Co jak co, ale w konkursie na najlepszą okładkę heavy metalową roku 2024 okładka nowego dzieła włoskiej formacji Windrow znalazła by się na pewno bardzo wysoko. Uwielbia jak na okładce dużo się dzieje i jest troszkę nutki tajemniczości, sporo smaczków i ukrytych motywów. Okładka z daleka zachęca i od razu krzyczy z daleka, iż czeka nas power metal w klasycznym wydaniu. Tak też faktycznie jest. Windrow to nie zespół znikąd, bowiem działają od 1997r i nagrali w sumie 6 albumów, z czego "Deus Universi" ukazał się 5 listopada.
Windrow w rzeczy samej jest kolejną wariacją Helloween i tych wpływów ekipy z Niemiec i w ogóle Kaia Hansena nie da się ukryć. Do tego dochodzi podobne konstruowanie utworów, no i jeszcze wokalista Pino Chirico, który mocno wzoruje się na Kiske. Wszystko staje się jasne, kiedy wkraczają pierwsze dźwięki i band daje popis swoich umiejętności. Grać potrafią i robią to naprawdę bardzo dobrze.Jakość jest, choć do ideału daleko. Wszystko na pewno przyćmiewa wtórność i troszkę brak pomysłów na hity na cały album. Problem wynika przede wszystkim z tego, iż album trwa godzinę i 12 minut. Strasznie długi materiał i troszkę band pod koniec już nie potrafi tak zaciekawić słuchacza. Gitarzysta Massimino też dwoi się i troi by było ciekawie, melodyjnie i klasycznie. Band zasługuje na uwagę i pochwałę za dobrze rozegrany materiał.
Wystarczy odpalić przebojowy "Overcome Your Fears" i już wszystko jasne. Klasyczny power metal zakorzeniony w latach 90 i słychać Helloween, czy Insania. Takie utwory jak "Humanity" to takie dość ostrożne granie, które jakoś specjalnie nie potrafi poruszyć. O wiele ciekawszy i żywszy jest "Breathe Of Life" i tutaj dobrze słychać inspiracje wokalisty twórczością i techniką Micheala Kiske. Emocjonujący riff na miarę Stratovarius dostajemy w "The last Legion". Dobrze band wypada w takiej stylizacji. Podobne wrażenie wywołuje "Wake of Time" czy "Lady of Blood", ale zaczynamy wkraczać w monotonnie i wałkowanie podobnych motywów. Druga część płyty solidna, rzemieślnicza i nieco słabsza niż pierwsza część. Warto wyróżnić bardzo helloweenowy "Against the End".
Nazwa Windrow może nie jest jakoś bardzo rozpoznawalna, bo do tych najlepszych im brakuje. Na pewno znajdziemy tutaj dobrze skrojony klasyczny power metal. Troszkę materiał za długi, troszkę taki momentami przewidywalny i taki jednostronny. Dla fanów Helloween pozycja obowiązkowa.
Ocena: 7.5/10