Obejrzałam odcinek "DDTVN" z Jelly Frucikiem. Oto moje wnioski

gazeta.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: www.tiktok.com/@fluffy_zoogaj/


Po emisji piątkowego odcinka "Dzień Dobry TVN" z udziałem Jelly Fruicka, doszło do burzliwej dyskusji w sieci. Część dorosłych uważa, iż propagowane przez niego treści są szkodliwe i mogą stanowić zagrożenie dla dzieci. Inni upierają się, iż to niegroźna, internetowa persona.
Pierwszy raz usłyszałam o Jelly Fruciku, gdy podpisywał swoją książkę. Sieć obiegły wówczas zdjęcia fanów szturmujących galerię handlową, by zyskać podpis TikTokerka. Dowiedziałam się, iż to nie powieść, czy biografa, a coś w rodzaju notesu z zadaniami. Czytelnicy mieli na poszczególnych stronach np. opisać swój plan dnia lub odpowiedzieć na jakieś pytania. W ten sposób moje zainteresowanie opadło, aż do momentu, w którym w internecie zawrzało ponownie. Tym razem po publikacji odcinka Dzień Dobry TVN z Jelly Frucikiem w roli głównej. Z ciekawości postanowiłam go obejrzeć.

REKLAMA





"Wulgarny i kontrowersyjny"
Na początku programu stwierdzono, iż jest to twórca, który porywa młodych odbiorców. Zwrócono również uwagę na jego zasięgi, bo Jelly Frucika obserwuje na TikToku ponad 725 tys. osób. Zaznaczono jednak, iż 19-letni Filip jest "wulgarny i publikuje kontrowersyjne treści". Chwilę później zalano widza kompilacją krótkich, poszatkowanych fragmentów jego twórczości. Widzieliśmy urywki nagrań z galerii handlowej, filmiki, na których chłopak jadł, robił makijaż, robił głupkowate miny, a przy tym przeklinał.
Po wszystkich rozbrzmiała niepokojąca, mroczna muzyka. Taka, którą równie dobrze można byłoby podłożyć jako ścieżkę dźwiękową do jakiegoś horroru. Wtedy czułam już, iż omawiany temat będzie poważny. W kolejnym ujęciu zobaczyłam Filipa, który siedział na krześle naprzeciwko dziennikarza. Na pytanie, kim adekwatnie jest, odpowiedział:

Jestem Jelly Frucik, robię kontent prześmiewczy, codzienne live'y, jak jakieś tam paczki otwieram od widzów. Pokazuję, jak gotuje, ale prześmiewczo, bo nie umiem gotować.



Zobacz wideo Czy Roxie Węgiel wciąż czuje się traktowana jak dziecko? "Ta 13-latka dojrzała" [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]



Incydent z kostkami do zmywarek
Dziennikarz zwrócił uwagę na fakt, iż chłopak często przeklina, choć jego odbiorcami są przecież młodzi widzowie. Faktycznie, na podstawie urywków filmików stwierdziłam, iż są mocno wulgarne. Jelly Fruicik tłumaczył jednak, iż uczniowie i tak mają do czynienia z przekleństwami w szkole. Kolejną przytoczoną przez dziennikarza kwestią by filmik, na którym 19-latek ugryzł kostkę do zmywarki, by zaraz ją wypluć.
"A to jeden z filmików, w których autor poleciał zbyt grubo. Uwaga, takie zachowanie jest naprawdę niebezpieczne, pokazujemy je ku przestrodze, aby rodzice zwrócili zdecydowanie większą uwagę na to, co w internecie oglądają ich dzieci" - powiedział poważnym głosem lektor, gdy na ekranie zobaczyliśmy ten fragment nagrania z TikToka. Muzyka stała się wówczas na tyle dramatyczna, iż równie dobrze pasowałaby do filmu "Szczęki".



