Wystąpił w 'DDTVN'. Po emisji odcinka jego mama dostała mail z trumnami. "Nie znasz dnia, ani godziny"

gazeta.pl 3 godzin temu
Zdjęcie: www.instagram.com/szaliny.filip/


Po udziale w programie "Dzień Dobry TVN" 19-letni tiktoker zwany jako Jelly Frucik wydał oświadczenie. Skala agresji, której doświadczył, była tak duża, iż wraz z mamą zdecydował się zgłosić sprawę na policję. Czy naprawdę musiało do tego dojść?
W piątek 4 października w programie Dzień Dobry TVN przybliżono twórczość internetowego twórcy - Jelly Frucika. 19-letni Filip zdobył wielką popularność na TikToku publikując filmiki o charakterze komediowym. Podczas swoich live'ów wcielał się w głośną personę, krzycząc, rozsypując produkty podczas gotowania, robiąc makijaż czy tańcząc. Jego działalności budzi jednak skrajne emocje. Nastolatek nie stroni od wulgaryzmów, chociaż w większości odbiorcami jego treści są dzieci i młodzież.


REKLAMA


Jelly Frucik jako szkodliwy twórca
Postać Jelly Frucika w programie przedstawiono jako szkodliwą. Pokazano wybrane urywki nagrań, na których chłopak przeklinał, jadł i robił głupie miny. Pojawił się również fragment, podczas którego tiktoker ugryzł kostkę do zmywarki. Filip jednoznaczne podkreślił, iż jego kontent jest prześmiewczy, a z perspektywy czasu incydent z kostką uważa za "głupi i nie chce, aby jego odbiorcy naśladowali podobne zachowania".
W materiale nie zabrakło jednak dramatycznej muzyki, a zaproszeni do studia eksperci krytykowali zachowanie 19-latka. "Od tych głupot do samobójstw dzieci jest niedaleka droga" - podsumowano. Treść wspomnianego odcinka opisaliśmy szerzej w poprzednim artykule.
Oświadczenie po wyniku odcinka
Po emisji odcinka w sieci zawrzało. Z jednej strony na chłopaka spadła fala krytyki. Część internautów twierdziła, iż jest toksyczny, a swoimi treściami może wyrządzić najmłodszym krzywdę. Z drugiej, pojawiły się liczne głos obrońców Filipa, zdaniem których stacja pokazała go z możliwie najgorszej strony. Nasza czytelniczka zwróciła uwagę na fakt, iż chłopak porusza kwestie samoakceptacji i hejtu, tłumacząc jak je przetrwać, jak uwierzyć w siebie i we własną wartość. "Kontrowersje wzbudza to, iż zdarza mu się przeklinać, nie jest to godne pochwały, ale umówmy się, któremu nastolatkowi się to nie zdarza, wystarczy się przejść pod dowolną szkołą. Wolę, żeby moje córka po zawodzie miłosnym, skorzystała z rad Jelly Frucika, który często mówi dziewczynom: jeżeli nie odpisuje, nie jest ciebie wart, niż wsłuchiwała się w seksistowskie teksty polskich raperów" - pisała.
Sposób, w jaki przedstawiono go w programie nie spodobał się także samemu Jelly Frucikowi. Na jego profilu na Instagramie pojawiło się oświadczenie, w którym twierdzono, iż materiał został zmanipulowany. "Filip został zaprezentowany jako patostreamer tworzący wyłącznie szkodliwe i demoralizujące treści, a dowodzić tego miały tendencyjnie wybrane fragmenty z jego filmów. Dodatkowo zostały one opatrzone komentarzem, iż Filip jest osobą potrzebującą pomocy. Jest to nadużycie, przeciwko któremu musimy zaprotestować. Wyemitowany przez stację telewizyjną materiał przedstawia bowiem nieprawdziwy obraz osoby, którą ma przedstawiać" - czytamy. Skontaktowaliśmy się ze stacją TVN z prośbą o komentarz w tej sprawie. Gdy tylko go otrzymamy, zaktualizujemy artykuł.


Zobacz wideo Czy Roxie Węgiel wciąż czuje się traktowana jak dziecko? "Ta 13-latka dojrzała" [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]


Agresja ze strony dorosłych
Z tej całej sytuacji najbardziej uderzyły mnie pogróżki, które 19-letni Filip wraz ze swoją mamą otrzymał po emisji odcinka. Na instastory tiktokera pojawiło się zdjęcie z komisariatu policji. "Ktoś przesadził i się z mamą boimy" - twierdził. Pokazał również mail, jaki im wysłano. Nadawca zamieścił w załączniku zdjęcia trumien, które mieli sobie wybrać, odgrażał się i kazał mamie nastolatka oglądać się za siebie. "Nie znasz dnia ani godziny" - dodał. Sama widziałam w sieci wiele kipiących agresją komentarzy, a po kliknięciu w zdjęcia ich autorów wyświetlały mi się profile dorosłych ludzi zamieszczających na Facebooku fotografie z dziećmi.
Te wydarzenia skłoniły mnie do refleksji. Prawdą jest to, iż rzeczywistość, w której w tej chwili wychowują się dzieci, wygląda zupełnie inaczej niż 10 czy 15 lat temu. Pojawiają się kolejne platformy, a wraz z nimi nowi twórcy. Bywa, iż rodzice za nimi nie nadążają, nie rozumieją, co ogląda ich dziecko albo się tym nie interesują. Uważam, iż w programie Dzień Dobry TVN słusznie zaapelowano do rodziców, by zainteresowali się tym, co robią w sieci ich dzieci i pilnowali, czy te treści były dopasowane do ich wieku. Czy jednak Filip na tle wszystkich innych twórców stanowi największe zagrożenie?
To rodzice są pierwszym wzorem
Jeszcze niedawno głośna afera Pandora Gate wstrząsnęła Polską, mieliśmy również do czynienia z przemocowymi twórcami, którzy upijali się na wizji, publikowali treści o charakterze seksualnym i zachowywali się agresywnie. Naturalne jest, iż chcemy chronić dzieci przed takimi materiałami, ale powinniśmy zacząć od zastanowienia, jakie postawy sobą reprezentujemy. Dlaczego dorosła osoba wyzywa kogoś na facebookowej grupie? Dlaczego publikuje pod różnymi zdjęciami ordynarne komentarze, odgraża się i obraża innych? Jak doszło do tego, iż internauta wysłał licealiście i jego mamie zdjęcia trumien?
Dzieci obserwują naszą działalność w sieci. Naśladują zachowania, odruchy, słowa. To rodzic jest dla nich pierwszym wzorem, nie influencerzy. Chcąc reagować na sytuacje, które nas bulwersują, warto zastanowić się dwa razy, czy nie przekraczamy pewnych granic, na które nie pozwolilibyśmy sobie poza siecią? W tym wypadku w mojej opinii wielu dorosłych w komentarzach pokazało gorsze oblicze od krytykowanego na antenie Jelly Frucika.
Idź do oryginalnego materiału