Wątek z lekarką z "Heweliusza" nie daje mi spokoju. Teoria o niej rozwala mózg

natemat.pl 1 godzina temu
"Heweliusz" Jana Holoubka miesza fikcję z prawdą, bawiąc się przy okazji czujnością widza i jego wyobraźnią. Jedną z najbardziej zagadkowych postaci w miniserialu jest niemiecka lekarka, która opiekuje się jednym z ocalałych. jeżeli zastanawialiście się, czy kobieta mogła być wytworem wyobraźni Witolda, to nie jesteście sami.


Jan Holoubek ("Wielka woda") stworzył dzieło, o którym widzowie długo nie zapomną. "Heweliusz" jest tak samo złożony i monumentalny jak "Czarnobyl" HBO. Pod grubą warstwą kina katastroficznego kryje się dramat sądowy i thriller psychologiczny. Fabuła hitu serwisu streamingowego Netflix kręci się wokół katastrofy promu MF "Jan Heweliusz", ale traktuje ją jako wstęp do rozmowy o żałobie, prawdzie i winie.

Niepokój towarzyszy widowni od pierwszej do ostatniej minuty serialu. Zimna kolorystyka, o której pisaliśmy wcześniej w naTemat, podkreśla poczucie odizolowania, niekiedy nadając oniryzmu oglądanemu przez nas obrazowi. Nie wiemy, komu mamy ufać, nie wiemy, w co mamy wierzyć.

Czy lekarka z "Heweliusza" była wytworem wyobraźni? Sceny z nią przyprawiają o zawrót głowy


Jedną z ciekawszych postaci w "Heweliuszu" jest niemiecka lekarka Veronika Neumann, która w szpitalu opiekuje się ocalałym z katastrofy statku Witoldem Skirmunttem. Pierwszy raz widzimy ją, gdy dogląda marynarza w karetce. Później pojawia się wyłącznie w placówce medycznej. Zawsze jest sama, zawsze zachowuje stoicki spokój.

Podczas seansu pierwszych dwóch odcinków serialu zaczęłam zastanawiać się, czy Veronika jest prawdziwa. Część interakcji między nią a pacjentem sprawiły wrażenie, jakby były wytworem wyobraźni Witolda. Za kobietą bez wątpienia ciągnie się zagadkowa aura.

Po zatonięciu "Jana Heweliusza" Witold walczy z zespołem stresu pourazowego. Miewa koszmary, czasem nie może w ogóle zasnąć. U jego boku zawsze widzimy Veronikę, która z neutralną miną obserwuje każdy jego ruch i go uspokaja.

Witold zwierza jej się ze wszystkich myśli, które go nurtują. Opowiada jej o tym, iż doświadczył eksterioryzacji – miał wrażenie, iż w trakcie katastrofy promu obserwował świat spoza własnego ciała. Lekarka mówi mu potem o pacjencie, który po wypadku samochodowym również przeżył coś takiego, a potem umarł.

Gdy Witold opuszcza szpital, by powrócić do Polski, Veronika nie żegna go na ulicy razem z pielęgniarkami i lekarzami, których pierwszy raz widzimy na oczy. Stoi za to w oknie i podąża za nim wzrokiem.

Szanse na to, iż niektóre rozmowy Witolda z Veroniką były marzeniem sennym, nie są zerowe, biorąc pod uwagę stan psychiczny polskiego marynarza. Holoubek – świadomie lub nieświadomie – nadał wątkowi szpitalnemu onirycznego charakteru. Sceny prezentujące przestrzeń liminalną (puste korytarze, puste łóżka w sali) przytłaczają, a obecność tak opanowanej lekarki u boku tak straumatyzowanego pacjenta staje się tym bardziej zagadkowa.

Przypomnijmy, iż w serialu Netfliksa w niemiecką lekarkę wcieliła się Katharina Nesytowa ("Bella Amore"), zaś Witolda zagrał rewelacyjny Konrad Eleryk ("Idź przodem, bracie").

Idź do oryginalnego materiału