Z mężem przeżyliśmy razem ponad 40 lat i nigdy nie myślałam o rozwodzie, choć życie różnie się układało. Moja mama zawsze mi powtarzała, iż rodzinę trzeba ratować za wszelką cenę, i tego samego próbowałam nauczyć naszą jedyną córkę.
Kiedy wychodziła za mąż, bardzo się cieszyłam, bo wierzyłam, iż i dla niej to będzie „na zawsze”. Ale Ola miała inne poglądy. Mówiła, iż rozwód to nie koniec świata, iż jeżeli ludziom razem źle, to powinni się rozstać. Ja natomiast uważałam, iż trzeba umieć przeczekać trudne momenty.
Ich małżeństwo od początku nie było łatwe. Córka zawsze miała wokół siebie kolegów, czasem zbyt bliskich. Gdy poznała przyszłego męża, te relacje się zmieniły, ale nie każdemu mężczyźnie łatwo zaakceptować, iż jego żona przyjaźni się z innymi facetami.
Z tego powodu często się kłócili, ale jakoś sobie radzili. Do czasu, gdy urodził się ich synek — blondynek, a oboje byli ciemni. Zięć nie wytrzymał i zrobił test DNA. Dziecko było jego, ale córka się o tym dowiedziała i nie wybaczyła mu tej nieufności. Spakowała rzeczy i wróciła z dzieckiem do nas.
Próbowaliśmy ich pogodzić, rozmawialiśmy z nią, tłumaczyliśmy, iż to wszystko wynikło z jej własnego zachowania, iż życie nie jest czarno-białe, ale Ola była uparta. W końcu doszło do rozwodu.
Później próbowała jeszcze ułożyć sobie życie, ale bez powodzenia. Trafiała na niewłaściwych mężczyzn — kłamców, zdrajców. Miała już dziecko, a ja jestem przekonana, iż żaden obcy mężczyzna nie pokocha dziecka tak, jak jego własny ojciec.
W rezultacie — szukając szczęścia, została sama. A były zięć ułożył sobie życie — ożenił się ponownie, ma kolejne dziecko, mieszka za granicą. Z wnukiem nie ma kontaktu, bo córka mu nie pozwoliła. Uważam, iż to był błąd.
Ostatnio znalazła go na Facebooku i żałuje. Żałuje, iż wtedy nie potrafiła schować dumy do kieszeni i zawalczyć o rodzinę. Teraz jest jej bardzo trudno. Wychowuje nastolatka, który przechodzi burzliwy okres dorastania. Mój mąż, jego dziadek, stara się zastąpić ojca, ale wiadomo, iż to nie to samo.
Jest ciężko. A najgorsze, iż już nic się nie da cofnąć. Zięć żyje daleko, ma swoje życie, nie chce wracać do przeszłości. Minęło zbyt wiele czasu.
Teraz córka zgadza się ze mną — łatwiej coś zniszczyć, niż zbudować. Trzeba było spróbować ocalić rodzinę…