Wycinek

filmweb.pl 1 miesiąc temu
Życie w Bostonie jest piękne i pełne niespodzianek. Tak przynajmniej sugeruje film "It Ends with Us". Ambitne i wiedzione pasją kobiety zakładają świetnie prosperujące kwiaciarnie, na dachach apartamentowców można spotkać przystojnych i szarmanckich lekarzy, a w najlepiej ocenianych restauracjach natkniemy się na dobrych znajomych z przeszłości. To jeszcze nie wszystko! W mgnieniu oka zatrudnimy tu nowe współpracowniczki i przy okazji zawiążemy trwałe serdeczne przyjaźnie. Ironizuję? Może trochę, ale poziom abstrakcji, na który wznoszą się twórcy, jest wprost proporcjonalny do poziomu stylizacji Blake Lively. Gdyby chodziło o tradycyjną hollywoodzką opowiastkę o miłości i jej ślepych wyborach, czepiałbym się mniej. Niestety film Justina Baldoniego próbuje być jednocześnie atrakcyjnym romantycznym spektaklem i kinem o przemocy domowej. Siłą rzeczy brakuje w nim miejsca i czasu w niuanse, ostrzejszy rysunek świata przedstawionego, głębszą analizę problemów społecznych czy umocnienie logiki kilku wątków.

Blake Lively
  • CTMG, Inc.
  • JoJo Whilden

"It Ends with Us" próbuje zdyskontować sukces powieści Colleen Hoover, która sprzedała się w ponad 7 milionach egzemplarzy i została przetłumaczona na ponad 20 języków. Książka przeżyła renesans popularności na TikToku i doczekała się kontynuacji. Nie dziwi więc, iż zainteresowała się nią Fabryka Snów, która uwielbia skupować prawa do wszelkiej maści bestsellerów. Scenariusz Christy Hall trzyma się blisko prozy Hoover, rozmieszczając akcję na dwóch planach czasowych. W teraźniejszości Lily Bloom (Blake Lively) otwiera wymarzoną kwiaciarnię i zakochuje się w neurochirurgu Ryle'u (Justin Baldoni). Niemal idealna relacja stopniowo okaże się podszyta toksyczną energią, a pojawienie się starego znajomego Atlasa (Brandon Sklenar) mocno zamiesza w uczuciach bohaterki. Równolegle poznajemy przeszłość Lily, którą naznaczyła pierwsza prawdziwa miłość i rodzinna trauma. Zależność między dawnymi i obecnymi doświadczeniami stanie się kluczem do zrozumienia biografii kobiety.

Mimo niezłego aktorstwa, paru zabawnych dialogów i wypieszczonych zdjęć, "It Ends with Us" zamienia się w dość infantylny i kiczowaty produkt skierowany głównie do fanek powieści. Romantycznym i zmysłowym fragmentom obowiązkowo towarzyszy jakaś nastrojowa popowa piosenka, kamera fetyszyzuje efektowne ubrania i wnętrza, a żadna informacja nie umknie widowni, bo wielokrotnie przypomną ją retrospekcje albo rozmowy bohaterów. Ten rodzaj kina łatwo manipuluje emocjami, upraszczając wiele życiowych sytuacji i prowadząc nas jak po sznurku do szczęśliwych rozwiązań. Już w scenie przypadkowego spotkania Lily i Ryle'a z Atlasem wiemy dokładnie, gdzie zmierza ekranowa historia, choć nie weszła jeszcze w najmocniejsze zakręty. Drażni też schematyzm wywiedziony ze słabych komedii romantycznych. Mamy więc typową galerię postaci: matkę przesadnie zatroskaną o los córki, mało rozgarniętą przyjaciółkę, idealnego partnera skrywającego mroczny sekret i długo niewidzianego przyjaciela, który może podać pomocną dłoń. Co gorsza, twórcy lekceważą zasady prawdopodobieństwa i testują naszą wytrzymałość na fabularne głupstwa. Zwróćcie uwagę, jaki zbieg okoliczności prowadzi do drugiego spotkania Lily i Ryle'a. Albo wyjaśnijcie mi, czemu przyjaciółka bohaterki wchodzi w biznes kwiaciarski, gdy jej mąż śpi na pieniądzach i mogą wspólnie w coś zainwestować? Podobne pytania rodzą się w głowie co chwilę i każą podważać wiarygodność narracji.

