Sztokholm – miasto, które kusi obietnicą północnej harmonii, a jednocześnie czyha na nieuważnego turystę niezliczoną ilością wysp, mostów i tuneli, w których można zgubić się szybciej, niż zdążysz powiedzieć „lagom”. Bo Szwedzi wszystko mają w idealnej równowadze: życie, architekturę, muzea i choćby pogodę, która, mimo chłodu, wcale im nie przeszkadza.
Sztokholm, jak przystało na porządne miasto skandynawskie, ma historię pełną wikingów, królewskich intryg i kilku pożarów. Założony w XIII wieku przez Birgera Jarla, miał strzec Szwecji przed napaściami nieprzyjemnych osobników z południa – czyli nas, Polaków, i kilku innych nacji. Przez wieki przeżywał wzloty i upadki, a jeden z bardziej spektakularnych momentów to tzw. „Stockholms blodbad”, czyli rzeź mieszkańców miasta przez duńskiego króla Chrystiana II. No cóż, życie w średniowiecznej Skandynawii bywało wymagające.
Gdyby Sztokholm był osobą, to byłby kimś w rodzaju eleganckiego profesora historii sztuki, który nosi idealnie skrojony płaszcz, ale i tak czasem wpada na coś ekscentrycznego. Z jednej strony mamy bajkowe Stare Miasto (Gamla Stan), z wąskimi uliczkami i kolorowymi kamienicami, a z drugiej nowoczesne dzielnice jak Södermalm, gdzie królują industrialne loftowe wnętrza i kawiarnie, w których podają kawę droższą niż bilet na prom do Helsinek. Nie sposób pominąć Ratusza (Stockholms stadshus) – tej monumentalnej budowli z czerwonej cegły, w której odbywa się bankiet noblowski. Wnętrze złote, ściany lśniące, a gdy człowiek patrzy na freski, ma wrażenie, iż powinien coś odkryć, wynaleźć albo przynajmniej przeczytać poważną książkę.
Sztokholm to mekka dla miłośników muzeów, a tych jest więcej niż dni w roku, w których świeci słońce. Najsłynniejsze to oczywiście Muzeum Vasa – dom dla zatopionego i wydobytego po 300 latach okrętu, który zatonął spektakularnie, bo zaraz po wypłynięciu z portu. Przykład szwedzkiej precyzji w fazie testów. Muzeum Okrętu Vasa, Muzeum Nordyckie i Skansen znajdują się na Djurgården, jednej ze sztokholmskich wysp. Jest też ABBA The Museum, w którym można przymierzyć wirtualne cekinowe kostiumy i pośpiewać „Dancing Queen” (choć są tacy, co twierdzą, iż po szwedzku „Mamma Mia” brzmi lepiej). Warto zajrzeć też do Skansenu – muzeum na świeżym powietrzu, gdzie można zobaczyć, jak wyglądała Szwecja zanim wynaleziono IKEA. Godne odwiedzenia jest również Muzeum Historii Szwecji (Historiska Museet), a także Fotografiska – jedna z najpiękniejszych galerii fotografii na świecie, mieszcząca się w ceglanym budynku dawnego urzędu celnego. Kungliga Slottet, czyli Zamek Królewski w Sztokholmie, to imponująca budowla, w której można podziwiać bogate wnętrza i kolekcję królewskich klejnotów. Storkyrkan – tamtejsza katedra – zachwyca swoją historią i majestatem.
Warto również odwiedzić Riddarhuset, czyli Dom Rycerstwa i Szlachty, a także Stadshuset, czyli Ratusz, który jest jednym z symboli miasta.
Sztokholm ma także coś wyjątkowego dla miłośników sztuki – najdłuższą galerię na świecie, czyli tamtejsze metro, którego stacje ozdobione są imponującymi muralami. Nie można też pominąć jednej z najbardziej fotogenicznych bibliotek na świecie oraz pozostałości po fabryce nitrogliceryny Alfreda Nobla.
Sztokholm to miasto, w którym natura nie pyta o pozwolenie – po prostu jest wszędzie. Leśny cmentarz Skogskyrkogarden, wpisany na listę UNESCO, to jedno z miejsc, które łączą architekturę z naturą, tworząc spokojną i niezwykle klimatyczną przestrzeń do refleksji.
14 wysp, setki mostów, jezioro Mälaren, archipelag składający się z 30 000 wysp – to wszystko sprawia, iż co chwilę ma się ochotę rzucić wszystko i zostać wilkiem morskim.
Nie można także odwiedzić Sztokholmu i nie spróbować szwedzkich specjałów. Kultowe klopsiki (köttbullar) z borówkowym dżemem, marynowany łosoś (gravad lax) czy smörgåsbord, czyli szwedzki bufet pełen przysmaków, to tylko niektóre z obowiązkowych dań. Najodważniejsi mogą zmierzyć się z surströmming – kiszonym śledziem, który słynie z intensywnego zapachu i jest przedmiotem licznych wyzwań kulinarnych. Warto też spróbować słodkich bułeczek z cynamonem (kanelbullar) oraz kawy, bo fika (czas na relaks przy kawie i bułeczce cynamonowej), to podstawa życia w Szwecji. A skoro już o tym mowa, Szwedzi uwielbiają spędzać czas na świeżym powietrzu, biegając, pływając, a zimą choćby morsując, co sprawia, iż ich życie wydaje się jeszcze bardziej perfekcyjne.
Na pierwszy rzut oka Szwedzi mogą wydawać się zdystansowani – nie lubią tłoku, rozmów o pogodzie i hałasu. Ale jeżeli już się otworzą, to można zyskać przyjaciela na całe życie (lub przynajmniej na kilka sezonów serialu kryminalnego). Są uporządkowani, uprzejmi i mają świętą cierpliwość do kolejek, co widać na każdym kroku.
Podsumowując, Sztokholm to miasto dla tych, którzy lubią historię, piękną architekturę, muzea i naturę – i nie mają nic przeciwko wydaniu połowy pensji na kawę i kardamonowe bułeczki. Bo czy można oprzeć się urokowi północnej harmonii? Trudno, zwłaszcza jeżeli w grę wchodzi świeże powietrze, przyjemny chłód i perspektywa odnalezienia własnego „lagom”, czyli czegoś „w sam raz”.
Wojażerka



