Dzięki nowozelandzkiemu aktorowi Russelowi Crowe cofnąłem się ostatnio o 80 lat, do jesieni 1945 r. Udało mi się bowiem obejrzeć przedpremierowy pokaz amerykańskiego filmu fabularnego pt. „Norymberga” w reżyserii Jamesa Vanderbilta, z genialnym Russellem Crowe w roli głównej. Odtwarza postać marszałka Rzeszy Hermanna Göringa, drugiej osoby w hitlerowskich Niemczech. To właśnie Göring w specjalnym liście z lipca 1941 r. polecił SS- Obergruppenführerowi Reinhardowi Heydrichowi, szefowi RSHA (Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy), poczynić przygotowania natury organizacyjnej i rzeczowej niezbędne do ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej w Europie. Efektem listu marszałka była tzw. Konferencja w Wannsee 20 stycznia 1942 r., podczas której przypieczętowano los 11 mln europejskich Żydów. Russel Crowe zaprezentował w filmie „Norymberga” Himalaje aktorstwa. A zadanie miał diabelnie trudne, ponieważ Göring to postać wyjątkowo złożona. Z jednej strony obdarzony charyzmą lotnik – bohater I wojny światowej, błyskotliwie inteligentny bywalec salonów, z drugiej człowiek bezlitosny, patologicznie nienawidzący Żydów, cyniczny manipulator, morfinista, złodziej i intrygant pławiący się we władzy i luksusach.