Blake Lively, Justin Baldoni
  • CTMG, Inc.
  • Nicole Rivelli

Prawdziwe schody zaczynają się dopiero wtedy, gdy film chce stawać po słusznej stronie i uderzać w poważniejsze tony. W młodości i dorosłym życiu Lily odbijają się bowiem kwestie przemocy domowej i seksualnej, międzypokoleniowego transferu destrukcyjnych wzorców oraz dokonywania wyborów z myślą o dobru dzieci. A jednak "It Ends with Us" tylko udaje kino zaangażowane społecznie i podczepia się pod modę na feminizm. Z jednej strony twórcy bronią ofiar i portretują bohaterkę jako osobę wyzwalającą się z kręgu brutalności, a z drugiej spłycają wizerunki sprawców i uprawiają tanią psychoanalizę na przykładzie Ryle'a. Film bazuje zresztą na prostackim i stereotypowym kontraście, w którym boska uroda i uwodzicielska moc mężczyzny przykrywają jego negatywne zachowania i wewnętrzne demony. Godny zaufania i prawdziwie rycerski jest zaś Atlas, bardziej skryty i wycofany typ niemal wyzbyty z seksualnej energii i potrzeb. Wątpliwej reprezentacji doczekały się choćby idee kobiecej solidarności, empatii i zrozumienia. Reżysera niespecjalnie interesują dyskusje Lily z matką, które bolesną przeszłość wyjaśniają sobie w dwóch krótkich zdaniach. Nie wspominając o dziwnie biernej postawie jej przyjaciółki, która – uwaga! spojler! – wie o Ryle'u całkiem sporo. Im bliżej finału, tym więcej na ekranie moralizowania i pouczania w duchu współczesnej poprawności – trudno kłócić się ze słusznością tych lekcji, ale można nie dowierzać w szczere intencje twórców. Czy rzeczywiście zależy im na uświadomieniu publiczności, skoro nie drążą głębiej i głoszą same oczywistości?

Blake Lively
  • CTMG, Inc.
  • Nicole Rivelli

Na koniec wrócę do Bostonu, który wydaje się równie ważnym bohaterem, co Lily, Ryle i Atlas. "It Ends with Us" niebezpiecznie przypomina reklamówkę amerykańskiego miasta wyobrażanego ostatecznie jako raj na ziemi. Atrakcyjne ujęcia na strzelistą panoramę i Zatokę Massachusetts oraz widoki szerokich ulic tonących w jesiennych kolorach upewniają, iż trafiliśmy pod szczęśliwą gwiazdę. Warto się jednak zastanowić, w ilu lokacjach toczy się akcja, dlaczego wyjęto je żywcem z ekskluzywnego katalogu i co tak naprawdę pozwalają nam zobaczyć twórcy. Słowem-kluczem jest tu wycinek. Wycinek świata, wycinek prawdy, wycinek problemów. Reżyser i scenarzystka tracą z oczu szerszy obraz, lekceważą detale oraz subtelności i eksploatują czarno-białe podziały. Wolą kreować nierzeczywistą, lśniącą wizję Bostonu zamiast wnikać w jego tkankę, tak jak wolą prześlizgnąć się po ważnych społecznie tematach, zamiast należycie je rozwinąć. Nadrzędnym celem pozostaje przecież opowiedzenie kolejnej pokrzepiającej bajki. "It Ends with Us" udaje większe ambicje, ale nie dajcie się zwieść pozorom!
Idź do oryginalnego materiału