W rozmowie z dziennikarzem Filip podkreśli jednak, iż z perspektywy czasu uważa akurat sytuację ze zmywarką za błąd, młodzi odbiorcy mogą go naśladować. "Chciałem zrobić show, żeby były dymy, ale już tego nie powtórzę, bo to było średnie" - wyjaśnił.
Zagrożenie dla zdrowia i życia czy przerost formy nad treścią?
W dalszej części programu psychoterapeutka Maja Herman stwierdziła, iż 19-latek prezentuje bardzo dużo postaw, które są społecznie nieakceptowalne. "Jest gotowy do poniżenia siebie i poniżenia swojego otoczenia za pieniądze. Ty mi coś dasz, a ja zrobię coś głupiego" - twierdziła. Prowadzący rozmawiali z kolejnymi ekspertami i jednoznacznie podkreślali, iż zachowanie influencera jest szkodliwe. Kilkakrotnie wracał również temat fragmentu z kostką do zmywarki. Tak, jakby tiktoker regularnie spożywał je na wizji. Prowadzący przeszli płynnie do kontroli rodzicielskiej i zagrożeń, jakie stawia internet. Apelowano do rodziców, by monitorowali treści, które oglądają najmłodsi oraz pokazano fragment materiału z wypowiedzią Marka Zuckerberga. "Od tych głupot do samobójstw dzieci jest niedaleka droga" - podsumowano.
Drugie oblicze Jelly Frucika
Skończyłam oglądać odcinek z mieszanymi uczuciami i postanowiłam obejrzeć kilka fragmentów nagrań zamieszczonych na profilu na TikToku nastolatka. Zobaczyłam kogoś, kto ewidentnie tworzy jakąś internetową kreację - wariację na temat swojej osoby. WIdziałam filmki-skecze, filmiki zrobione w konwencji kabaretu. Kogoś kto podskakiwał, przewracał się, rozsypywał mąkę podczas gotowania, farbował włosy, malował się, tańczył.
Czy zauważyłam jakieś potencjalne zagrożenie dla zdrowia i życia? Absolutnie nie. Nie natrafiłam na żaden materiał, który byłby błędem porównywalnym do ugryzienia wspomnianej kostki. Czy jest to profil, który poleciłabym dziecku? Nie. Najbardziej raziła mnie ilość przekleństw i uważam, iż niektóre z nich najmłodsi widzowie mogliby wprowadzić do swojego języka, chcąc naśladować swojego idola. W mojej głowie pojawiła się myśl - nie jest to wartościowe, ale czy jest szkodliwe?



Przeczytałam komentarze rodziców pod filmikami. Porozmawiałam ze znajomymi rodzicami. Niektórzy twierdzili, iż nagrania Filipa mają wręcz swoją pozytywną stronę. - On jest nastolatkiem, jest gejem, opowiada, jak w szkole nie był akceptowany przez rówieśników i był wyśmiewany. Tłumaczy jak to przetrwać, jak sobie poradził, jak wierzyć w siebie. Jest w tym bardzo autentyczny. Kontrowersje wzbudza to, iż zdarza mu się przeklinać, nie jest to godne pochwały, ale umówmy się, któremu nastolatkowi się to nie zdarza, wystarczy się przejść pod dowolną szkołą - powiedziała mi jedna z mam.
Oświadczenie nastolatka
Po emisji odcinka Dzień Dobry TVN w sieci zawrzało. Pojawiły się komentarze osób widzących w Filipie zagrożenie, a w komentarzach dosłownie mieszano go z błotem. Sam Jelly Frucik płakał na wizji twierdząc, iż materiał został pocięty w taki sposób, by pokazać jego działalność z jak najgorszej strony. Na jego profilu na Instagramie pojawiło się oświadczenie. Tym razem nie zobaczyłam już wygłupiającego się influencera, ale załamanego nastolatka.



A co ja o tym myślę? Muszę przyznać, iż mam mieszane uczucia. Z jednej strony widzę w nim licealistę, który sam ledwie wkroczył w dorosłość. Nie uważam również, żeby język, którym operuje i część omawianych treści były stosowne dla najmłodszych. Z drugiej, w sieci widziałam już nagrania na żywo z udziałem osób nadużywających alkoholu, stosujących wobec siebie przemoc lub propagujących treści o charakterze przemocowym. W mojej ocenie Jelly Frucik nie zalicza się do grona najbardziej toksycznych osób, które ogląda młodzież w internecie. Zgadzam się z ekspertami z Dzień Dobry TVN w kwestii tego, iż rodzice powinni monitorować oglądane przez dzieci treści. Czy jednak 19-letni Filip faktycznie jest osobą, która może stanowić "zagrożenie dla czyjegoś zdrowia i życia"? Mam w tej kwestii duże wątpliwości.
Skontaktowaliśmy się ze stacją TVN z prośbą o komentarz w tej sprawie. Gdy tylko go otrzymamy, zaktualizujemy artykuł.
Idź do oryginalnego materiału