpieszczany. Czy w związku z tym dziś lubisz obdarowywać innych? Uwielbiam. Sprawia mi to niesamowitą frajdę. Myślę, iż to obdarowywanie innych to cudowna tradycja, bo myślimy o innych, o drugim człowieku. A co dla ciebie jest najważniejsze w świętach Bożego Narodzenia? Najważniejsze jest dla mnie to, iż jestem osobą wierzącą i mamy piękną, polską tradycję. Nieważne, czy mieszkasz w Szczecinie, czy na drugim końcu Polski, czy w Gdańsku, czy w Zakopanem. Ważne, iż wszyscy bardzo podobnie obchodzimy Boże Narodzenie, jako czas nowej nadziei i radości. Widzimy w drugim człowieku człowieka. Piękna rzecz, Bóg nas kocha, a świat się zatrzymuje. Boże Narodzenie tuż-tuż. Czego chciałbyś życzyć czytelnikom „Słowa Podlasia” na te nadchodzące święta i nowy, 2026 rok? Życzę wszystkim zdrowia, szczęścia, miłości, bogactwa, żebyśmy się zmieniali tylko na lepsze. Abyśmy się, iż tak humorystycznie powiem, nie zestarzeli. Życzę wiary w siebie, żebyśmy my – mieszkańcy Polski wschodniej – czuli się wartościowi, żebyśmy czuli, iż jesteśmy stworzeni do wielkich rzeczy. Na koniec zdradź nam, jakie masz plany zawodowe na przyszły rok? Niedawno wydałem piękny utwór „Życie jest jedno”. Zapraszam do jego posłuchania. I cóż, w nowym roku będzie bardzo, bardzo dużo numerów. Myślę, iż jeszcze niejednym hitem zaskoczę fanów. W międzyczasie wystąpię na Sylwestrze z Polsatem, zapraszam wszystkich na to wielkie wydarzenie. Poza tym czeka mnie w lutym, marcu i kwietniu intensywna trasa koncertowa – zagram mnóstwo koncertów.