W Turcji też potrafią w patodeweloperkę. Miało być jak ze snu, jest koszmar

natemat.pl 3 godzin temu
Polską patodeweloperkę obśmialiśmy już chyba na wszystkie możliwe sposoby. Na szczęście do tureckiego miasteczka z zameczkami, które miało być spełnieniem marzeń, a skończyło jako koszmar każdego dżentelmena po długiej imprezie, jest nam daleko. Zresztą sami zobaczcie.


Patodeweloperzy potrafią sprawić, iż serce najpierw zabije mocniej, a później stanie na widok efektu pracy budowlańców. Był już plac zabaw z Łodzi, który przypominał spacerniak. Były też podziemne balkony z Krakowa, albo te integracyjne. Jednak do horroru, którym stało się zapowiadane bajkowe osiedle w Turcji przez cały czas jest nam bardzo daleko.

Turcja mistrzem patodeweloperki? Wystawili 732 potworki i zbankrutowali


Turcy potrafią myśleć z rozmachem. Chcąc dać ludziom możliwość zamieszkania w prywatnym zamku, rozpoczęli budowanie nowego miasteczka w górskiej dolinie między Stambułem a Ankarą.

Zapewnienia były cudowne. Burj al Babas, bo tak nazwano inwestycję, miało stać się kurortem jak z marzeń. Z własnym SPA, łaźniami tureckimi, sklepami i meczetami. W końcu głównymi inwestorami mieli tam być obywatele Kataru, Kuwejtu, Bahrajnu, czy ZEA. Budowę szybkiej kolei i dróg zapowiedział choćby rząd. Do tego w pobliżu są całoroczne źródła termalne. Czego chcieć więcej? Prace ruszyły w 2014 roku, a historię tego miejsca opisało m.in. AFP.

Pierwsze zamówienia na malownicze pałacyki zostały złożone, a prace ruszyły od razu na wielką skalę. Ktoś chyba jednak zbyt wiele razy wcisną skrót klawiszowy odpowiedzialny za wklejanie, bo rozpoczęto budowę 732 identycznych z zewnątrz budynków.

Zameczki miały się jednak różnić wyposażeniem, na co może wskazywać cena. Za własną posiadłość trzeba było zapłacić od 370 000 dolarów do choćby 500 000 dolarów. Znalazło się choćby pierwszych 350 chętnych na takie lokum. I kiedy wydawało się, iż wszystko ma szansę zostać ukończone, rozpoczął się kryzys ekonomiczny.

Disneyland z horroru świeci pustkami. Ta patodeweloperka z Turcji bije inne na głowę


Wzrost kosztów i szalejąca inflacja sprawiły, iż prace budowlane stanęły. Brak środków na dokończenie budowy oznaczał, iż inwestorzy się wycofali. Prywatnego zameczku w Turcji ostatecznie nie kupił nikt.



Ostatecznie inwestycja, która pochłonęła ok. 205 milionów dolarów, okazała się wielkim niewypałem. Firma Sarot Group, która sprzedawała te bajkowe budynki, ogłosiła upadłość, choć nie daje za wygraną. Jej przedstawiciele przez cały czas są zdania, iż projekt można by ukończyć, gdyby sprzedało się 100 gotowych budynków. Chętnych jednak nie widać.

Burj al Babas wygląda niczym horror rodem z Disneylandu. Albo jak koszmar osoby po dobrej imprezie. Bo jak znaleźć swój zamek w otoczeniu 731 innych identycznych budynków? Do tego sąsiad do sąsiada miałby niezwykle blisko. Żaden z zameczków nie ma bowiem własnego ogródka. Budynki są ustawione bardzo blisko jeden obok drugiego.

Deweloper mógłby szukać szansy na wyjście z kryzysu, sprzedając bilety wstępu na teren budowy. Miejsce to stało się bowiem dość popularne wśród turystów, którzy pragną mocnych wrażeń, odwiedzając opuszczone miejsca. Kto wie, może właśnie taka przyszłość czeka niesławne Burj al Babas.

Idź do oryginalnego materiału