Wczoraj znowu przyszły do mnie we dwie: moja mama i teściowa – ich błagania rozdzierają mi serce.
W małym miasteczku pod Poznaniem, gdzie stare topole szepczą o rodzinnych dramatach, moje życie stało się nie do zniesienia. Nazywam się Jadwiga, a dwa lata temu odkryłam prawdę, która zburzyła mój świat. Teraz stoję na rozdrożu, rozdarta między bólem zdrady a naciskiem najbliższych, błagających, bym uratowała małżeństwo.
Miłość, której nie było
Kiedy wychodziłam za mąż za Andrzeja, miałam 25 lat. Był starszy, pewny siebie, z mocnym spojrzeniem i obietnicami lepszego jutra. Wierzyłam, iż nasz związek jest na zawsze. Marzyliśmy o dzieciach, własnym domu i szczęściu. Ale życie okazało się okrutne. Piętnaście lat żyłam w złudzeniu, nie widząc, jak mąż oddala się od rodziny. Prawda wyszła na jaw dwa lata temu – Andrzej miał inną kobietę. Nie byle jaką przygodę, ale drugie życie, o którym nie miałam pojęcia.
Dowiedziałam się przypadkiem, od koleżanki, która widziała ich razem w kawiarni. Nie chciałam wierzyć, ale wszystko nagle stało się jasne: jego późne powroty, wymówki o pracę, chłód w spojrzeniu. Nie tylko mnie zdradził – żył z nią, gdy ja wychowywałam nasze dzieci, Zosię i Krzysia, i czekałam na niego w domu. Ta prawda zniszczyła mnie. Złożyłam pozew o rozwód, nie mogąc znieść upokorzenia. Wtedy jednak zaczął się nowy koszmar.
Błagania najbliższych
Moja mama, Halina, i teściowa, Barbara, połączyły siły w jednym celu: zmusić mnie, bym wycofała pozew. Przychodziły razem, wciąż i wciąż, z prośbami i wyrzutami. „Odwołaj pozew, Jadziu! Nie niszcz rodziny w wieku 42 lat! Pomyśl o dzieciach! Andrzej się zagubił, ale do niej nie odejdzie. Przetrwa to i wróci. Weź się w garść!” – ich słowa brzmiały jak wyrok.
Mówiły, iż powinnam wybaczyć dla dobra dzieci, dla „stabilności”. Teściowa posunęła się do stwierdzenia, iż to moja wina: „Za mało dbałaś o męża, więc odszedł”. Mama dodawała, iż w moim wieku zaczynać od nowa to szaleństwo. „Kto cię taką z dwojgiem dzieci weźmie?” – te słowa kłuły jak nożem. Płakałam w nocy, czując się osaczona. Ale jak można wybaczyć komuś, kto zdradził wszystko, w co wierzyłam?
Zdrada, która nie mija
Andrzej nie zaprzeczał swojej winie, ale też nie błagał o przebaczenie. Wzruszał tylko ramionami: „Tak jakoś wyszło, Jadziu. Nie chciałem cię zranić”. Jego obojętność bolała najbardziej. Dalej żył z tamtą kobietą, a ja zostałam sama z dziećmi, długami i złamanym sercem. Mama i teściowa zapewniały, iż wróci, iż to „tylko chwilowa słabość”. Ale widziałam w jego oczach – on nie wróci. Wybrał już inne życie.
Próbowałam tłumaczyć im, iż nie potrafię być z kimś, kto mnie nie szanuje. ale one nie słuchały. Teściowa płakała, wspominając, jaki Andrzej był dobrym synem, jak dbał o rodzinę. Mama łapała się za serce, mówiąc, iż rozwód zhańbi nas przed sąsiadami. Ich presja stała się nie do zniesienia, ale ja się nie poddałam. Chciałam wolności, chciałam odzyskać godność.
Dzieci – moja siła i słabość
Zosia i Krzyś stali się moim światłem w tym chaosie. Są jeszcze mali, ale czują, iż tata się oddalił. Zosia zapytała kiedyś: „Mamo, dlaczego tata nas już nie kocha?”. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć, tylko przytuliłam ją, ukrywając łzy. Dla nich muszę być silna. Ale jak wytłumaczyć dzieciom, iż ich ojciec wybrał inną kobietę? Jak nauczyć ich ufać światu, skoro mój własny zawalił się jak domek z kart?
Mama i teściowa używały ich jako argumentu: „Nie odbieraj im ojca! Rodzina musi być pełna!”. ale jaka to rodzina, jeżeli nie ma w niej miłości ani szacunku? Nie chcę, by moje dzieci rosły w domu, w którym matka znosi upokorzenia dla pozorów. Chcę pokazać im, iż kobieta może być silna, choćby gdy wszystko jest przeciw niej.
Chwila prawdy
Wczoraj znowu stanęły w moich drzwiach, jak strażniczki przeszłości. „Jadziu, odwołaj pozew! Nie rozwalaj rodziny! Andrzej się opamięta, ty wiesz, iż was nie zostawi!” – błagały. Patrzyłam na nie, a we mnie walczyły gniew i litość. Te kobiety, każda na swój sposób, próbują zatrzymać to, co już nie istnieje. Ale ja nie umiem żyć w kłamstwie.
Odpowiedziałam stanowczo: „Nie wrócę do człowieka, który mnie zdradził. jeżeli tak bardzo kochacie Andrzeja, namawiajcie jego, a nie mnie”. Wyszły, rzucając na odchodne: „Pożałujesz, Jadziu. W twoim wieku nie zaczyna się życia od nowa”. Ale ja im nie wierzę. Wierzę w siebie.
Krok w nieznane
Rozwód to strach. To samotność, problemy z pieniędzmi, oczy innych. Ale jeszcze większym strachem jest trwanie w małżeństwie, wAle jeszcze większym strachem jest trwanie w małżeństwie, w którym człowiek czuje się niewidzialny i niekochany.