Wednesday – recenzja 2. sezonu. Dziwności ciąg dalszy

popkulturowcy.pl 3 godzin temu

Pierwszy sezon Wednesday bił rekordy popularności. W krótkim czasie stał się rozpoznawalny na całym globie, prawdziwym światowym fenomenem. Marka pojawiała się niemal wszędzie, a licencjonowane produkty, takie jak chociażby klocki Lego czy inne gadżety, wychodziły na rynek przez cały, długi czas oczekiwania na kontynuację. W dużym stopniu to one podtrzymywały zainteresowanie i pamięć o tej produkcji. Oczywiście nie umniejsza to poziomowi samego serialu, który był naprawdę wysoki, o czym świadczyły opinie krytyków oraz widzów. Czy druga jego odsłona okazała się równie dobra?

Pomimo tego, iż recenzowałam pierwsze cztery odcinki (sprawdź recenzję), nie mogło zabraknąć podsumowania kompletnego drugiego sezonu. Przyznam jednak szczerze, iż bardzo trudno jest mi połączyć w całość obie części. Odnoszę momentami wrażenie, jakby twórcy serialu z premedytacją tworzyli trochę odrębne od siebie fragmenty. Jak wiecie z mojego poprzedniego tekstu, pierwsze odcinki były pełne tajemnicy, w mrocznej odsłonie, z wyważoną dawką czarnego humoru. Ostatnie epizody to natomiast zbitek wielu wątków, które są rozwiązywane w dość w szybkim tempie Ten stan rzeczy niestety nieco mnie zawiódł.

źródło: materiały prasowe

Kolejny minus, który zauważyłam, to standardowe błędy, jakie możemy wyłapać już w niemal każdej produkcji. Jest to na przykład sytuacja, kiedy popularny, rozpoznawalny aktor okazuje się antybohaterem. No po prostu szok i niedowierzanie. Na co dzień oglądam wystarczająco dużo różnych seriali czy filmów, aby już z góry wiedzieć, kto w danej historii ma większe znaczenie, a kto okaże się zwykłą płotką. Miałam nadzieję, iż w tak dużym i popularnym serialu nie popełnią tego błędu. No tak, nadzieja umiera ostatnia.

Czy Wy też tak często macie, iż nie do końca wicie, z jakiego powodu irytuje Was jakaś postać? Podobne odczucie mam z Pugsley’em, czyli bratem głównej bohaterki. Oczywiście wiem, iż to nastolatek, który ma dość specyficzne pomysły i często zarówno jego myślenie, jak i podejście do życia mogą zaskakiwać, jednak to nie jedyny młody chłopak obecny w wielu współczesnych produkcjach. W tym przypadku sceny z nim są dla mnie trudne do zniesienia. Może to kwestia aktora? Czy też dość wkurzające decyzje odgrywanej przez niego postaci? A może jednak brak możliwości określenia jego charakteru? Możliwe również, iż wszystko to złożyło się na mój negatywny odbiór.

źródło: materiały prasowe

Czas przestać tylko narzekać. Warto przedstawić też pozytywne aspekty. Z całą pewnością należy pochwalić realizację serialu. Uważam, iż jest ona na bardzo wysokim poziomie. Scenariusz również można uznać za oryginalny. Pojawia się dużo wątków, które się ze sobą przeplatają, jednak samo zakończenie serialu wgniata w fotel i sprawia, iż już nie możemy się doczekać dalszego ciągu. Tak, dokładnie. Informacja dla tych, którzy jeszcze nie słyszeli, trzeci sezon został zapowiedziany Kolejną zaletą są młodzi aktorzy, którzy w 100% poświęcili się swoim rolom, co bardzo wyraźnie widać na ekranie.

Na osobne wyróżnienie zasługuje przede wszystkim jeden z nich. Obserwując, co robi na ekranie, stanowiło to dla mnie niezwykłą niespodziankę. Mowa tu o Owenie Painter. Jest to dosyć tajemniczy aktor. W sieci nie ma o nim prawie żadnych informacji. Nie dowiemy się choćby tego, ile ma lat. Co prawda nie debiutuje on aktorsko w drugim sezonie Wednesday, jednak, z tego co da się wyczytać, występ w tym serialu stanowi dopiero jego drugą rolę. Jednak jak wybitną! To, co robił ze swoim ciałem, ale również to, w jaki sposób się wypowiadał, dawało tak wielki wydźwięk postaci i powodowało tak wielki zachwyt widza, iż ja nie mam pytań. Siorb to perfekcyjnie dopracowana postać, o której gwałtownie nie zapomnę. Nie ma więc się czemu dziwić, iż zagraniczne media określają aktora jako absolutne odkrycie sezonu. Czekam tylko, aż zobaczę go w innej produkcji i potwierdzę sama sobie, iż się nie myliłam podzielając tę opinię.

Zobacz również: Blizna – recenzja serialu. Po co to komu?

źródło: materiały prasowe

Warto również wspomnieć, iż serial odważnie rozwija uniwersum Rodziny Addamsów. Początkowo, przy pierwszym sezonie, bardzo często padało stwierdzenie, iż stanowi on spin-off opowieści o najbardziej rozpoznawalnej gotyckiej rodzinie. Dlatego też należy zauważyć wkład, jaki niesie on za sobą dla całego lore. W końcu, po przeszło sześćdziesięciu latach od powstania pierwszego serialu, a jeszcze więcej od ukazania się pierwotnych historyjek obrazkowych i komiksów, otrzymujemy informacje, skąd wzięła się Rączka. Nie da się ukryć, iż jest to jedna z najbardziej ikonicznych postaci dla całej serii. Dowiadujemy się jednak znacznie więcej, nie tylko na temat głównej bohaterki i jej familii, ale również na temat istot zamieszkujących cały świat i prawideł, jakimi rządzi się ten ostatni. Stanowi to istotny wkład w popkulturę, a przynajmniej w pewną jej część.

Podsumowując Wednesday sezon 2, to intrygujące dzieło powstałe dzięki popularności poprzedniej odsłony. Z nieskrywaną euforią przyznam, iż ostatecznie nie zawiodłam się na całości. Jednak czy jest to przez cały czas taki fenomen, jakim była pierwsza część? Nie sądzę…


Zdjęcie wyróżniające: materiały prasowe

Idź do oryginalnego materiału